Wyłudził mieszkanie od seniora. Chciał wypłacić z jego konta 400 tys. zł
44-letni mężczyzna zmanipulował 89-letniego mieszkańca Mokotowa pod pozorem opieki i nakłonił do podpisania upoważnienia do rachunku bankowego. O próbie wypłaty 400 tys. zł powiadomił policję dyrektor banku. Okazało się, że podejrzany przepisał na siebie u notariusza mieszkanie należące do seniora.
Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa aresztował w piątek 44-latka podejrzanego o oszustwo. Mężczyzna miał przez kilka tygodni manipulować 89-letnim mężczyzną, by nakłonić go przekazania mieszkania i podpisania dokumentów upoważniających do pobrania pieniędzy z banku.
ZOBACZ: Oszustwo na ZUS. Emerytka nie dała się nabrać
Jak przekazał podkom. Robert Koniuszy z Komendy Rejonowej Policji na Mokotowie, oszustwo zostało ujawnione dzięki czujności dyrektora banku przy ulicy Marszałkowskiej. Powiadomił on policjantów o próbie wypłacenia 400 tysięcy złotych z rachunku 89-letniego klienta przez osobę dla niego obcą.
- Sprawa wydała się dyrektorowi bardzo podejrzana, ponieważ pokrzywdzony od wielu lat posiadał u nich rachunek i spore oszczędności, a pracownik banku wiedział, że mężczyzna nie ma żadnej rodziny - przekazał policjant.
"Bankier zbył amatora cudzych pieniędzy"
Okazało się, że kilka dni przed próbą wypłacenia środków 44-latek pojawił się w banku wraz z właścicielem konta. Senior podpisał wówczas dokument upoważniający znajomego do wypłacania pieniędzy.
- Bankier zbył amatora cudzych pieniędzy, każąc mu przyjść za dwa dni, dopóki nie zgromadzi odpowiedniej sumy pieniędzy. Próbował w tym czasie skontaktować się z 89-latkiem, ale ten nie odpowiadał, dlatego dyrektor placówki postanowił wyjść poza schemat swoich obowiązków i wraz z pracownicą banku pojechali do seniora zamieszkującego na Mokotowie - przekazał podkom. Koniuszy.
ZOBACZ: Opole. Seniorka oszukana przez "córkę". Oszczędności odzyskał taksówkarz
89-latek był zaskoczony opisaną sytuacją. Wyjaśniał, że upoważnienie do konta miało ułatwić opiekującemu się nim 44-latkowi codzienny zakup żywności i leków. Emeryt przekazał pracownikom banku, że mężczyzna, który próbował dokonać wypłaty 400 tysięcy złotych, jest w posiadaniu jego telefonu komórkowego i dowodu osobistego. Wezwano policję.
"Pokrzywdzony płakał i krzyczał"
Gdy policjanci przyjmowali zawiadomienie o oszustwie, ustalając dodatkowe okoliczności, do mieszkania przyszedł 44-latek z obiadem dla seniora. - Był bardzo zaskoczony obecnością mundurowych. Nagle stał się bardzo nerwowy i trzęsły mu się ręce. W jednej chwili stał się świadkiem tego, jak jego oszustwo wychodzi na jaw. Mimo zaprzeczeń pokrzywdzonego nadal utrzymywał, że ten kazał mu wypłacić tak dużą kwotę pieniędzy. Tłumaczył się, że opiekował się staruszkiem z dobrego serca, ponieważ chciał mu pomóc - przekazali funkcjonariusze.
ZOBACZ: Oszukani metodą "na zdalny pulpit". Seniorzy stracili 150 tys. zł
Podejrzany próbował przekonać pokrzywdzonego, że zgodził się także na notarialne przekazanie 44-latkowi lokalu, w którym mieszka.
- Pokrzywdzony płakał i krzyczał, że nikomu nie przepisał mieszkania i nigdy by się na to nie zgodził. Zażądał zwrotu swojego mieszkania i cofnięcia pełnomocnictwa do jego konta, gdyż został perfidnie oszukany - podał Koniuszy.
"Opiekun" został zatrzymany
44-latek został zatrzymany. Zabezpieczono przy nim szereg dokumentów potwierdzających oszustwo na szkodę seniora z Mokotowa. Wśród dowodów znajdowały się oświadczenia sporządzane z dwutygodniowym wyprzedzeniem, z treści których wynikało, że pokrzywdzony kwituje odbiór 400 tysięcy złotych od swojego opiekuna. Śledczy ustalili, że podejrzany podstępem podsunął 89-latkowi dokumenty in blanco do podpisania 89-latkowi. Zabezpieczono także materiały uprawdopodabniające udział 44-latka w innych, podobnych wyłudzeniach.
ZOBACZ: Opiekunka miała znęcać się nad staruszką. Częściowo przyznała się do winy
Podejrzany został doprowadzony do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów, gdzie przedstawiono mu zarzut usiłowania doprowadzenia pokrzywdzonego do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w kwocie ok. 400 tys. złotych.
44-latkowi grozi do 10 lat więzienia
- Podejrzanemu przedstawiono także zarzut doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w postaci mieszkania poprzez zawarcie umowy dożywocia, na mocy której pokrzywdzony przeniósł własność mieszkania, jak również ukrywania dowodu osobistego pokrzywdzonego. W toku postępowania dokonano zabezpieczenia majątkowego w kwocie kilkudziesięciu tysięcy złotych – podała prok. Aleksandra Skrzyniarz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
ZOBACZ: Oszukana na "tajwańskiego aktora". Zaciągnęła trzy pożyczki, by pomóc mężczyźnie
Na wniosek prokuratora Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa aresztował w piątek podejrzanego na okres trzech miesięcy. 44-latkowi grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności.
Czytaj więcej