Izrael. Aukcja maszynki do tatuowania numerów w Auschwitz. Yad Vashem: moralnie niedopuszczalne

Świat
Izrael. Aukcja maszynki do tatuowania numerów w Auschwitz. Yad Vashem: moralnie niedopuszczalne
commons.wikimedia.org/xiquinhosilva/CC BY 2.0
Przedmiot, który trafił na aukcję w Jerozolimie, miał być wykorzystywany podczas drugiej wojny światowej do tatuowania numerów więźniom obozu zagłady Auschwitz.

Instytut Yad Vashem potępił aukcję urządzenia do tatuowania numerów więźniom niemieckiego obozu zagłady Auschwitz. Handel takimi historycznymi przedmiotami nazwany został "moralnie niedopuszczalnym". Izraelskie media doniosły, że maszynka wraz z oryginalną dokumentacją została wystawiona na sprzedaż w domu aukcyjnym Tzolmana w Jerozolimie. Portal Walla News podał cenę - ponad 30 tys. dolarów.

Muzeum Yad Vashem potępia aukcję maszynki do tatuażu z Auschwitz - podał Dziennik "Haaretz". 

Zabytek z Auschwitz na aukcji

Izraelskie media doniosły, że maszynka została wyprodukowana przez producenta urządzeń medycznych Auscelap i wraz z oryginalną dokumentacją na sprzedaż w domu aukcyjnym Tzolmana w Jerozolimie. Z opisu wynikać ma, że przedmiot ten miał być wykorzystywany przez Niemców do trwałego oznaczania więźniów Auschwitz wytatuowanymi na skórze numerami.

 

ZOBACZ: Izrael. Płetwonurek znalazł miecz z okresu wypraw krzyżowych

 

Dziennik "Times of Israel" napisał, że Muzeum Yad Vashem potępiło dom aukcyjny za motywowaną "zachłannością" decyzję o sprzedaży tego przedmiotu oraz zakwestionowało jego autentyczność.

 

Dom aukcyjny Tzolmans wycenił wartość stempla na 30-40 tys. dol. We wtorek po południu najwyższa oferta wynosiła jednak 1810 dolarów. Aukcja ma potrwać do 9 listopada.

Yad Vashem nie odkupi stempla

Yad Vashem odrzuciło skierowany do niego apel o zakup stempla, w celu zapobieżenia dostania się go w niepowołane ręce. Według instytutu nie można płacić za memorabilia związane z Holokaustem, by nie zachęcać ludzi do handlowania takimi przedmiotami.

 

ZOBACZ: Izrael: archeolodzy odkryli wielką winnicę sprzed około 1500 lat

 

Yad Vashem stoi na stanowisku, że tego typu pamiątki, powinny trafiać do muzeów nieodpłatnie.

 

Szef domu aukcyjnego Meir Colman bronił decyzji o wystawieniu stempla na sprzedaż i powiedział Radiu Army, że aukcja "zwiększa świadomość" Zagłady, a przedmiot ten nie powinien "zniknąć z kart historii".

 

"Rozwiązaniem może być ustawodawstwo"

Przewodniczący Yad Vashem Dani Dyan, były konsul generalny Izraela w Nowym Jorku, zapytany na Twitterze, czy jest możliwe odnalezienie osoby sprzedającej pamiątkę Holocaustu, aby zapobiec sprzedaży, powiedział, że Centrum Pamięci o Holokauście takich artefaktów z zasady nie kupuje, by nie zachęcać "chciwych handlarzy". 

 

ZOBACZ: Antysemickie napisy na barakach w Auschwitz. Sprawę bada policja

 

"Zasadniczo Yad Vashem sprzeciwia się istnieniu rynku zbytu na przedmioty żydowskie czy nazistowskie z czasów Holokaustu, dlatego nie ich nie kupuje. Na szczęście liczba przedmiotów przekazanych do Yad Vashem jest dziesiątki razy wyższa niż tych, które są obiektami obrotu" - napisał na Twitterze Dayan.

 

"Rozwiązaniem może być ustawodawstwo, ale na pewno nie składanie ofert chciwym handlarzom, które zachęcą ich do kontynuowania sprzedaży" - dodał.

"Wstrząsający i niezwykle rzadki eksponat"

Według domu aukcyjnego sprzedawany przedmiot to "Oryginalne pieczęcie igłowe używane do tatuowania żydowskich więźniów w obozie zagłady Auschwitz". Do maszynki dołączona jest broszura z instrukcją niemieckiej firmy AESCULAP, która - według domu aukcyjnego - dostarczyła pieczęcie do obozu zagłady.

 

"Kolekcja pieczęci przed nami bardziej niż jakikolwiek inny przedmiot symbolizuje Holocaust, najbardziej przerażającą tragedię i zagładę naszego ludu" - pisze dom aukcyjny.

 

ZOBACZ: "Najgorsze były noce. Dzieci płakały, przez sen wołały mamę". 76. rocznica wyzwolenia Auschwitz

 

Według licytatora to trzeci egzemplarz na świecie, który ocalał z drugiej wojny światowej. Pozostałe dwa mają się znajdować w Muzeum Wojskowym w Sankt Petersburgu w Rosji oraz w muzeum Auschwitz. Dom aukcyjny pisze, że sprzedawany zestaw zawiera czternaście znaków. Dziennik "Haaretz" podał, że załączona oryginalna instrukcja dotyczy znakowania numerami bydła hodowlanego. Gazeta cytuje dom aukcyjny, który miał wyjaśnić, że stemple do tatuowania więźniów są znacznie mniejsze niż używane przy znakowaniu zwierząt. Ma to jego zdaniem świadczyć o ich oryginalności.

 

Dom aukcyjny TZolman
"Wstrząsający i niezwykle rzadki eksponat muzealny o niespotykanym znaczeniu historycznym" - pisze dom aukcyjny o sprzedawanym przedmiocie.

 

hlk/zdr / Polsatnews.pl / "The Times of Israel" / "Haaretz" / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie