Szczyt Rady Europejskiej. Unijni przywódcy nie porozumieli się ws. wzrostu cen energii

Świat
Szczyt Rady Europejskiej. Unijni przywódcy nie porozumieli się ws.  wzrostu cen energii
PAP/Wojciech Olkuśnik
Premier Mateusz Morawiecki podczas konferencji prasowej w siedzibie Stałego Przedstawicielstwa RP przy Unii Europejskiej w Brukseli, w nocy z 16 na 17 grudnia

W Brukseli zakończył się w nocy z czwartku na piątek jednodniowy szczyt Rady Europejskiej. Unijnym przywódcom nie udało się osiągnąć konkluzji ws. przyczyn wzrostu cen energii. - Nie mogliśmy sobie pozwolić, aby przyjąć konkluzje, które praktycznie byłyby puste - powiedział po szczycie premier Mateusz Morawiecki.

- Mieliśmy długą dyskusję na temat wzrostu cen energii. To ważny temat. To coś, co ma wpływ na gospodarstwa domowe, na ich siłę nabywczą. Ma to również wpływ na konkurencyjność europejskich przedsiębiorstw. (...) Pierwsze analizy dot. przyczyn (wzrostu cen) zostały przeprowadzone. Uświadomiliśmy sobie jednak, że wśród uczestników dyskusji są odmienne opinie i nie byliśmy w stanie osiągnąć porozumienia w sprawie konkluzji na ten temat. Więc kwestia ta powróci na następnej Radzie Europejskiej - oświadczył przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel.

 

Wyjaśnił, że zebranych liderów podzieliły dwie kwestie: podnoszona przez część państw członkowskich sprawa spekulacji w europejskim systemie handlu uprawnieniami do emisjami CO2 (ETS) oraz to, czy energia z atomu powinna zostać uznana za "zieloną".

"Puste konkluzje"

- Mamy do czynienia dzisiaj z bezprecedensowym kryzysem cenowym na rynkach energii, na rynku gazu, rynku energii elektrycznej. (...) Ten kryzys cenowy, bardzo wysokie ceny energii, przekłada się na inflację, na zwykłych obywateli, na ludzi, na Polaków, Chorwatów, Słoweńców, wszystkich obywateli UE. Nie mogliśmy sobie pozwolić, aby w tak historycznym momencie przyjąć konkluzje, które praktycznie byłyby puste - powiedział Morawiecki.

 

Dodał, że dlatego w jednoznaczny sposób podczas szczytu zażądał reformy systemu ETS. - System ETS wywrócił się i nie działa. (...) System ETS pokazał, że ceny uprawnień do emisji CO2 rosną 3-4 krotnie w ciągu ostatnich 12-14 miesięcy, że te ceny (...) rosną 10-krotnie w ciągu 4 lat. Taki system nie działa - powiedział.

Morawiecki chce reformy 

Wskazał, że ten fakt wielokrotnie na szczycie UE podkreślał. Wyjaśnił, że jedną z przyczyn jest to, że na tym rynku mogą działać różni inwestorzy, różni spekulanci, różne podmioty, które niekoniecznie muszą posiadać uprawnienia do emisji CO2. - W ostatnim czasie wiele podmiotów weszło na ten rynek. Bardzo mocno rozchwiały te podmioty ten rynek. Doprowadziły do dużej zmienności cenowej, zmienności, która w trendzie bardzo wyraźnie szła do góry. To jest bardzo niebezpieczne zjawisko na rynku finansowym - powiedział.

 

Wskazał, że mówił o tym - wykorzystując doświadczenie z rynków finansowych - kolegom z Rady Europejskiej. - Długo o tym dyskutowaliśmy. Wskazywałem na to, że ten mechanizm, który miał prowadzić do przewidywalności i stabilności na tym rynku uprawnień do emisji CO2, mechanizm nazywany Market Stability Reserve, nie działa - powiedział.

 

ZOBACZ: "Rz": Unia chce uregulować pracę kierowców Ubera i Bolta

 

Zaznaczył, że w takiej sytuacji trzeba domagać się realnej, głębokiej reformy całego systemu. - O to bardzo intensywnie zabiegamy, temu daliśmy wyraz podczas tej bardzo długiej, bardzo burzliwej i niełatwej dyskusji - powiedział.

 

- Kryzys cen energii dotyka ludzi, dotyka gospodarstw domowych, dotyka firm. Polska nie zgadza się na to, aby zwyczajni ludzie, polskie rodziny, cierpiały na skutek tak gwałtownego rozwoju cen energii. Dlatego bardzo mocno, bardzo jednoznacznie postawiliśmy nasze żądania, jednocześnie pokazując, że przyjazne zasady finansowania inwestycji gazowych i w energetykę jądrową, muszą zostać przyjęte przez KE - powiedział.

"Polska nie mogła się zgodzić" 

Wyjaśnił, że KE nadal nie przedstawiła taksonomii. - Domagamy się przyjaznych zasad finansowania gazu i energii nuklearnej - powiedział.

 

Wskazał, że system ETS w uproszczeniu można określić jako podatek. - Podatek UE na energię. Takie coś sobie postanowili, w 2014 r. za czasów rządów naszych poprzedników, pana Donalda Tuska, i zatwierdzili ten system. Dzisiaj widzimy, jak on funkcjonuje czy raczej nie funkcjonuje. (...) Teraz wyobraźmy sobie, że podatek VAT na przykład w styczniu obwiązuje na poziomie 23 proc., w lutym rośne do 40 proc., potem do 50 proc., a potem do 60 proc. Trzykrotny wzrost podatku VAT w zasadzie bez jakiegoś związku z realiami gospodarczymi. (...) Z czymś takim mamy do czynienia na tzw. rynku ETS - wyjaśnił.

 

Wskazał, że zaproponował wiele rozwiązań i wiele z nich "znalazło dobre odzwierciedlenie we fragmentach dyskusji". - Kiedy mówiłem o tym, że trzeba wykluczyć instytucje finansowe, banki, instytucje inwestycyjne czy spekulantów, (...) z rynku tego podatku klimatycznego UE. (...) Wtedy ten rynek będzie ograniczony tylko do tych, którzy muszą posiadać te uprawnienia, aby móc prowadzić działalność gospodarczą zgodnie z przepisami. Trafiało to na w miarę podatny grunt - powiedział.

 

Ostatecznie jednak - jak powiedział - zapisy konkluzji były "puste" i nie dawały odpowiedzi na gwałtowny wzrost cen energii. - To nie jest coś, na co Polska mogła się zgodzić - powiedział.

 

ZOBACZ: Morawiecki: Polska apeluje, by zakończyć dziki handel emisjami CO2

 

Wskazał, że KE proponuje włączenie do systemu ETS mieszkalnictwa i ciepłownictwa, a także paliw. - UE chce nałożyć dodatkowy podatek na paliwa, na transport, na transport firm, na transport obywateli, ale także na ciepłą wodę, ciepło w kaloryferach. Chcę powiedzieć jednoznacznie - Polska absolutnie w takim kształcie nie może przyjąć tych propozycji, które są na wstępnym etapie formułowane i dzisiaj również o tym powiedziałem na Radzie Europejskiej - powiedział. Wskazał, że na ten temat rozmawiał m.in. z szefem RE Charlesem Michelem.

 

Podkreślił, że Polska i Czechy najmocniej dopominały się o przyjęcie tzw. delegowanego dokumentu taksonomii, który by zawierał przyjazne zasady finansowania inwestycji gazowych i nuklearnych. - Liczymy na to, że w najbliższych tygodniach ten dokument zostanie przyjęty - zaznaczył.

Konflikt interesów 

Jak dodał, kilka krajów, na czele z Niemcami, Austrią i Luksemburgiem, ma zupełnie inne zdanie w tej kwestii. - Jednak jeżeli mamy iść w kierunku transformacji gospodarczej, transformacji energetycznej, to musimy mieć możliwość finansowania niskoemisyjnych i zeroemisyjnych źródeł energetycznych. W przeciwnym razie cały nasz model transformacji będzie niemożliwy do realizacji - powiedział szef rządu.

 

- Jest to warunek sine qua non. Jest to warunek niezbędny po naszej stronie i dałem temu jednoznacznie wyraz - stwierdził premier. W jego ocenie za 2-3 miesiące "przed kolejną regularną Radą Europejską, która chyba będzie miała miejsce w marcu, usłyszymy jakie są nowe propozycje Komisji zarówno w odniesieniu do taksonomii, jak i do ETS".

 

Morawiecki ocenił też, że rząd w Polsce przyjął najdalej idące rozwiązania, która mają "chronić ludzi przed inflacją wywołaną przez ceny energii", w porównaniu do innych państw członkowskich. "Będziemy chronić obywateli przed skutkami niedobrej polityki klimatycznej przyjętej w 2014 roku przez UE, a w Polsce przez rząd Donalda Tuska" - powiedział.

 

ap / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie