USA. Donald Trump zarzucił generałowi Markowi Milleyowi "zdradę stanu"

Świat
USA. Donald Trump zarzucił generałowi Markowi Milleyowi "zdradę stanu"
PAP/EPA/CRISTOBAL HERRERA-ULASHKEVICH
Były prezydent USA Donald Trump

Były prezydent Donald Trump oraz inni konserwatywni politycy i publicyści zarzucili generałowi Markowi Milleyowi zdradę stanu, w związku z doniesieniami, że miał on ograniczać możliwości Trumpa do dokonania uderzenia bronią jądrową w związku z obawami o stabilność prezydenta.

- Prezydent zna generała od dawna (...) i ma całkowite zaufanie do jego przywództwa, patriotyzmu i wierności naszej konstytucji - powiedziała Psaki podczas konferencji prasowej. Była to odpowiedź na pytanie o wezwania do dymisji szefa Kolegium Połączonych Szefów Sztabów (JCS) po ukazaniu się fragmentów nowej książki dziennikarzy Boba Woodwarda i Roberta Costy na temat działań Milleya w schyłkowym okresie prezydentury Donalda Trumpa.

 

ZOBACZ: CNN: Biały Dom rozważa wysłanie dodatkowych wojsk do Kabulu

 

Dziennikarze twierdzą, że Milley - który obawiał się o psychiczną stabilność prezydenta - odbył dwie tajne rozmowy ze swoim chińskim odpowiednikiem gen. Li Zuochengiem, zapewniając go, że wbrew obawom Pekinu USA nie przeprowadzą ataku na Chiny, a jeśli do takiego dojdzie, Chiny zostaną o tym uprzedzone. Generał miał też na tajnym spotkaniu w Pentagonie zasugerować wojskowym, by nie wykonywali rozkazów prezydenta o użyciu siły, w tym broni jądrowej, bez konsultacji z Milleyem.

 

W środę rzecznik JCS pułkownik Dave Butler poinformował, że rozmowy z gen. Li Zuochengiem były w pełni oficjalne i prowadzone w koordynacji z Departamentem Obrony i innymi rządowymi agencjami. Zasugerował jednak, że Milley faktycznie podczas rozmowy starał się uspokoić obawy Pekinu "w celu utrzymania strategicznej stabilności".

 

Psaki stwierdziła z kolei, że nie będzie komentować szczegółów rozmów zawartych w książce opartej o anonimowe źródła. Dodała jednak, że warto być świadomym kontekstu wydarzeń ostatnich tygodni prezydentury poprzedniego prezydenta.

Książka dziennikarza, który ujawnił aferę Watergate

- Odchodzący prezydent Stanów Zjednoczonych w tym okresie podżegał niepokoje społeczne, które doprowadziły do insurekcji i jednego z najmroczniejszych dni naszej historii - powiedziała Psaki, nawiązując do szturmu na Kapitol 6 stycznia. Rzeczniczka dodała, że wielu ówczesnych członków administracji Trumpa kwestionowało mentalną stabilność prezydenta.

 

We wtorek, po ukazaniu się fragmentów książki, były prezydent zarzucił Milleyowi zdradę stanu i wezwał do postawienia go przed sądem. Podobnie zareagowali inni politycy i komentatorzy na prawicy, zaś senator Marco Rubio zwrócił się do prezydenta o odwołanie dowódcy.

 

Książka "Peril" (pl. "niebezpieczeństwo") współautorstwa Woodwarda - dziennikarza, który ujawnił aferę Watergate - ma trafić do sprzedaży 21 września.

 

 

"Jeśli historia o »kretyńskim« generale Marku Milleyu (...) jest prawdziwa, zakładam, że zostanie on postawiony przed sądem za ZDRADĘ" - napisał we wtorek w oświadczeniu Trump. "Oznaczałoby to, że kontaktował się ze swoim chińskim odpowiednikiem za plecami prezydenta i mówił Chinom, że uprzedzi ich »o ataku«. Nie można tak robić!" - dodał.

 

ZOBACZ: USA. Burza tropikalna Nicholas zbliża się do Teksasu. W Houston już są zalane autostrady

 

Prezydent odniósł się w ten sposób do opublikowanych we wtorek przez media fragmentów nadchodzącej książki dziennikarzy Boba Woodwarda i Roberta Costy. Autorzy piszą w niej, że Milley, najwyższy rangą wojskowy USA, który obawiał się że Trump będzie usiłował utrzymać się przy władzy za wszelką cenę, przeprowadził dwie nieoficjalne rozmowy ze swoim chińskim odpowiednikiem gen. Li Zuochengiem tuż przed wyborami oraz po ataku na Kapitol 6 stycznia. Milley miał usiłować uspokoić obawy Pekinu o nadchodzącym ataku USA, dodając jednocześnie, że jeśli mimo wszystko do ataku dojdzie, z wyprzedzeniem poinformuje o nim Pekin.

Inni też oskarżyli Milleya

Według książki generał miał ponadto zasugerować wojskowym podczas tajnego spotkania w Pentagonie, by bez jego wiedzy nie wykonywali rozkazów prezydenta w sprawie użycia siły. Woodward i Costa twierdzą, że zarówno Milley, jak i wielu innych wysokich urzędników administracji poważnie obawiało się, że Trump usiłuje przeprowadzić zamach stanu.

 

W odpowiedzi na te doniesienia, Milleya o zdradę oskarżyło wraz z Trumpem wielu innych republikańskich polityków i konserwatywnych publicystów.

 

ZOBACZ: Trump o Bidenie: "wyszedł na głupca", talibowie wieszają flagi. Krytyka USA w rocznicę 11 września

 

- Jeśli to prawda, to nie był to akt patriotycznego heroizmu. To był akt zdrady, który stanowił ryzyko dla naszego bezpieczeństwa i konstytucyjnego porządku - stwierdził senator Marco Rubio. Polityk wezwał prezydenta Bidena do zwolnienia generała, który został nominowany na stanowisko szefa Kolegium Połączonych Szefów Sztabów przez Trumpa.

 

- Jeśli to się potwierdzi, generał Milley jest zdrajcą naszego kraju i powinien zostać natychmiast osądzony za zdradę stanu - ocenił czołowy publicysta telewizji Fox News Sean Hannity.

 

Jednak według reporterki Fox News Jennifer Griffin, zawarte w książce rewelacje nie znajdują całkowitego potwierdzenia w faktach. Według jej informacji opartej na źródłach w Pentagonie, rozmowy Milleya z generałem Li były oficjalnym kontaktem, w którym uczestniczyło 15 innych urzędników i zostały sporządzone z niej notatki. Wojskowy miał wkrótce po wydarzeniach 6 stycznia również odbyć podobne rozmowy z wojskowymi z państw NATO, zapewniając ich, że sytuacja w USA jest stabilna i że Ameryka nie zamierza podejmować żadnych działań wojennych.

aml / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie