KE ws. migracji: obowiązkowa solidarność i nacisk na deportacje

Świat
KE ws. migracji: obowiązkowa solidarność i nacisk na deportacje
PAP/EPA/STEPHANIE LECOCQ / POOL
To jedna z najważniejszych inicjatyw obecnej Komisji pod kierownictwem Ursuli von der Leyen

Stary system migracyjny UE nie działa, dlatego potrzebne jest świeże podejście - mówiła w środę szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen przedstawiając nowe rozwiązania, które mają pomóc przezwyciężyć utrzymujący się od lat klincz państw członkowskich w tej sprawie. Komisja chce wprowadzić zasadę "obowiązkowej solidarności" i położyć nacisk na deportacje.

- Migracja była i zawsze będzie towarzyszyć Europie. Przez wieki definiowała nasze społeczeństwa i kształtowała życie wielu z nas. Tak zawsze będzie. Migracja to coś złożonego, stary system, aby sobie z nią radzić w Europie już nie działa - powiedziała w Brukseli szefowa KE.

 

Jak zaznaczyła przygotowany przez KE pakiet dotyczący migracji i azylu oferuje "świeży start", biorąc pod uwagę wiele uprawnionych interesów. - Chcemy przestrzegać naszych wartości, jednocześnie zmierzyć się z wyzwaniami zglobalizowanego świata - zapewniła von der Leyen.

 

ZOBACZ: Komisja Europejska odrzuciła polskie projekty. Powodem "strefy wolne od LGBT"

 

Przekonywała, że Europa musi odejść od rozwiązań przygotowywanych ad hoc i zamiast tego wdrożyć przewidywalny i wiarygodny system zarządzania migracją. - Jestem przekonana, że propozycja KE jest dobrą podstawą do tego. Ten pakiet odzwierciedla uczciwą i rozsądną równowagę między odpowiedzialnością i solidarnością pomiędzy państwami członkowskimi - zaznaczyła von der Leyen.

 

Brak porozumienia

 

To jedna z najważniejszych inicjatyw obecnej Komisji pod kierownictwem Ursuli von der Leyen, nad którą prace trwały od miesięcy. UE próbuje zreformować politykę migracyjną od lat, ale sprawa ta spowodowała ogromne podziały między państwami członkowskimi. W efekcie w sprawie poprzednich propozycji, które zakładały m.in. obowiązkową relokację uchodźców, nie udało się wypracować porozumienia.

 

Komisja podkreśla, że dzisiejsza sytuacja jest zupełnie inna niż ta, w jakiej UE była w 2015 r., gdy przedostało się do niej nielegalnie 1,8 mln osób., a 90 proc. z nich było uchodźcami. Wówczas Bruksela położyła nacisk na obowiązkową relokację, ale system ten nie sprawdził się.

 

ZOBACZ: Nielegalna migracja do UE spadła w marcu o połowę. Powodem koronawirus

 

- Teraz mamy kompletnie inną sytuację. 2,4 mln migrantów przyjeżdża legalnie i ma pozwolenia na pobyt w UE. Przyjeżdżają, aby tu pracować, brać śluby, studiować, w tej grupie są też uchodźcy. Co roku około 1 mln wyjeżdża z UE, co sprawia, że mamy 1-1,5 mln osób netto więcej osób. Potrzebujemy ich i to nie jest problem. W mojej propozycji skupiamy się na tych, którzy dostają się do UE nielegalnie - powiedziała dziennikarzom unijna komisarz ds. wewnętrznych Ylva Johansson.

 

"Szybka ścieżka"

 

Z szacunków Komisji wynika, że z tych, którzy obecnie dostają się do UE nielegalnie około 2/3 to migranci ekonomiczni, którzy nie będą mieli prawa do azylu. Takie osoby będą musiały zostać odesłane.

 

- Aby mieć akceptację Europejczyków do przyjęcia tych, którzy mają prawo tu zostać, musimy odsyłać tych, którzy nie kwalifikują się do tego. Dlatego w propozycji mocno kładziemy nacisk na powroty - zaznaczyła komisarz.

 

ZOBACZ: Grecja: pożar obok obozu dla uchodźców. Zatrzymano podejrzanych o podpalenie

 

KE proponuje m.in. wprowadzenie szybkiej ścieżki, aby w procedurze granicznej zdecydować, czy dana osoba ma szanse na azyl, czy się do niego nie kwalifikuje. W tym drugim przypadku w ciągu 12 tygodni wydawana byłaby decyzja o powrocie.

 

Jeśli jakiś kraj byłby pod nadmierną presją migracyjną, wówczas mógłby się zwrócić o uruchomienie mechanizmu solidarności. W jego ramach państwa członkowskie miałby albo relokować do siebie osoby starające się o azyl albo zająć się deportacjami tych migrantów, którzy nie kwalifikują się do przyznania im ochrony międzynarodowej. KE nazywa tą drugą możliwość "sponsorowaniem powrotów".

 

ZOBACZ: Unia chce odkręcić kurek z pieniędzmi. Miliony na odbudowę po pandemii

 

Kraj, który się na to zdecyduje, będzie miał osiem miesięcy, żeby doprowadzić do wyjazdu osób z decyzją deportacyjną. Jeśli mu się to nie uda (lub uda się tylko częściowo), wówczas byłby zobowiązany relokować migrantów do siebie.

 

"Proces przesiewowy" 

 

Komisja chce też zharmonizowania procedur dotyczących migrantów. Gdy ktoś dostanie się do UE nielegalnie, będzie musiał przejść przez obowiązkowy proces przesiewowy. W jego ramach odbędzie się rejestracja, pobranie odcisków palców, zbadanie stanu zdrowia, kontrola bezpieczeństwa i złożenie wniosku azylowego. Wówczas zapadnie decyzja, czy osoba taka będzie kwalifikowana do procedury granicznej, w ramach której decyzja o umożliwieniu pozostania w UE zostanie podjęta bardzo szybko, czy do normalnej procedury azylowej.

 

ZOBACZ: Unia Europejska pracuje nad prawem chroniącym nas przed urządzeniami IoT

 

Osoby z krajów, z których akceptowane jest bardzo mało wniosków o azyl (mniej niż 20 proc.), np. z Tunezji czy Maroka, będą kierowane do procedury granicznej. KE przewiduje wyjątki dla rodzin z małymi dziećmi, czy osób ze specjalnymi potrzebami. Zdecydowana większość osób, które zostaną skierowane do procedury granicznej otrzyma jednak negatywną decyzję azylową wraz z decyzją o konieczności powrotu do kraju macierzystego.

 

Faktyczne doprowadzenie do niego nie jest proste. W wielu krajach członkowskich migranci przez lata pozostają nielegalnie i dopiero po dłuższym pobycie dostają decyzje o deportacji. - Chciałabym, żeby ten proces został skrócony do 12 tygodni - oświadczyła Johansson.

 

ZOBACZ: Von der Leyen o zapowiedziach Johnsona: chce złamać umowę dot. brexitu

 

Jeśli kraj nie będzie w stanie uporać się w tym przez 12 tygodni, wówczas dany przypadek będzie kierowany do normalnej procedury azylowej. KE ma nadzieję, że takie przyspieszenie odsyłania pomoże w walce z przemytnikami. - Mam nadzieję, że dzięki temu ludzie dwa razy się zastanowią, zanim zdecydują się na ryzykowanie życie i opłacanie przemytników, bo w procedurze granicznej zostaną szybko odesłani z powrotem, jeśli nie będą mieli prawa do azylu - zaznaczyła komisarz.

 

Wymagana zgoda państw

 

KE proponuje rozwiązania dotyczące tego, który kraj członkowski będzie odpowiedzialny za rozpatrzenie wniosku azylowego. Teraz jest to obowiązkiem pierwszego państwa, do którego dostał się uchodźca. Na taki system (regulowany rozporządzeniem dublińskim) narzekają jednak mocno kraje południa Europy, które są na pierwszej linii fali migracyjnej. Na zmianę tej zasady nie było jednak zgody w UE w ostatnich latach.

 

KE nie chce wywracać tego systemu do góry nogami, ale proponuje modyfikację, zgodnie z którą za wniosek azylowy mógłby być odpowiedzialny kraj, w którym uchodźca ma rodzinę, studiował, pracował lub otrzymał po prostu wizę tego państwa.

 

ZOBACZ: Von der Leyen: w UE nie ma miejsca na "strefy wolne od LGBT"

 

Komisja chce też zmniejszyć liczbę nielegalnym migrantów, oferując więcej legalnych ścieżek dostania się do UE, by migranci nie korzystali z usług przemytników. Jednym ze sposobów ma być umożliwienie np. gminom, miastom czy kościołom oferowanie możliwości przyjmowania uchodźców. Systemy takie funkcjonują już w niektórych krajach, np. w Kanadzie czy Irlandii.

 

Aby nowe zasady stały się prawem, będą musiały się zgodzić na nie państwa członkowskie oraz Parlament Europejski.

laf/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie