Marszałek Sejmu: Czarzasty nie został pobity

Polska
Marszałek Sejmu: Czarzasty nie został pobity
PAP/Wojciech Olkuśnik
Marszałek Sejmu Elżbieta Witek

- Na nagraniu widać, że pan wicemarszałek nie został przez nikogo pobity, nie został zatrzymany. Pan marszałek Czarzasty, poproszony przez policjantów, nie pokazał legitymacji poselskiej - relacjonowała posłom marszałek Sejmu Elżbieta Witek. W środę wieczorem szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski poinformował, że Czarzasty został pobity przez policję przed Sejmem.

Marszałek Sejmu poinformowała, że otrzymała od komendanta głównego policji pismo wyjaśniające incydent, do jakiego doszło w środę w trakcie protestu przed Sejmem. 

 

"Nie pokazał legitymacji poselskiej"

 

Z relacji szefa klubu Lewicy Krzysztofa Gawkowskiego wynikało, że wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty został pobity przed Sejmem przez policję. Zdaniem policji sytuacja wyglądała zupełnie inaczej - jeden z policjantów miał zostać popchnięty przez Czarzastego, przez co się przewrócił i poważnie uszkodził nogę. Funkcjonariusz trafił do szpitala. 

 

ZOBACZ: Sędzia Tuleya przyszedł do pracy pomimo uchylenia immunitetu. "To mój obowiązek"

 

- Trzykrotnie rozmawiałam z komendantem głównym policji i natychmiast wystosowałam pismo żądające wyjaśnienia od komendanta głównego, powołując się na konstytucję i ustawę o wykonywaniu mandatu posła i senatora w związku z informacją o zatrzymaniu i zastosowaniu środków przymusu bezpośredniego wobec wicemarszałka Sejmu - przekazała marszałek Witek.

 

Wersja policji jest zbieżna z tą przedstawioną przez marszałek Sejmu, która oglądała nagrania z sejmowego monitoringu. - Na nagraniu widać, że pan wicemarszałek nie został przez nikogo pobity, nie został zatrzymany. Pan marszałek Czarzasty, poproszony przez policjantów, nie pokazał legitymacji poselskiej - przyznała. 

 

Wideo: Marszałek Sejmu ws. incydentu z udziałem Włodzimierza Czarzastego

  

 

- Na filmie nie ma żadnych przepychanek, policja stoi, pan marszałek idzie, ciałem się ocierają. Policjant upadł na hak od liny holowniczej, doznał obrażeń, jest w szpitalu - podsumowała marszałek Sejmu.

 

Witek mówiła, że dowódca zmiany Straży Marszałkowskiej podszedł do policjantów i powiedział, że Czarzasty jest wicemarszałkiem Sejmu. Po tym - jak powiedziała Witek - policja natychmiast odsunęła się. - Ale pan marszałek nie wszedł do Sejmu, tylko rozpoczął dyskusję z policjantami - powiedziała Witek, podkreślając jednocześnie, że zwróci się do komendanta, żeby przekazał pismo Czarzastemu z wyjaśnieniami.

 

Szef MSWiA: To ja ponoszę odpowiedzialność za działania policji

 

Tuż po Witek głos zabrał minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński. Jak mówił, to on, a nie wicepremier Jarosław Kaczyński, ponosi odpowiedzialność za działania policji. Opozycja domaga się dymisji wicepremiera i żąda, by odpowiedział na pytania w Sejmie.

 

- To ja mogę być rozliczany i będę rozliczony przez wysoką izbę, bo jak każdy minister jestem gotów poddać się procedurom demokratycznym - podkreślał. 

 

Wideo: Minister Kamiński: To ja ponoszę pełną odpowiedzialność za działania policji

  

Podczas swojego wystąpienia poinformował również, że jako minister spraw wewnętrznych ma swoje obowiązki państwowe, które wykonuje. - Jeśli oceniacie, że źle je wykonuję, macie prawo złożyć wotum nieufności wobec mnie. Ale to ja od momentu dużego wybuchu społecznego, jaki nastąpił po 22 października, czyli po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego na bieżąco nadzoruję działania podległych mi służb, w tym policji. I ja ponoszę pełną odpowiedzialność każdego typu, w tym polityczną - tłumaczył.

 

- Postawiłem polskiej policji, w sytuacji dużego konfliktu społecznego, proste zadania do egzekwowania. Po pierwsze zabezpieczyć stabilność państwa. Drugim celem, jaki postawiłem policji w związku z tym, że emocje społeczne były ogromne, było niedopuszczenie do fizycznej agresji między poszczególnymi grupami demonstrantów. Często mieliśmy do czynienia z grupami zorganizowanymi pseudokibiców. Często mieliśmy do czynienia ze zorganizowanymi grupami szkolonymi do walk ulicznych związanymi ze skrajnymi lewicowymi środowiskami - mówił w Sejmie szef MSWiA.

 

ZOBACZ: Ofiary koronawirusa. Ekspert: wśród zmarłych jedna trzecia to pacjenci z cukrzycą

 

Zaznaczył także, że niezależenie od tego, jakie poglądy były głoszone na ulicy, policja zawsze stosowała te same zasady. - Niezależnie od haseł działania policji miały być i były stanowcze tam, gdzie trzeba działać stanowczo i zdecydowane punktowo, tam gdzie trzeba było działać zdecydowanie. Tam gdzie mogła polać się krew niewinnych ludzi, którzy wyszli na ulicę demonstrować swoje poglądy. Mają do tego prawo. Ale są ograniczenia pandemiczne - powiedział.

 

Kamiński zwrócił się także do wicemarszałka Sejmu Włodzimierza Czarzastego, który w środę miał "zostać zaatakowany przez policję".

 

- Panie marszałku, nie chcę podgrzewać emocji, ale to co Pan zrobił wczoraj, było bardzo niedobre. Podgrzaliście tu wczoraj atmosferę, przekazując nieprawdziwą informację, a funkcjonariusz, który wykonywał swoje obowiązki służbowe przed Sejmem jest w szpitalu w tej chwili. Ma uszkodzone prawe kolano, rzepkę i więzadła. Na wiele tygodni będzie wyłączony ze służby - dodał.

 

Kamiński: rozumiem protestujących

 

- Chcę powiedzieć jasno: rozumiem protestujących. Nie akceptuję jako polityk, jako człowiek, formy tych protestów, ale rozumiem, że wielu ludzi uznało, że musi zaprotestować i wyrazić swoje poglądy w tej sprawie. Szanuję to, nie akceptując całkowicie formy - powiedział w czwartek w Sejmie minister Mariusz Kamiński.

 

Zaznaczył, że podczas środowych demonstracji oprócz wielu młodych ludzi, którzy byli na ulicach w tej sprawie, były grupy skrajne, które "wzywają wprost do obalania konstytucyjnych organów".

 

ZOBACZ: Kaczyński do opozycji: macie krew na rękach, wielu z was będzie siedzieć

 

- W Polsce tylko w jeden sposób można zmienić władzę, tylko demokratyczne wybory o tym decydują. Jeden z elementów tych demokratycznych wyborów mieliśmy kilka miesięcy temu. Wybieraliśmy prezydenta masowo, przy najwyższej frekwencji, niemalże w historii polskich demokratycznych wyborów. Uszanujmy to wszyscy - zaznaczył Kamiński.

 

Dodał, że nie będzie w Polsce żadnej rewolucji. - Rewolucji rozumianej nie w sensie politycznym i ideowym, bo na pewne rzeczy nie mamy wpływu, ale rewolucji dokonanej siłą, przy użyciu siły wobec konstytucyjnych organów państwa polskiego. Będą funkcjonowały swobodnie sejm, senat, rząd i prezydent - mówił Kamiński.

 

Podkreślił jednocześnie, że każda instytucja publiczna, jeżeli tłum ruszyłby na nią, będzie chroniona przez policję. Jako przykład wymienił ratusz warszawski. - Będzie chroniony i będzie broniony, bo jest to instytucja publiczna. Prezydent Warszawy został wybrany w demokratycznych wyborach - powiedział Kamiński.

 

11 listopada policja ochraniała dom Trzaskowskiego

 

- Jeżeli 30 tysięcy ludzi będzie szło pod wasz dom, wykrzykując nienawistne hasła, to mir domowy i bezpieczeństwo każdego będzie chronione, niezależnie z jakiej jest partii - powiedział Kamiński.

 

Szef resortu spraw wewnętrznych poinformował, że "w czasie 11 listopada pojawiły się głosy, że "pójdziemy pod dom Trzaskowskiego". - Komenda stołeczna nawiązała kontakt z prezydentem Warszawy i była tam ochrona policji, na wszelki wypadek. I każdego z was polska policja będzie broniła, niezależnie od waszych poglądów politycznych, bo takie są obowiązki państwa i policji - podsumował. 

 

jo/hlk/ polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie