Nie tylko lekarze będą kwalifikowali pacjentów do szczepień? Opozycja chce poprzeć projekt PiS

Polska
Nie tylko lekarze będą kwalifikowali pacjentów do szczepień? Opozycja chce poprzeć projekt PiS
PAP/Albert Zawada
Rozwiązanie, by nie tylko lekarze, ale także przedstawiciele innych zawodów medycznych kwalifikowali do szczepienia przeciw COVID-19 przygotowali posłowie PiS

Rozwiązanie, by nie tylko lekarze, ale także przedstawiciele innych zawodów medycznych kwalifikowali do szczepienia przeciw COVID-19 przygotowali posłowie PiS. Rozwiązanie chce poprzeć również KO, Lewica i Koalicja Polska.

Kluby przedstawiły we wtorek po południu pięciominutowe oświadczenia o poselskim projekcie nowelizacji ustawy, który zakłada, że nie tylko lekarze, ale również pracownicy innych zawodów medycznych będą mogli kwalifikować do szczepień przeciw COVID-19.

 

Sprawozdawca sejmowej komisji zdrowia Paweł Rychlik (PiS) przekonywał, że skutecznie przeprowadzona akcja szczepień przyczyni się do poprawy sytuacji epidemicznej.

 

- W aktualnym stanie prawnym każda osoba poddająca się szczepieniu podlega kwalifikacji lekarskiej. Biorąc w szczególności pod uwagę konieczność zaangażowania lekarzy w walkę ze skutkami tzw. trzeciej fali epidemii jak również zapowiadany przez producentów szczepionek zwiększenie dostaw tych szczepionek (...), konieczne staje się wprowadzenie przepisów, które uelastyczniają proces szczepień – przekonywał.

 

Kto będzie kierował na szczepienie?

 

Do przeprowadzania kwalifikacji, obok lekarzy – na mocy regulacji – uprawnione zostaną inne osoby, które będą ujęte w rozporządzeniu ministra zdrowia. Rychlik (PiS) wyjaśniał, że "chodzi przede wszystkim o dobrze wykształcone polskie pielęgniarki i położne".

 

- Na posiedzeniu komisji dyskusja była żywa i bardzo merytoryczna, zakończona pozytywnym zaopiniowaniem projektu – wskazał Rychlik.

 

Podał, że komisja przyjęła również autopoprawki, które mają na celu przedłużenie obowiązywania aktualnych wykazów świadczeniodawców zakwalifikowanych do systemu podstawowego szpitalnego zabezpieczenia świadczeń opieki zdrowotnej, tzw. sieci szpitali do końca 2021 r. z przesunięciem terminu kolejnej kwalifikacji na 1 października br.

 

ZOBACZ: Europejskie kraje chcą sprawiedliwej dystrybucji szczepionek. "Powstał szczepionkowy bazar"

 

Także Violetta Porowska (PiS) zabierając głos w imieniu klubu, akcentowała, że kwalifikację będzie realizowana m.in. przez pielęgniarki. Przekonywała, że zmiany wprowadzone na mocy nowelizacji spowodują pozytywne skutki zdrowotne i społeczne, umożliwiając sprawniejsze przeprowadzenie akcji szczepień ochronnych przeciw COVID-19. Zapowiedziała, że klub poprze rozwiązania.

 

Elżbieta Gelert (KO) zwracała uwagę, że na podstawie projektu nie wiadomo, kto będzie mógł kwalifikować do szczepienia. Dopiero z rozporządzenia ministra zdrowia – jak zaznaczyła – dowiemy się tak naprawdę, kto będzie kwalifikował.

 

- Nadanie tak ważnych uprawnień, które często decydują o zdrowiu i życiu pacjenta, nie wiem, czy powinno ukazywać się w rozporządzeniu – wskazała. Zwracała też uwagę, że ustawa zmienia terminy kwalifikowania do sieci szpitali. Zapowiedziała jednocześnie, że KO poprze regulację, gdyż dotyczy okresu covidowego.

 

"Taki projekt już dawno powinien być przyjęty"

 

Zdzisław Wolski (Lewica) mówił, że jego klub także analizował projekt. - Jest to projekt konieczny. Uważamy, ze taki projekt już dawno powinien być przyjęty jako ważne narzędzie dla ministra zdrowia i całego rządu – stwierdził.

 

- Z pewnymi zastrzeżeniami, ale zdecydowanie poprzemy ten projekt – zapowiedział.

 

ZOBACZ: Szczepienie śremskiego starosty. Wyniki kontroli NFZ

 

Dariusz Klimczak (Koalicja Polska) mówił, że Klub Parlamentarny Koalicja Polska – PSL, UED, Konserwatyści zabiegał o takie rozwiązania od dawna.

 

- Uważamy, że tego typu rozszerzenie wachlarza osób kwalifikujących do szczepień powinno być załatwione już na wstępie procedowania strategii szczepień przeciw COVID-19 – stwierdził. Zapowiedział, że klub poprze rozwiązania.

 

"Obostrzenia nic nie dały"

 

Janusz Korwin-Mikke (Konfederacja) mówił, że "rząd spowodował, że walczymy z koronawirusem i walczymy".

 

- Lockdowny, kwarantanny, zakaz wchodzenia do lasu, nakaz noszenia maseczek. Wszystkie te ograniczenia są do niczego, nic nie dały – przekonywał, odwołując się do liczby zgonów m.in. w Szwecji i Brazylii.

 

Robert Winnicki (Konfederacja) mówił, że medycyna potrzebuje transparentności, zwłaszcza w czasie epidemii.

 

- Domagamy się informacji, czy krajowi konsultanci są powiązani jakimiś umowami z wielkimi koncernami farmaceutycznymi – przekazał.

 

ZOBACZ: Ekspert "zdumiony" wstrzymywaniem szczepień preparatem AstraZeneca. "Polityczny populizm"

 

Paulina Hennig-Kloska (Polska 2050) oceniła, że regulacja w dzisiejszych warunkach funkcjonowania służby zdrowia jest wyczekiwana i potrzebna.

 

- Nie rozumiem, dlaczego dopiero dziś rozmawiamy o tym w Sejmie – powiedziała, akcentując, że dawno było wiadomo, że będzie brakowało rąk do pracy.

 

Krytycznie o projekcie wypowiada się Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej. W wydanym we wtorek stanowisku NRL podkreśliła, że stanowczo sprzeciwia się nadawaniu uprawnień przypisanych do wykonywania zawodu lekarza innym zawodom.

dsk/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie