"Śniadanie Rymanowskiego". Prezydencki minister: Z praworządnością i PO jest jak z radiem Erewań

Polska
"Śniadanie Rymanowskiego". Prezydencki minister: Z praworządnością i PO jest jak z radiem Erewań
Polsat News
Bogdan Rymanowski i jego goście

- Radio Erewań informowało, że w Moskwie rozdają samochody - zaczął w "Śniadaniu Rymanowskiego" Wojciech Kolarski z Kancelarii Prezydenta. Motyw żartu popularnego za żelazną kurtyną porównał do politycznego zamieszania w Polsce. Z kolei Joanna Scheuring-Wielgus (Lewica) przyznała, że cieszy się, iż premier "chce wprowadzić za wszelką cenę praworządność" w naszym kraju.

Goście niedzielnego "Śniadania Rymanowskiego w Polsat News i Interii" rozmawiali m.in. o wymianie zdań między prezydentem a premierem, do której doszło w sobotę na platformie X. Obaj politycy używali w niej obcojęzycznych zwrotów: po angielsku i niemiecku. 

Premier żartował z umiejętności językowych prezydenta? "Każdy czyta, jak chce"

Zdaniem Roberta Kropiwnickiego (KO) Donald Tusk "podkreśla determinację do przywracania praworządności w Polsce" i zauważają to światowe media i jest to dla nas dobre. Wpis szefa rządu miał bowiem związek z materiałem, jaki opublikowała stacja CNN. 

 

- Odchodziliśmy od standardów demokracji zachodnioeuropejskiej, była niszczona praworządność. Jesteśmy na drodze przywracania w Polsce ładu i praworządności tak, jak to rozumie cywilizacja zachodnioeuropejska - ocenił wiceszef resortu aktywów państwowych.

 

ZOBACZ: Donald Tusk zwrócił się do Andrzeja Dudy. Przetłumaczył kilka słów

 

Zapytany przez Bogdana Rymanowskiego, do czego premier jest gotów "za wszelką cenę", odparł, iż chodzi o przestrzeganie konstytucji, "aby praworządność była rozumiana jako niezależność władzy sądowniczej" oraz aby "prokuratura pracowała na rzecz państwa, a nie partii politycznej, jak było w ostatnich latach".

 

Na uwagę, że wpis Tuska mógł być odczytany jako żart ze znajomości języka angielskiego przez Dudę, Kropiwnicki odparł: - Każdy czyta, jak chce. Ja czytam to na wprost: Donald Tusk podkreślił swoją determinację.

Prezydencki minister: Przemysł pogardy 2.0 ma ruszyć pełną parą

Z kolei Wojciech Kolarski z Kancelarii Prezydenta RP ocenił, że z praworządnością i PO "jest jak z radiem Erewań w Związku Sowieckim". - Państwo pamiętają, były takie żarty. Radio Erewań informowało, że w Moskwie rozdają samochody, a potem się okazywało, że nie rozdają tyko kradną i nie samochody tylko rowery - przypomniał. 

 

WIDEO: "Śniadanie Rymanowskiego" 

 

 

Jak kontynuował, Platforma przed wyborami "mówiła o przywracaniu praworządności", a po wyborach okazało się, że likwidowana jest praworządność i "największe infrastrukturalne inwestycje". - Patrzę na to z przygnębieniem, że premier RP w taki bardzo żałosny sposób zaczepia prezydenta, dając tym samym znak swojemu obozowi, że tak należy go traktować: z szyderstwem, kpiną - wyliczał.

 

ZOBACZ: "Prezydenci i Premierzy". Przyspieszone wybory? "Jarosław Kaczyński pręży muskuły”

 

W ocenie prezydenckiego ministra "przemysł pogardy 2.0 ma ruszyć pełną parą". - (Andrzej Duda) w czasie orędzia na rozpoczęcie Sejmu nie tylko zapowiedział, że jest gotowy do współpracy przy najważniejszych polskich sprawach, podał rękę wszystkim liderom, również Donaldowi Tuskowi, zwołał Radę Bezpieczeństwa Narodowego, aby wprowadzić przedstawicieli rządu w najważniejsze sprawy dla Polski - mówił. 

 

Następnie Kolarski stwierdził, że gdy RBN odbywała się w Belwederze, minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz "wprowadzał siłą do mediów publicznych, łamiąc prawo, swoich współpracowników".

Duda o "terrorze praworządności". "Uważam używanie takich słów za przesadę"

Wówczas prowadzący oddał głos Joannie Scheuring-Wielgus, wiceszefowej MKiDN z ramienia Lewicy. - Jesteśmy otwarci, aby siadać przy stole i rozmawiać. Różnimy się w patrzeniu na sytuację, ale zawsze trzeba szukać światełka w tunelu - odparła. 

 

Jak dodała, nie lubi "utarczek, szczególnie politycznych", jakie przedstawiciele różnych obozów urządzają w mediach społecznościowych. - Dziwię się, że prezydent wszedł w to wszystko. A musiał odpowiadać (Tuskowi)? Nie musiał - spostrzegła. 

 

ZOBACZ: Szymon Hołownia pokazał sejmowe zakamarki. "Tutaj więzimy pracowników"

 

Według niej "kompletnie niepotrzebny" był też udział w wymianie zdań osób z otoczenia Dudy. - Jest wyśmiewanie znajomości języków. Nigdy nikogo (za to) nie krytykuję, po co? To nie są nasze ojczyste języki. Możemy się wyśmiewać, że ktoś coś źle powiedział po polsku, ale tu jestem daleka od tego - zapewniła. 

 

Scheuring-Wielgus przyznała, iż cieszy się, że "premier chce wprowadzić za wszelką cenę praworządność w Polsce". Bogdan Rymanowski przypomniał wówczas o stwierdzeniu, jakie użył prezydent: "terror praworządności". - Używanie takich słów też uważam za lekką przesadę, zresztą PiS przez ten miesiąc wyprztykało się ze wszystkich określeń na sytuację, którą mamy. Nie wiem, co będzie za miesiąc - dodała.

Poseł PiS wyliczył "trzy kompleksy" Donalda Tuska

Zbigniew Bogucki (PiS) zapewnił, że jego partia - pod względem określeń - "ma cały czas coś w zanadrzu", ale ich użycie "zależy od tego, jak będzie postępował obóz władzy, bo on idzie jak walec". Na uwagę prowadzącego, czy to oznacza, że PiS jest "rozwalcowane", odparł: - Nie my, tylko polska konstytucja i ustawy.

 

Polityk przyznał, że prezydent nie powinien odpowiadać na wpis premiera, ale Tusk "nigdy nie powinien dokonywać" tego rodzaju komentarzy i "żałosnego podgryzania". - Przypomina mi to sytuację na sawannie. Jest duży drapieżnik i mniejsze drapieżniki próbują go podgryzać. Ale to tylko porównanie - zastrzegł. 

 

ZOBACZ: "Uśmiech Jokera", "połamana konstytucja". M. Morawiecki na spotkaniu w Katowicach

 

Jak ocenił, działaniem szefa rządu rządzą "trzy kompleksy": prezydenta, ponieważ Tusk przegrał wybory w 2005 roku "i do dzisiaj nie może tej przegranej sobie wytłumaczyć"; drugi, iż "bał się podejść do wyborów (w 2020 roku - red.) i stanąć w szranki" z Andrzejem Dudą; trzeci - kwestia języków "i tego, co napiszą za granicą". 

 

Nawiązał też do fragmentu riposty głowy państwa, w której pojawił się zwrot po niemiecku. - Premier doskonale rozumie niemiecki, obawiam się, czy czasem w nie myśli w tym języku (...). Podporządkował partię, łamie kręgosłupy koalicjantów, został prezydent - wymienił.

"Nie widzę, aby Andrzej Duda pozostawił po sobie coś trwałego"

Reprezentantowi PiS odpowiedziała Scheuring-Wielgus, pytając, czy "widzi jej złamany kręgosłup" i zapewniając, że "całkiem wygodnie siedzi" w fotelu w studiu. Bogucki nie odniósł się jednak do tego, kontynuując: - Prezydent jest na scenie politycznej jedynym realnym problemem (dla Tuska). 

 

Głos zabrał też Michał Kobosko (Polska 2050-Trzecia Droga). Zachęcił widzów, by uczyć się języków obcych i przypomniał, że rozwój nauki angielskiego i innych ważnych języków w szkołach jest w programie jego partii. Jak podkreślił, wiedza taka jest niezbędna, bo każdy może zostać prezydentem czy premierem "i języka brakuje w sytuacjach oficjalnych". 

 

ZOBACZ: Ułaskawienie Wąsika i Kamińskiego. Kancelaria Prezydenta wydała komunikat

 

W ocenie Koboski zdarzało się, iż było widać, że prezydent ma problemy z angielszczyzną podczas ważnych wydarzeń. - Wiemy, że każdy się uczy przez całe życie. Premier Donald Tusk, jak wyjechał do Brukseli, intensywnie się uczył - zauważył. 

 

Zwrócił też uwagę, że kadencja Andrzeja Dudy kończy się za półtora roku. - To moment dla każdej osoby pełniącej taki urząd w państwie, aby zdecydować, co się chce robić potem i co się chce po sobie pozostawić (...). Andrzej Duda będzie nadal młodym człowiekiem, na pewno chciałby coś ze sobą zrobić - uznał. 

 

Kobosko kontynuował, że prezydent nie buduje dzisiaj "autorytetu takiej osoby", która mogłaby objąć jakieś stanowisko "w instytucjach międzynarodowych, gdzie jest bardzo konkurencyjne środowisko, patrzy się na doświadczenie osób" i na decyzje, jakie podejmowały". - Dzisiaj nie widzę realnie, aby Andrzej Duda pozostawił po sobie coś trwałego, co będzie jego znakiem rozpoznawczym - skwitował. 

"Nie ma czegoś takiego jak praworządność za wszelką cenę"

Z kolei zdaniem Przemysława Wiplera (Konfederacja) "nie po to płacimy prezydentowi i premierowi, aby brali udział w takich potyczkach", jak ostatnie spięcie w serwisie X. - Na pewnym poziomie powagi państwowej - im wyżej, tym poważniej polityk powinien podchodzić do korzystania z mediów społecznościowych - zaznaczył. 

 

Dodał, że "fiksowanie się na tego rodzaju wymianach zdań, gdy mamy bardzo poważne problemy w funkcjonowaniu wymiaru sprawiedliwości, państwa w innych obszarach, jest marnowaniem czasu".

 

Zapytany, czy takie "uprzejmości" świadczą o tym, że między rządem a prezydentem jest rów, odparł: - Chodzi przede wszystkim o przytyk wynikający z tego, że w "internetach" była jakaś fala naśmiewania się z lapsusów i kwestii językowych związanych z wizytą prezydenta w Davos.

 

ZOBACZ: Abp Stanisław Gądecki z apelem. Zwrócił się do prezydenta Andrzeja Dudy i parlamentu

 

Wipler dodał, iż jeśli premier uważa, "że to dobry moment, aby wsiąść na tego konika i razem z falą memów popłynąć... Później dostaje odpowiedź prezydenta, jego doradcy... Nie tak powinna wyglądać polska polityka". - Mamy poważne spawy, w których się różnimy, jak powinna wyglądać Polska, w jaki sposób czytać ustawy i konstytucję - powiedział.

 

W jego opinii "nie ma czegoś takiego, jak praworządność za wszelką cenę", bo byłaby to reguła: "Będę łamał prawo, aby przywrócić praworządność". Dodał, że są decyzje sądów ws. poszczególnych ministrów, wedle których ma wynikać, że "prawo jest łamane".

 

- Mamy bałagan w mediach publicznych. Czekamy na ostateczne rozstrzygnięcie, kto ma prawo puszczać przelewy, zatrudniać i zwalniać ludzi, włączać i wyłączać sygnał, to się okaże szybciej niż się wydawało (...). To sąd będzie kontrolował, czy (Dariusz) Barski jest prokuratorem krajowym, czy nie jest - przypominał. 

Scheuring-Wielgus: Nie słuchajcie tego, co mówi Wipler

Wipler stwierdził, że dziwi się Lewicy i Trzeciej Drodze, że uczestniczą w polaryzacyjnej polityce między Donaldem Tuskiem a "obozem, które straciły władzę". Jak dodatkowo uznał, premier "chce wyborców Lewicy bez polityków Lewicy", a jego podstawowymi wrogami w wyborach prezydenckich w przyszłym roku, w których miałby startować, będą Szymon Hołownia i kandydat lub kandydatka Lewicy.

 

Wówczas Scheuring-Wielgus zaapelowała do widzów, aby "nie słuchali" tego, co mówi Wipler. - My naprawdę w koalicji bardzo dobrze sobie radzimy. Jesteśmy w rządzie od miesiąca i tygodnia, a przynajmniej cztery postulaty Lewicy zostały zrealizowane: podwyżki dla nauczycieli, waloryzacja rent i emerytur, in vitro, renta wdowia teraz będzie. Rozmawialiśmy też o osobach z niepełnosprawnościami - zapewniła.

 

Poprzednie wydania programu można obejrzeć tutaj.

Wiktor Kazanecki / Polsatnews.pl / Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie