Firmy mają pieniądze, ale wirus może szybko uszczuplić konta

Biznes
Firmy mają pieniądze, ale wirus może szybko uszczuplić konta
Zdjęcie ilustracyjne/fot. Pixabay
Główna część pomocy rządowej została już rozdzielona, a fala pandemii narasta w zaskakującym tempie

Dużo racji ma premier Mateusz Morawiecki mówiąc, że polskim firmom zostało na kontach sporo pieniędzy z wiosennych programów pomocowych. Na koniec września przedsiębiorstwa miały na rachunkach bieżących niemal 309 mld zł. To o 76,5 mld zł, czyli aż o 40,2 proc. więcej niż na początku roku. Wiele jednak zależy od branż, w których działają firmy.

W wyjątkowo złym położeniu jest gastronomia, hotelarstwo i biura podróży. Główna część pomocy rządowej została już rozdzielona, a fala pandemii narasta w zaskakującym tempie. Pytanie ile przedsiębiorcy mogą wytrzymać w warunkach "pełzającego lockdownu", jest więc jak najbardziej zasadne.

 

ZOBACZ: Tarcza Branżowa. Zwolnienie ze składek ZUS, postojowe i dotacje

Nie tylko gotówka

Całkowita wartość pomocy dla polskich firm szacowana jest przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy nawet na 250-300 mld zł. Oczywiście tylko niewielka część tej kwoty została udzielona w takiej formie, by zasilać rachunki bankowe przedsiębiorców. Większość to różnego rodzaju ulgi i zwolnienia, na przykład ze składek ZUS bądź podatków. Spora część to gwarancje i instrumenty innego rodzaju  - o charakterze niegotówkowym.

 

Po pierwszych dziewięciu miesiącach 2020 roku działające w Polsce przedsiębiorstwa miały na rachunkach bieżących o 76,5 mld zł więcej niż na początku roku. W maju na rachunkach firm przybyło nieco ponad 25 mld zł, a w czerwcu kolejne 28 mld zł. To są kwoty nie spotykane nigdy wcześniej, nawet w okresach największego boomu gospodarczego. W następnych miesiącach gotówki przybywało już znacznie mniej - na przykład w sierpniu 4,6 mld zł, a we wrześniu 7,8 mld zł.

 

ZOBACZ: Strach przed drugim lockdownem. Przedsiębiorcy liczą ewentualne straty

 

Biorąc pod uwagę trwające od ponad roku cykliczne pogorszenie się koniunktury gospodarczej, a przede wszystkim odczuwalny bardzo silnie od połowy marca szok związany z pandemią i jej skutkami, jest oczywiste, że tak rzadko spotykana w historii dynamika przyrostu gotówki w firmach to w dużej mierze efekt wprowadzonych przez rząd tarcz antykryzysowych.

Biznes rezygnuje z lokat bankowych

Wzrost kwot na rachunkach bieżących ma też inną przyczynę. W czerwcu z bankowych lokat terminowych firmy wycofały prawie 14 mld zł - kwotę rekordowo wysoką w historii tego typu statystyk. We wrześniu wartość lokat przedsiębiorstw była o prawie 30 proc. mniejsza niż w styczniu 2020 roku.

 

Co prawda, spadek wartości depozytów terminowych firm to tendencja  utrzymująca się już od niemal dwóch lat i mająca związek z coraz gorszymi warunkami oferowanymi przez banki, ale w ostatnich miesiącach niebywale przybrała na sile. Należy to wiązać także z zabezpieczaniem się przez przedsiębiorstwa przed pogorszeniem się płynności finansowej.

 

ZOBACZ: Banki w czasie pandemii. Nieopłacalne lokaty i ciągle drogie kredyty

 

Sytuacja polskiego biznesu jest bowiem bardzo zróżnicowana. W stosunkowo dobrej kondycji są przedsiębiorstwa średnie i duże. Znacznie gorzej jest z małymi firmami. Przedsiębiorcy indywidualni, prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą lub zatrudniający kilku pracowników, stanowią grupę najbardziej zagrożoną negatywnymi skutkami pandemii i związanymi z nią ograniczeniami.

Małe nie zawsze jest piękne

W Polsce mamy ponad 2 miliony niedużych firm, zatrudniających łącznie ponad 4 miliony pracowników. Ta grupa przedsiębiorców ma na rachunkach bieżących w bankach ponad 76 mld zł - o niemal 22 mld zł (40 proc.) więcej niż na początku roku. Największy zastrzyk rządowej pomocy otrzymała w maju, gdy stan jej rachunków zwiększył się o prawie 14 mld zł. Rezerwy gotówki w małych firmach są jednak o wiele skromniejsze niż w przypadku większych przedsiębiorstw.

 

Należy też zwrócić uwagę na ogromne zróżnicowanie sytuacji i perspektyw najmniejszych przedsiębiorców, w zależności od rodzaju wykonywanej przez nich działalności. Ponowne zamknięcie lokali gastronomicznych, klubów fitness, a niewykluczone że w nieodległej przyszłości ograniczenia dotyczące także innych rodzajów usług, wpędzą wiele mikrofirm i ich pracowników w poważne kłopoty.

 

ZOBACZ: Firmy zmniejszają zatrudnienie, ale płacą więcej

 

Pamiętać również trzeba, że część środków pomocowych, udzielanych w ramach tarcz antykryzysowych, ma charakter częściowo zwrotny, a możliwość ich umorzenia zależna jest od spełnienia wielu warunków. Już dziś widać, że choć przedstawiciele rządu i jego agend deklarują, że gotowi są nadal wspierać przedsiębiorców, to będą to robić z większą wstrzemięźliwością niż w czasie pierwszej fali pandemii.

Najbardziej zagrożeni

W maju tego roku - tuż po zniesieniu części ograniczeń związanych z pierwszą falą epidemii - Główny Urząd Statystyczny przy okazji cyklicznego badania koniunktury zapytał przedsiębiorców, w jakiej będą kondycji w razie przedłużenia obostrzeń.

 

ZOBACZ: Biznes chce imigrantów. Przedsiębiorcy apelują do rządu

 

Aż 51 proc. przedsiębiorców reprezentujących branżę gastronomiczno-hotelarską oceniło, że byłoby to zagrożenie dla ich działalności. Jedynie 11 proc. respondentów szacowało, że wytrzyma dłużej niż pół roku, a 15 proc. obwiało się, że nie przetrwa dłużej niż miesiąc.

 

Administracyjne ograniczenia działalności gospodarczej za niebezpieczne dla ich biznesów uznało po około 20 proc. przedstawicieli firm transportowych i handlowych.

 

Tekst powstał we współpracy z portalem Comparic.pl

Roman Przasnyski
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie