Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch: Rosja dąży do kontroli nad całą Ukrainą
Wydaje się, że Rosja dąży do kontroli nad całą Ukrainą, a nie tylko częścią jej terytorium; stara się także osłabić jedność Zachodu i przywrócić politykę, w której decydują mocarstwa – ocenił szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch.
- Wydaje się, że celem Rosji nie jest aneksja części terytorium, lecz jest kontrola nad całą Ukrainą, uniemożliwienie jej zbliżenia z Zachodem i de facto ubezwłasnowolnienie jej przez federalizację – powiedział Soloch. Zaznaczył, że dla Polski oznaczałoby to "odtworzenie granicy między dwoma światami", podobnej do podziału z czasów zimnej wojny.
ZOBACZ: Ukraina-Rosja: Doniecka Republika Ludowa i Ługańska Republika Ludowa: powszechna mobilizacja
- Mimo starań dyplomatycznych nie mamy przełomu – skomentował Soloch ostatnie wydarzenia wokół Ukrainy, przypominając rozmowę prezydenta USA z prezydentem Rosji, wizyty w Moskwie prezydenta Francji, kanclerza Niemiec i szefa polskiego MSZ jako przedstawiciela państwa przewodniczącego OBWE.
"Może to jest ostatni moment, by podporządkować sobie Ukrainę"
- Impas, w jakim znalazły się działania dyplomatyczne, przy jednoczesnym wzroście napięcia wojskowego, siłą rzeczy skłania ku interpretacji, że sytuacja zmierza już wprost ku rosyjskiej agresji militarnej. Kolejne godziny przynoszą oskarżenia o prowokacje, informacje o wymianie ognia - powiedział. Stąd – dodał – decyzje kolejnych państw o ewakuacji swoich obywateli z Ukrainy, a także kolejne decyzje o zwiększeniu liczebności wojsk sojuszniczych, zwłaszcza amerykańskich, na wschodniej flance NATO. - Wbrew oficjalnym wypowiedziom władz rosyjskich nie możemy mówić o deeskalacji i redukcji rosyjskich sił przy granicach Ukrainy - powiedział.
ZOBACZ: Ukraina-Rosja. Kto dowodzi ukraińską armią? Przegląd dowódców Sił Zbrojnych Ukrainy
Według Solocha "władze rosyjskie być może uznały, że to ostatni moment, by podporządkować sobie Ukrainę, doprowadzając przy okazji do zmiany układu sił, nie tylko w wymiarze europejskim". Przypomniał wcześniejsze działania "zmierzające do trwałego ubezwłasnowolnienia NATO poprzez deklaracje, że Sojusz nie będzie rozszerzany, że nie będzie tzw. zbrojeń ofensywnych, żądania cofnięcia NATO na flance wschodniej". Szef BBN ocenił, że żądania Rosji były wysuwane przy założeniu, że zostaną odrzucone, "co da pretekst do działań, które wydają się teraz być w toku – przygotowań do inwazji na Ukrainę".
Przypomniał, że "to, co Rosjanie nazywają zbliżeniem się NATO do granic Rosji", to reakcja na zajęcie części terytorium Gruzji i napaść na Ukrainę oraz zajęcie Krymu w 2014 r. – czyli "zmianę granic europejskiego państwa przy użyciu wiły wojskowej".
Soloch: to próba naruszenia jedności świata zachodniego
Soloch zwrócił uwagę na dokonywaną w ostatnich latach rozbudowę rosyjskich sił zbrojnych, zbrojenia, w tym budowę systemów rakietowych krótkiego i średniego zasięgu w ramach działań antydostępowych, rosyjską obecność w regionie Bałtyku, działania w cyberprzestrzeni oraz "agresywne, ofensywne ćwiczenia przeprowadzane co najmniej od 2008 roku".
- Dopiero po sześciu, siedmiu latach takich działań Sojusz zaczął odpowiadać np. rozmieszczając siły wysuniętej obecności eFP i tFP – powiedział. Przypomniał też "ataki fizyczne" - próbę otrucia Siergieja Skripala, zabójstwo w Berlinie gruzińskiego obywatela czeczeńskiego pochodzenia, spowodowanie wybuchu w składzie amunicji w Czechach, a także zarzucane Rosji manipulacje wyborami w Hiszpanii i USA oraz zaangażowanie w wydarzenia poprzedzające brexit.
ZOBACZ: Kto dowodzi rosyjską armią? Są tam dowódcy z wojen czeczeńskich, a także strateg wojny hybrydowej
Zdaniem Solocha te działania to "nieustająca próba naruszenia jedności świata zachodniego, czemu prezydent Rosji nie raz dawał wyraz". Jak dodał, ta tendencja wyraża się także w pomijaniu organizacji międzynarodowych i próbie powrotu do "koncertu mocarstw". "To testowanie odporności poszczególnych państw, a z drugiej strony także spójności NATO czy UE. Wszystko wskazuje, że celem nadrzędnym jest odbudowa imperium" - mówił.
Według Solocha należy się starać o polityczne rozwiązanie konfliktu. "Dopóki nie ma wojny, należy się starać do tego doprowadzić. Pozostanie pytanie o cenę. Ceną nie może być deklaracja, że NATO nie będzie się rozszerzać ani rozstrzygnięcie przyjęte nad głowami Ukraińców".