Polskie Stronnictwo Ludowe wybrało prezesa. Dostał blisko 99 proc. głosów
Kongres PSL ponownie wybrał na prezesa partii Władysława Kosiniaka-Kamysza. - Nie zawiodę, obiecuję wam, obiecuję, że poprowadzimy w taki sposób Stronnictwo, żeby za cztery lata było jeszcze silniejsze - mówił Kosiniak-Kamysz. Wicepremier zadeklarował też, że w kolejnych wyborach jego partia wystartuje samodzielnie.

W sobotę po godz. 11 w Warszawie rozpoczął się kongres Polskiego Stronnictwa Ludowego, który wybierze nowe władze partii.
- To my jesteśmy ci, którzy zdecydowali o takim, a nie innym kształcie obecnego rządu, bo to na nas głosy i nasza strategia koalicji Trzeciej Drogi okazała się fundamentalna dla pozyskania wyborców, którzy odeszli od PiS-u, ale nie chcieli głosować na Platformę. Wybrali nas - powiedział wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz.
Dodał, że w obecnym rządzie ludowcy objęli najważniejsze funkcje pod względem zakresu merytorycznej odpowiedzialności.
Kosiniak-Kamysz prezesem, Zgorzelski szefem Rady Naczelnej PSL
Kosiniak-Kamysz był jedynym kandydatem na prezesa. Głos na niego oddało 946 (98,85 proc.) delegatów, 10 było przeciw (1,04 proc.), jeden delegat wstrzymał się od głosu.
- Nie zawiodę, obiecuję wam, obiecuję, że poprowadzimy w taki sposób Stronnictwo, żeby za cztery lata było jeszcze silniejsze, żeby miało wpływ na rzeczywistość, żeby kreowało rzeczywistość, żeby nigdy nie było żadnym kwiatkiem do czyjegoś kożucha, żeby zawsze było samodzielne, samostanowiące o sobie, podmiotowe, patriotyczne i ludowe, takie, jacy jesteśmy my, takie, jakie są nasze serca. To wam mogę obiecać, że nie spocznę w tych działaniach - mówił tuż po ogłoszeniu wyników Kosiniak-Kamysz.
Na sobotnim kongresie Polskiego Stronnictwa Ludowego, członkowie partii wybrali również szefa Rady Naczelnej PSL. Został nim Piotr Zgorzelski. W głosowaniu wzięło udział 876 delegatów. Na Zgorzelskiego głos oddało 678 z nich, a na jego kontrkandydata - Waldemara Pawlaka -198.
ZOBACZ: Ruch prokuratury ws. Romanowskiego. "To samo czeka Ziobrę"
Na konferencji prasowej podsumowującej tegoroczny kongres partyjny, Władysław Kosiniak-Kamysz podziękował wszystkim "członkom, sympatykom i wyborcom PSL", którzy powierzyli mu silny mandat na następną prezesurę.
Kosiniak-Kamysz ogłosił także, że Polskie Stronnictwo Ludowe oficjalnie rozpoczyna kampanię wyborczą na nadchodzące wybory parlamentarne w 2027 roku.
- Dzisiaj rozpoczynamy kampanię wyborczą w wyborach do parlamentu, które odbędą się w 2027 roku. Zakończyliśmy kampanię wewnętrzną (...). To jest najbardziej demokratyczna partia w Polsce, mająca niezwykły historyczny dorobek. Jesteśmy z tego bardzo dumni, ale myślimy o przyszłości - mówił wicepremier.
Zapytany o przyszłość partii w kontekście nadchodzących wyborów i kwestię startu na wspólnej koalicyjnej liście, Kosiniak-Kamysz odpowiedział: - Nie podobają mi się umizgi Platformy Obywatelskiej do Konfederacji, bo widzę, że już dzisiaj jest budowanie swojej tylko i własnej siły (...). Polityk powiedział również, że "PSL jest drugą co do wielkości partią w tej koalicji, trzecią co do wielkości partią w Polsce" Zadeklarował, że jako PSL chcą być "jeszcze więksi i silniejsi i po to ma być ta kadencja."
Prezes ludowców stwierdził również, że wszelkie sondaże, które mają go przekonać do startowania na jednej liście z pozostałymi koalicjantami są czymś, co już dawno przerabiał.
Kongres PSL. Kosiniak-Kamysz o poparciu dla partii
- Niełatwe, nieprzyjemne, ciężkie. Ta zbroja, którą trzeba było przybrać, ma swoją wagę, ale ona ma też swój cel: budowa bezpieczeństwa państwa polskiego, które zawsze dla stronnictwa było naczelnym nakazem. Nie ma dzisiaj siły Polski bez ludzi Polskiego Stronnictwa Ludowego, którzy odpowiadają za najważniejsze obszary związane z bezpieczeństwem państwa. I nie mówię tylko o bezpieczeństwie narodowym. Mówię o czymś, co jest naszym DNA, o bezpieczeństwie żywnościowym - podkreślił wicepremier.
ZOBACZ: Szef PSL mówił o budowie metra w 10 miastach. "Pomysł wzięty z sufitu"
Kosiniak-Kamysz odniósł się również do doniesień o słabnącym poparciu dla PSL, przypominając o wynikach wyborów parlamentarnych w 2023 r. - Nie brakowało tych, którzy mówili, jak Ryszard Terlecki na ostatnim posiedzeniu przed wyborami w 2023 roku: dwa procent, nigdy was już nie będzie. Później musiał odszczekać te słowa, wyprowadzając się z gabinetu wicemarszałka po przegranych wyborach. I tak będzie i tym razem - zapewnił szef ludowców.
Kosiniak-Kamysz: Najtrudniejsza koalicja po 1989 r.
Mówiąc dalej o rządowej koalicji parlamentarnej Kosiniak-Kamysz stwierdził, że grają w niej różni zawodnicy, ale muszą grać do jednej bramki. - Nie wszystko przez te dwa lata w ramach koalicji było graniem do jednej bramki. Często spory wewnętrzne były ważniejsze od strategii na przyszłość. Od kilku tygodni to się zmieniło. Najlepszym dowodem na to jest porozumienie nas w trudnych sprawach światopoglądowych - ocenił.
Wicepremier zwrócił uwagę, że obecna koalicja jest grupą czterech partii i - jak stwierdził - to "najtrudniejsza koalicja, jaka była stworzona po 1989 roku".
ZOBACZ: "Lewica dostanie marszałka, PSL koryto". Wrze wokół dwukadencyjności
Jak wspomniał, PSL próbowano posądzać o koniunkturalizm, o rzeczy, które nie są dobrze postrzegane w polityce. - Swoją postawą krok po kroku zaprzeczamy stereotypom, które są nieprawdziwe wobec naszego stronnictwa i nas samych. Nie zawsze to się przebije, nawet pomimo usilnych prób (...) wielu ostatnich lat - dodał.
Szef PSL zaznaczył też, że Platforma Obywatelska nigdy nie rządziła bez PSL-u, co "powinno im dać coś do myślenia". Jego zdaniem, gdy PSL "jest silny" i gdy ma wysokie poparcie, to dla Koalicji Obywatelskiej "jest dużo lepiej" niż w sytuacji, gdy tylko KO ma wysokie poparcie w sondażach.
Kosiniak-Kamysz: PSL przygotowuje się do samodzielnego startu w wyborach
- My wiemy, po co jesteśmy w polityce, potrafimy powiedzieć nie zgadzamy się, dlatego przygotowujemy się do startu w kolejnych wyborach jako Polskie Stronnictwo Ludowe - oświadczył Kosiniak-Kamysz, wywołując burzę oklasków. - Już dziś rozpoczyna się festiwal, który będzie mówił inaczej, że na wspólnej liście was nie będzie. Nie boimy się tego, wytrwaliśmy, przerabialiśmy to, dajcie z tego replaya i przewińmy dalej taśmę - dodał.
Zapowiedział, że zarazem PSL w wyborach będzie szukać przyjaciół, bo "iść samodzielnie, to nie znaczy iść samotnie". - Będziemy zapraszać przyjaciół na nasze listy, tych z którymi jesteśmy od lat - mówił.
Kosiniak-Kamysz ubolewał, że w wyborach prezydenckich nie udało się wystawić wspólnego kandydata całej koalicji, co proponowało PSL.
ZOBACZ: Polacy ocenili rządy Donalda Tuska. Najnowszy sondaż
- Jak z rady naczelnej z Wierzchosławic popłynął wniosek w październiku 2024 roku, że trzeba szukać jednego kandydata, to po 15 minutach mieliśmy na twitterze odpowiedź (lidera PO Donalda Tuska - red.), że w tych wyborach każdy startuje osobno, a spotkamy się w drugiej turze. I okazało się, że pomimo naszego wielkiego zaangażowania od pierwszej godziny w drugiej turze i innych formacji politycznych było za późno i kandydat, który wtedy nawet jeszcze nie był ogłoszony i nie miał ani punktu poparcia procentowego wygrał z kandydatem, który przez pięć lat miał rekordy popularności i najlepsze wyniki w sondażach wyborczych i wygrywał każdą drugą turę, tylko nigdy żadnej naprawdę nie wygrał - powiedział prezes PSL.
Dodał, że główną odpowiedzialność za to ponoszą wszystkie cztery partie koalicyjne, iż nie potrafiły się dogadać w sprawie wspólnego kandydata, który "bardziej byłby skierowany także do Polski lokalnej” i „miał szacunek do tradycji, kultury i wartości chrześcijańskich, które symbolizuje krzyż".
Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni
Czytaj więcej