Wysokie ceny ropy. Tankowanie będzie droższe

Moto
Wysokie ceny ropy. Tankowanie będzie droższe
pixabay.com
Na polskich stacjach benzynowych od kilku tygodni ceny idą w górę

Ropa naftowa na rynkach światowych jest najdroższa od stycznia zeszłego roku. Systematycznego wzrostu cen w kolejnych miesiącach spodziewają się analitycy: Goldman Sachs, Morgan Stanley i banku ING. Paliwa drożeją także na polskich stacjach benzynowych.

Na giełdzie w Nowym Jorku baryłka amerykańskiej ropy WTI kosztuje 62 dolary, natomiast w Europie za baryłkę ropy brent płaci się 65 dolarów. Kilkadziesiąt godzin temu ceny obu gatunków surowca były nawet nieco wyższe. Po raz ostatni równie drogo było na początku 2020 roku, kiedy świat nic jeszcze nie wiedział o nadciągającej pandemii.

 

Między bieżącymi notowaniami ropy brent, a kursem z "pandemicznego" kwietnia zeszłego roku mamy prawdziwą przepaść. Dziesięć miesięcy temu za baryłkę płacono mniej niż 20 dolarów. Także ropa WTI jest teraz kilka razy droższa niż wiosną 2020 roku. Pod koniec kwietnia baryłka kosztowała niecałe 13 dolarów.

 

ZOBACZ: Prezydent Filipin zalecił czyszczenie maseczek... benzyną. "Nie żartuję"

 

Ruch cen na giełdach światowych ma wpływ na sumy zostawiane przez kierowców na polskich stacjach benzynowych. Z prognozy firmy e-petrol.pl przygotowanej na ten tydzień (22-28 lutego) wynika, że za Pb95 powinniśmy płacić 4,75-4,86 zł, a za Pb98 5,03-5,14 zł. Cenę litra oleju napędowego eksperci wyznaczają na 4,75-4,86 zł, natomiast przewidywania dla autogazu LPG to 2,36-2,44 zł. Od początku tego roku e-petrol.pl co tydzień podwyższa prognozy cenowe. W połowie stycznia dla wszystkich czterech paliw wyznaczał ceny o ponad 20 groszy mniejsze niż teraz.

 

Ekperci e-petrol.pl za ważną przyczynę ostatnich wzrostów cen ropy uznają atak zimy w Teksasie, który sparaliżował tamtejsze szyby naftowe. Zdaniem analityków Wood Mackenzie z tego powodu dzienne wydobycie ropy spadło o około milion baryłek.

 

Ceny surowca podsyca także oczekiwanie na decyzję amerykańskiego Kongresu o wprowadzeniu kolejnego programu pomocowego dla gospodarki, którego wartość szacowana jest na 1,9 biliona dolarów. Tak wielki zastrzyk gotówki będzie musiał przyczynić się do wzrostu popytu na paliwa.

 

W marcu decyzja OPEC+

 

W tej chwili na światowym rynku ropy naftowej karty rozdaje Arabia Saudyjska. To jej decyzja o dobrowolnym cięciu produkcji o milion baryłek dziennie w lutym i marcu rozpoczęła rajd cen tego surowca.

 

Kraje porozumienia naftowego zrzeszone w OPEC+ zbiorą się na początku marca. Agencja Reuters podała, że jej źródła donoszą o szykowanym przez niektóre delegacje projekcie podniesienia od kwietnia limitów produkcji ropy naftowej. Wiadomo też, że Arabia Saudyjska, która jest nieformalnym liderem OPEC i największym producentem w kartelu najbardziej ostrożnie podchodzi do tego pomysłu.

Faktem jest jednak, że ograniczenie przez Saudyjczyków wydobycia ropy o milion baryłek dziennie wygaśnie z końcem marca i grupa OPEC+ będzie musiała zdecydować, czy kontynuować produkcję na obecnym poziomie.

 

ZOBACZ: Wylądował śmigłowcem na stacji benzynowej. Teraz policja wyjaśnia okoliczności

 

Rosja prawdopodobnie będzie wywierać presję na kartel, by zmniejszyć cięcia produkcji. Koronny argument jest taki, że OPEC+ musi zadbać o to, by rynek ropy nie stał się zbyt atrakcyjny dla konkurentów. Wysokie ceny surowca mogą bowiem pobudzić aktywność sektora wydobywczego w Stanach Zjednoczonych, który już zresztą zwiększył liczbę wierceń.

 

Baryłka będzie kosztowała 70 dolarów

 

Nawet jeśli marcowe decyzje OPEC+ zatrzymają wzrost cen ropy, to na tylko na jakiś czas. W najnowszej prognozie amerykański bank inwestycyjny Morgan Stanley zrewidował w górę prognozy dla cen surowca począwszy od drugiego kwartału tego roku. Zrobił to głównie dlatego, że jak dotychczas w 2021 roku popyt na rynku ropy naftowej przewyższał podaży o 2,8 miliona baryłek dziennie.

 

"Cena WTI w drugim kwartale 2021 roku prawdopodobnie wyniesie średnio 62,5 dolara w porównaniu z 52,5 dolara w poprzedniej prognozie. Ropa brent może kosztować 65 dolarów wbrew wcześniejszemu założeniu, że będzie to 55 dolarów" - napisano w raporcie Morgan Stanley.

 

W trzecim kwartale - jak twierdzi Morgan Stanley -ruch w górę ma być kontynuowany i wówczas za baryłkę WTI będzie trzeba płacić 67,5 dolara, a za surowiec brent - 70 dolarów. Natomiast czwarty kwartał miałby przynieść kilkudolarowy spadek notowań.

 

Z kolei eksperci z Goldman Sachs spodziewają się, że baryłka brent 70 dolarów będzie kosztować już w drugim kwartale tego roku. "Ceny brent wzrosły o ponad dwie trzecie od końca października, do 63 dolarów za baryłkę. Powodem jest zmniejszenie wydobycia przez głównych producentów, a także powszechne oczekiwanie, że nastąpi szybkie ożywienie gospodarcze na świecie" - podsumowuje Goldman Sachs.

 

Analitycy z banku ING przygotowali prognozę cen ropy na lata 2021-22. W dużym stopniu jest ona zgodna z oczekiwaniami ekspertów Morgan Stanley i Goldman Sachs. Pod koniec tego roku baryłka brent miałaby kosztować 69 dolarów, a w drugiej połowie 2022 roku 70-73 dolary. Z kolei spodziewana cena WTI to 64-67 dolarów w drugiej połowie 2021 roku i 67-70 dolarów pod koniec przyszłego roku.

Jacek Brzeski

Jacek Brzeski
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie