Przebieg wyborów na Białorusi. Ataki na serwery i zatrzymania

Świat
Przebieg wyborów na Białorusi. Ataki na serwery i zatrzymania
AP
Frekwencja na niedzielnych wyborach prezydenckich na Białorusi wyniosła 54 proc.

Ataki na serwery instytucji państwowych, wysoka frekwencja w kraju i za granicą, zatrzymania w sztabach opozycji. Trwają wybory na Białorusi. Kontrkandydatką urzędującego od 26 lat prezydenta jest m.in. Swiatłana Cichanouska, ciesząca się dużym poparciem społecznym.

W niedzielę na Białorusi odbywają się wybory prezydenckie. Kandydatami są urzędujący prezydent Alaksandr Łukaszenka, tłumaczka i żona zatrzymanego blogera Swiatłana Cichanouska, była deputowana Hanna Kanapacka, współprzewodniczący ruchu Mów Prawdę Andrej Dzmitryjeu i lider Białoruskiej Socjaldemokratycznej Hramady Siarhiej Czeraczań.

 

Lokale wyborcze otwarto o godz. 8 czasu miejscowego (godz. 7 w Polsce), czynne są do 20 (czyli 19 w Polsce)

 

Wojsko na ulicach

 

Białorusini w Mińsku w wielu lokalach wyborczych czekają w kolejkach, by zagłosować w wyborach prezydenckich. Portal Onliner.by opublikował zdjęcia samochodów milicyjnych na ulicach miasta, a Radio Swaboda podaje, że przy wjeździe do Mińska stoją pojazdy wojskowe.

 

W wielu lokalach wyborczych w Mińsku, a także przed nimi ustawiają się długie kolejki do głosowania. Niektórzy wyborcy powiedzieli, że – choć wcześniej nie chodzili na wybory – tym razem chcą zabrać głos w sprawie tego, kto zostanie prezydentem.

 

 

Na zdjęciach opublikowanych przez Onliner.by i Radio Swaboda widać stojące na ulicach Mińska całe kolumny milicyjnych autobusów i ciężarówek do transportu ludzi. Jedno ze zdjęć przedstawia wozy milicyjne i ludzi w mundurach wojskowych z psami koło siedziby administracji prezydenta.

 

- Wyprowadzenie na ulice sprzętu specjalnego ma na celu zapewnienie porządku. Śledzimy portale internetowe i ponieważ są tam wezwania (prawdopodobnie chodzi o wezwania do udziału w protestach), bierzemy to pod uwagę. Sprzęt jest na ulicach, by nie dopuścić do zaburzenia porządku publicznego – powiedziała Wolha Czemadanawa, rzeczniczka MSW. Uściśliła, że jest to sprzęt należący do wojsk wewnętrznych, które podlegają MSW.

 

ZOBACZ: Wybory na Białorusi. Kolejka pod ambasadą w Warszawie

 

Radio Swaboda, którego strona internetowa nie jest obecnie dostępna w Mińsku, podało wcześniej, że przy jednym z wjazdów do miasta stoją samochody wojskowe, również należące do wojsk wewnętrznych

 

Zainteresowanie przed terminem

 

W wyborach prezydenckich na Białorusi w głosowaniu przedterminowym frekwencja wyniosła 41,7 proc. - poinformowała w niedzielę szefowa Centralnej Komisji Wyborczej Lidzija Jarmoszyna. Jest to najwyższa dotąd frekwencja przed zasadniczym dniem głosowania.

 

ZOBACZ: To może być krwawa niedziela

 

Jarmoszyna powiedziała w białoruskiej telewizji państwowej, że w obwodzie homelskim frekwencja w głosowaniu przedterminowym przekroczyła 54 procent. Głosowanie przedterminowe przed niedzielnymi wyborami trwało od 4 do 7 sierpnia.

 

Na poprzednich wyborach prezydenckich w 2015 roku przedterminowo głosowało 36,05 proc. wyborców, a na wyborach w 2010 roku - 23,1 procenta.

 

Oddzielenie od Rosji

 

Głosuję za niepodległą Białorusią, która niebędącą w związku z Rosją" - powiedziała po oddaniu głosu w wyborach prezydenckich była deputowana Hanna Kanapacka w rozmowie z korespondentem rosyjskiej agencji TASS.

 

ZOBACZ: Białoruś wybiera prezydenta. Rozpoczęło się głosowanie

 

- Jestem jedynym proeuropejskim kandydatem w tych wyborach - zaznaczyła Kanapacka. "Opowiadam się za wypowiedzeniem umowy o Związku Białorusi i Rosji, wyjściem z Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym i wyprowadzeniem wojsk rosyjskich z białoruskiego terytorium " - powiedziała rosyjskiemu korespondentowi.

 

Białoruś podpisała umowę o utworzeniu związku państwowego z Rosją w 1996 r. Sześć lat później weszła wraz z Rosją, Armenią, Kazachstanem, Uzbekistanem, Tadżykistanem i Kirgizją w skład Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, w którym dominująca rolę odgrywają siły zbrojne Federacji Rosyjskiej.

 

ZOBACZ: Białoruś: w Mińsku zatrzymano kilkunastu dziennikarzy

 

Części kandydatów uniemożliwiono skorzystanie z biernego prawa wyborczego.

 

Zatrzymania w sztabach

 

Sztab kandydatki Swiatłany Cichanouskiej poinformował o zatrzymaniu w sumie siedmiu swoich pracowników i braku kontaktu z jeszcze jedną osobą. Niektóre osoby otrzymały kary aresztu – podała służba prasowa sztabu.

 

WIDEO: rozmowa z Pawłem Mażejką, dziennikarzem Telewizji Biełsat

  

Wśród zatrzymanych jest Maryja Maroz, szefowa sztabu i jeszcze kilka innych osób. Andrej Smalenczuk otrzymał 15 dób aresztu, pracownik z Grodna – pięć dób, a jego maszyna z ulotkami wyborczymi została skonfiskowana.

 

ZOBACZ: Współpracowniczka Cichanouskiej zatrzymana. Kolejne zatrzymanie przed wyborami na Białorusi

 

Maryja Maroz została zatrzymana w sobotę i oczekuje na proces. W sobotę wieczorem milicja zatrzymała także na krótko najbliższą współpracowniczkę Cichanouskiej – Maryję Kalesnikawą. Została ona wypuszczona, a funkcjonariusze oświadczyli, że pomylili ją z kimś innym.

 

Wysoka frekwencja

 

Frekwencja na niedzielnych wyborach prezydenckich na Białorusi wyniosła 54 proc., więc wybory są ważne - poinformowała szefowa Centralnej Komisji Wyborczej Lidzija Jarmoszyna. Największą frekwencję odnotowano w obwodach homelskim i mohylewskim.

 

O frekwencji pozwalającej uznać wybory za ważne Jarmoszyna poinformowała wczesnym popołudniem. Według stanu z godz. 12 czasu lokalnego (godz. 11 czasu polskiego) jedynie w Mińsku frekwencja nie przekroczyła 50 proc. i wynosiła 43 procent. "Jednak i tutaj ludzie idą (do lokali wyborczych), powoli nadchodzą i stają w kolejkach" - wyjaśniła.

 

ZOBACZ: "Alternatywne liczenie głosów" na Białorusi. UE wzywa do uczciwych wyborów

 

W obwodach homelskim i mohylewskim frekwencja przekroczyła 60 procent. Z obwodu mohylewskiego pochodzi urzędujący prezydent Alaksandr Łukaszenka, który startuje w wyborach po raz szósty i po raz piąty ubiega się o reelekcję.

 

Wcześniej w niedzielę CKW poinformowała o rekordowej frekwencji w głosowaniu przedterminowym. W ciągu pięciu dni, od 4 do 8 sierpnia, zagłosowało w ten sposób 41,7 proc. wyborców.

 

Ataki na serwery

 

O atakach DDoS na serwery instytucji państwowych, m.in. MSW i KGB – poinformowało w niedzielę Narodowe Centrum Reagowania na Incydenty Komputerowe (CERT.BY). Z kolei użytkownicy i media niezależne uskarżają się w niedzielę na problemy z dostępem do internetu.

 

ZOBACZ: Zatrzymano szefową sztabu kandydatki na prezydenta Białorusi. Cichanouska odwołała wiec

 

- CERT.by odnotował 8 sierpnia ok. godz. 22 dużą falę ataków DDoS na infrastrukturę sieci BY-NET. Atakowana była infrastruktura, na której znajdują się strony interetowe KGB (kgb.gov.by) i MSW (mvd.gov.by) – poinformował CERT w komunikacie. Ataki, dodano, powtórzyły się 9 sierpnia.

 

Problemy z funkcjonowaniem komunikatorów i sieci społecznościowych, niektórych serwisów stron internetowych występują w Mińsku i w innych miejscowościach na Białorusi – poinformowały portale mediów niezależnych, m.in. TUT.by i Onliner.by.

 

Problemy mają różny charakter w zależności od operatorów i miejscowości – nie otwierają się lub uruchamiają się bardzo powoli serwisy YouTube i inne strony, nie można przesyłać plików i zdjęć w komunikatorach.

 

ZOBACZ: Wiec kandydatki na prezydenta Białorusi odwołany. Zatrzymania uczestników

 

 W sieciach społecznościowych pojawiły się w ostatnich dniach informacje o planowanym odłączeniu lub ograniczeniu internetu na Białorusi - zwłaszcza, jeśli dojdzie do protestów. Oficjalnych informacji na ten możliwych ograniczeń nie było.

 

Łączność komórkowa była w czasie kampanii regularnie wyłączana podczas mitingów opozycji i akcji solidarnościowych.

 

Głosowanie za granicą

 

W Moskwie przed ambasadą Białorusi obywatele tego kraju stoją w kolejce, by oddać głos w wyborach prezydenckich. Ambasador Uładzimir Siamaszka powiedział mediom, że oczekuje w Moskwie wysokiej frekwencji. Zarejestrowało się do głosowania ponad 5 tysięcy osób.

 

Do lokalu wyborczego zorganizowanego na terenie ambasady ludzie przyjeżdżają z samego rana. Kolejka ciągnie się wzdłuż ulicy Marosiejka, gdzie znajduje się białoruska placówka.

 

ZOBACZ: Ostatnia prosta przed wyborami na Białorusi. Opozycja apeluje ws. głosowania

 

Jeden ze świadków zarejestrował na swoim telefonie komórkowym, że na przejście wzdłuż całej kolejki potrzebował ponad sześciu minut.

 

Czekający ustawili się w pewych odstępach od siebie; można przypuszczać, że uczynili to po to, by zachować bezpieczną odległość w czasie epidemii koronawirusa.

 

Doniesienia o licznie głosujących Białorusinach napływają również z Kijowa. Ukraińska telewizja Hromadske podała, że na oddanie głosu ludzie czekali przed lokalem wyborczym dwie godziny.

 

"Nic nie wymknie się spod kontroli"

 

Kto chce protestować, niech to robi w wyznaczonym miejscu – powiedział w niedzielę prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka na pytanie o możliwość pokojowego protestu. "Chaosu i wojny domowej nie będzie" - oświadczył, rozmawiając z dziennikarzami w lokalu wyborczym w Mińsku.

 

- Jeśli ktoś zechce wyrazić swoje zdanie po wyborach – to dobrze. Zobaczmy, w jakich miejscach zgodnie z prawem można to robić, pójdziecie do władz Mińska (i zapytacie). I wypowiecie swoje zdanie" – odpowiedział Łukaszenka po oddaniu głosu pytany o to, w jaki sposób obywatele mogą pokojowo wyrazić swój protest.

 

ZOBACZ: Białoruś: w Mińsku zatrzymano kilkunastu dziennikarzy

 

W ciągu tegorocznej kampanii wyborczej zatrzymano już ponad 1300 osób. Wielu z nich władze zarzuciły udział w akcjach, które zostały przez nie uznane za nielegalne. Uczestników pokojowych akcji zatrzymywały siły specjalne milicji i funkcjonariusze w cywilu.

 

Łukaszenka przekonywał, że w okresie agitacji przedwyborczej opozycja miała możliwość określenia, w jakie dni chce przeprowadzić mityngi. "Mamy do tego miejsca, tak jak u was Polsce, jak w Wielkiej Brytanii. Jeśli jednak będziecie demonstrować jak popadnie i przeszkadzać innym ludziom, to pociągniemy was do odpowiedzialności" - oświadczył.

 

ZOBACZ: Weranika Capkała uciekła z Białorusi

 

W ostatnim tygodniu przed wyborami w Mińsku i w innych miastach nie odbył się żaden wiec kontrkandydatki Łukaszenki Swiatłany Cichanouskiej, bo władze zorganizowały tam swoje własne imprezy.

 

Prezydent Białorusi zapowiedział, że nie dopuści po wyborach do chaosu i wojny domowej. "Nic nie wymknie się spod kontroli" – zapewnił.

 

Capkała w Rosji

 

Weranika Capkała, żona niedopuszczonego do wyborów prezydenckich na Białorusi Walera Capkały opuściła Białoruś i znajduje się w Rosji - podała w niedzielę niezależna rosyjska telewizja Dożd. Capkała uczestniczyła w kampanii wyborczej Swiatłany Cichanouskiej.

 

O wyjeździe współpracowniczki Cichanouskiej poinformowało źródło z jej otoczenia zaznajomione z sytuacją - podała TV Dożd. Capkała przebywa w Moskwie; nie jest jasne, kiedy dokładnie przekroczyła granicę.

 

ZOBACZ: Na Białorusi zatrzymano bojowników rosyjskiej Grupy Wagnera. Reakcja Łukaszenki

 

Wcześniej Rosję opuścił jej mąż Waler Capkała, którego białoruska Centralna Komisja Wyborcza nie dopuściła do wyborów prezydenckich. 24 sierpnia Capkała poinformował media, że wobec groźby aresztowania opuścił Białoruś wraz z dwojgiem dzieci i przebywa w Moskwie.

 

Druga współpracowniczka Swiatłany Cichanouskiej, Maryja Kalesnikawa została zatrzymana przez milicję w Mińsku w sobotę wieczorem. Wkrótce potem ją zwolniono. Niektóre media wyraziły przypuszczenie, że milicja pomyliła ją z Weraniką Capkałą i że to właśnie Capkała miała zostać zatrzymana.

laf/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie