Migranci przy granicy. Jarosław Kaczyński zapowiada budowę "bardzo poważnej zapory"

Polska

- Wszystko wskazuje na to, że migranci przy granicy polsko-białoruskiej celowo są doprowadzani do stanu osłabienia - powiedział w czwartek wicepremier ds. bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński. Przyznał, że wśród obcokrajowców próbujących przedostać się do naszego kraju czasami są dzieci. Jak również ogłosił, na terenach przygranicznych z Białorusią powstanie "zapora" utrudniająca jej sforsowanie.

Migranci przy granicy. Jarosław Kaczyński zapowiada budowę "bardzo poważnej zapory"
Polsat News
Wicepremier ds. bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński
Zobacz więcej

Jarosław Kaczyński zabrał głos po zakończonym posiedzeniu Komitetu ds. Bezpieczeństwa Narodowego i Spraw Obronnych. Zorganizowano je w Białymstoku, w reakcji na kryzys migracyjny na granicy polsko-białoruskiej.

 

- Omawialiśmy aktualną sytuację i różne scenariusze, które mogą się zdarzyć, a także widoczne i jeszcze niewidoczne zagrożenia, także te mogące mieć miejsce w przyszłości - wyjaśnił.

 

ZOBACZ: Nielegalnie przedostali się do Polski. Mieli fałszywe dokumenty

 

Jego zdaniem, mamy do czynienia z "rodzajem wojny hybrydowej" prowadzonej z Polską, a także Unią Europejską. Dodał, że "nie wszyscy" w naszym kraju "chcą przyjąć do wiadomości, że nie ma żadnego naporu ze strony uchodźców".

 

- (W pobliże granicy z Polską - red.) przyjeżdżają migranci ekonomiczni. Są oni przywożeni; akcja jest zorganizowana przez władze Białorusi, z wsparciem lub przynajmniej zgodą Federacji Rosyjskiej - mówił Kaczyński.

Jarosław Kaczyński: białoruskie służby pomagają w niszczeniu zapór

Jak wyjaśnił wicepremier, obcokrajowcy są najpierw "przechowywani" w białoruskiej stolicy, gdzie w tym celu "specjalnie poszerzono bazę hotelową". Mówił również, że służby kontrolowane przez Łukaszenkę przewożą ich następnie w pobliże granicy z Polską.

 

- Na Białorusi istnieje szeroka na kilometr przygraniczna strefa, do której zwykły obywatel nie ma wstępu. Jest ona pilnie strzeżona, z ogrodzeniem oddalonym około 1 km od linii granicznej - powiedział Kaczyński.

 

W jego ocenie "sam fakt, że są wpuszczani (do tej strefy - red.) to oczywisty dowód na to, że mamy do czynienia z działalnością państwa białoruskiego". - Gdyby znajdowali się tam z powodu sytuacji w ich rodzinnych krajach, nikt by ich tam nie wpuszczał - zapewnił.

 

Powiedział następnie, że migranci są następnie prowadzeni "do miejsc, w których jest szansa, aby przekroczyć granicę". - Zdarza się, ale nie jestem w stanie powiedzieć, jak często, że białoruscy funkcjonariusze uczestniczą osobiście w przecinaniu zapór i drutów - kontynuował.

"Jeden z migrantów upadł, białoruski strażnik nie zainteresował się tym"

Jarosław Kaczyński przekazał, że wśród migrantów jest "niewielka grupa osób z Afganistanu". Zastrzegł przy tym, że część z nich od lat mieszkają w Rosji. Ponadto stwierdził, iż na ich pojawienie się w pobliżu polskiej granicy nie miało wpływu przejęcie władzy przez talibów w ich państwie, a także późniejsza ewakuacja.

 

- Chociaż może się zdarzyć za jakiś czas, że tamte wydarzenia będą wykorzystane - doprecyzował wicepremier.

 

ZOBACZ: Biskupi apelują o korytarze humanitarne. "Do pogodzenia z Łukaszenkowymi manipulacjami"

 

Jarosław Kaczyński opisał również sytuację, w której jeden z koczujących "stracił równowagę i upadł". Nie wykluczył, że było to omdlenie.

 

- Obok był białoruski strażnik graniczny, lecz nie zainteresował się tym. Coś tam powiedział do drugiej osoby, też osłabionej i na tym się skończyło. Nie wezwano pomocy medycznej - dodał.

Kaczyński: wszystko jest cyniczną i brutalną akcją kierowaną przez Łukaszenkę

W ocenie Kaczyńskiego "wszystko wskazuje na to, że migranci celowo są doprowadzani do stanu osłabienia", aby "wpłynąć na opinię publiczną" w naszym kraju.

 

- Nie najlepiej znoszą temperaturę (powietrza - red.), bo są z innej strefy klimatycznej. Obok używania dzieci to druga metoda, która ma zmusić Polskę, aby ich przyjąć - powiedział.

 

Jak dodał, migranci próbujący pokonać granicę z Polską często robią to w stanie "znacznego wyczerpania". Przyznał, że wśród nich czasami są dzieci.

 

- Wszystko jest cyniczną i brutalną akcją służb, bezpośrednio kierowaną przez Alaksandra Łukaszenkę, planowaną wiele miesięcy temu jako odwet za wspomaganie opozycji białoruskiej. To także próba wyparcia nacisku na Polskę i UE, by odstąpiła od sankcji wobec reżimu - stwierdził wicepremier ds. bezpieczeństwa.

Powstanie zapora na granicy z Białorusią. "Model już sporządzony"

Kaczyński mówił też, że polskie władze "nie są w stanie rozstrzygnąć", jak długo będą trwały takie działania Białorusi. - Omawialiśmy (na posiedzeniu Komitetu - red.) także podjęte decyzje, także w sferze finansowej, o budowaniu tam bardzo poważnej zapory - nie tych zapór, które zostały postawione doraźnie, tylko takiej, którą naprawdę bardzo trudno sforsować - zapowiedział.

 

Jak dodał, "doświadczenie licznych państw np. Węgier, Grecji, pokazuje, że to jest jedyna skuteczna metoda". Zapora, o której wspomniał, na razie ma powstać w miejscach, gdzie granica polsko-białoruska nie przebiega na Bugu. W przyszłości trudne do pokonania przeszkody utworzono by także na rzece, jednak nie wiadomo, kiedy zakończyłaby się ich budowa. 

 

- Jest jeszcze przed ostateczną decyzją, jakie przedsiębiorstwa będą to budowały, ale te firmy są już w zasadzie wybrane i model został już sporządzony - poinformował.

 

Przekonywał też, że sumy za "najbardziej luksusowe przekroczenie granicy dochodzą nawet do 10 tys. euro". W jego ocenie następuje "pewne zniechęcenie" wśród tych, którzy chcą się przedostać "nie do Polski, ale do tej bardziej bogatej części Europy".

 

ZOBACZ: Komisja Europejska wzywa do zbadania doniesień na temat wypychania migrantów przez służby

 

- I to jest cała prawda o tej akcji. To, co jest niestety forsowane przez znaczącą część mediów i dużą część opozycji, jest po prostu radykalnym mijaniem się z prawdą. I powiem tak: jeżeli nacisk na Litwę w tej chwili bardzo osłabł, mimo że ta granica jest nieporównywanie łatwiejsza do sforsowania, to z całą pewnością przyczyn można szukać w tym, że tam stan wyjątkowy został ogłoszony przy poparciu całego Sejmu - powiedział.

Kaczyński: to najpoważniejszy kryzys po 1989 r.

Jak uznał, "niestety w Polsce jest inaczej, a władze białoruskie i ich poplecznicy z Moskwy przede wszystkim to biorą pod uwagę".

 

- I jeśli (przy granicy - red.) zdarzą się rzeczy jakieś niedobre, tragiczne - a mogą się niestety zdarzyć, bo idzie zima - to można powiedzieć, że ogromną część winy za to ponoszą właśnie ci, którzy w gruncie rzeczy wspierają Łukaszenkę, jego popleczników, Federację Rosyjską i jej władzę. Dają im nadzieję na to, że ta akcja będzie dezintegracyjna z punktu widzenia sytuacji w Polsce i co za tym idzie, dla nich w jakiejś mierze skuteczna - oświadczył Jarosław Kaczyński.

 

Według wicepremiera, obecny kryzys migracyjny jest "najpoważniejszym, z jakim Polska ma do czynienia po 1989 roku". Zaznaczył, że migrujący, "którzy mogą potrzebne sumy zapłacić, to nie są w tamtych warunkach ludzie biedni". - Są ofiarą wielkiego oszustwa, wielkiej manipulacji. Z tego powodu można im współczuć, ale nie możemy nie reagować, nie bronić się przed operacją, która gdyby udała się Łukaszence i Putinowi, to by doprowadziła do kryzysu nie w skali polskiej, ale w skali europejskiej, a o to tym panom właśnie chodzi - podkreślił.

 

Jak zapewnił, polski rząd "wykonuje zobowiązania międzynarodowe i humanitarne". - Postępujemy tak, jak trzeba, i będziemy postępowali tak, jak trzeba - oświadczył.

Wicepremier: są coraz liczniejsze prowokacje

Pytany, czy strona polska prowadzi jakieś rozmowy z Białorusią bądź Rosją, Kaczyński odparł, że nie wie, aby do takich dochodziło. - Gdyby im się udawało, to pewnie w pewnym momencie próbowaliby doprowadzić do takich rozmów. Chodzi o to, żeby sankcje zostały uchylone, żeby władze Białorusi zostały legitymizowane w skali międzynarodowej, krótko mówiąc - by uzyskać liczne korzyści. W tej chwili nikt takich rozmów nie podejmuje, i my też nie mamy zamiaru takich rozmów prowadzić, mamy zamiar się twardo bronić, bo to jedyna metoda, która może być skuteczna w tej sytuacji - powiedział Kaczyński.

 

ZOBACZ: Szymon Hołownia: to, co robi rząd PiS, to uderzenie w białoruską opozycję

 

Wskazał, że białoruskie służby wspomagają tych, którzy chcą złamać prawo i nielegalnie przekroczyć polską granicę. Do tego dochodzą - zaznaczył - coraz liczniejsze prowokacje.

 

- Począwszy od tych werbalnych, różnego rodzaju okrzyków, często bardzo obraźliwych, które są kierowane wobec naszych funkcjonariuszy, po nawet strzały z ostrej amunicji. Nie strzały do ludzi, ale strzały w ziemię, w powietrze. Używa się także amunicji ślepej. Rzuca się różnymi przedmiotami, często w ten sposób żeby była to sugestia, że to jest coś co wybuchnie"- wyliczał.

 

Podkreślił jednocześnie, że polskie służby zachowują się "wzorowo, z pełnym opanowaniem, bez jakiegoś okazywania lęku", czyli "tak, jak powinni zachowywać się funkcjonariusze w trudnych sytuacjach". - Naprawdę dobrze wykonują swoje obowiązki - podkreślił.

Prezes PiS o "dzieciach z Michałowa"

Kaczyński był pytany, gdzie zostały skierowane dzieci z ośrodka w Michałowie i co się teraz z nimi dzieje. - Te dzieci, jeżeli nie pozostają w dalszym ciągu w ośrodku - być może pozostają, ja tego w tej chwili po prostu nie potrafię powiedzieć - to zostały po prostu ze swoimi rodzicami w jakieś bezpieczne miejsce przetransportowane z powrotem do Białorusi - powiedział wicepremier.

 

Zapewnił, że "z całą pewnością nic im z tego powodu nie zagraża". Zaznaczył też, że jeżeli jakimś osobom uda się już przekroczyć polską granicę, to są one zatrzymywane w ośrodkach i tam mogą się zdeklarować, że chcą pozostać w Polsce i wystąpić o prawo pobytu.

 

Dopytywany, gdzie dokładnie przetransportowano ludzi, którzy przekroczyli polską granicę i gdzie się oni teraz znajdują, odparł: "można przypuścić, że znajdują się albo na Białorusi, albo, jeśli im na to pozwolono, to być może wyjechali już z Białorusi".

Straż graniczna: kolejne rekordy na granicy

W czwartek rano straż graniczna poinformowała o "kolejnych rekordach" związanych z próbami nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej. 

 

Jak wyliczyli funkcjonariusze, 6 października odnotowano 667 takich zdarzeń. Zatrzymano przy tym siedmiu imigrantów - obywateli Turcji. "Pozostałym próbom zapobieżono. Za pomocnictwo, podobnie jak wczoraj, zatrzymano aż 13 osób: 10 cudzoziemców i 3 Polaków" - podali strażnicy na Twitterze.

1,5 tys. migrantów w polskich ośrodkach

Od sierpnia Straż Graniczna udaremniła ponad 14 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej. We wszystkich ośrodkach straży granicznej przebywa obecnie ponad 1,5 tys. nielegalnych migrantów.

 

ZOBACZ: Straż Graniczna zatrzymała dwóch Bułgarów, którzy przemycali ludzi. Mieli narkotyki i diamenty

 

Od 2 września w związku z presją migracyjną w przygranicznym pasie z Białorusią - w 183 miejscowościach woj. podlaskiego i lubelskiego - obowiązuje stan wyjątkowy. Został on wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy, wydanego na wniosek Rady Ministrów.

 

W czwartek wieczorem Sejm zgodził się na przedłużenie stanu wyjątkowego o 60 dni. W piątek (1 października) w Dzienniku Ustaw opublikowano rozporządzenie prezydenta w tej sprawie.

 

Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni

wka / polsatnews.pl / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie