Premier: Nie musimy wprowadzać narodowej kwarantanny

Polska
Premier: Nie musimy wprowadzać narodowej kwarantanny
PAP/Andrzej Grygiel
Premier nie ogłosi pełnego lockdownu

Rząd nie wprowadzi pełnego lockdownu - ustalił polsatnews.pl. W ostatnich dniach liczba zakażeń spadła poniżej 27 tys. w ciągu doby, co było warunkiem pozostania przy obecnych obostrzeniach. - Ostatnie obostrzenia przynoszą skutki - potwierdził w czwartek wieczorem premier Mateusz Morawiecki.

Ponad tydzień temu, 4 listopada, premier Mateusz Morawiecki przestrzegał, że jeśli liczba zakażeń nie przestanie wzrastać, konieczna będzie "narodowa kwarantanna".

 

- Za tym hamulcem bezpieczeństwa, który dzisiaj mocno wciskamy, krok za tą granicą jest tylko narodowa kwarantanna, czyli całkowity lockdown i całkowite zamknięcie handlu, usług, również części zakładów, żeby powstrzymać najgorsze, czyli pęknięcie w całości służby zdrowia – mówił szef rządu.

 

Pełnego lockdownu nie będzie

 

Dziś już wiadomo, że najgorszy scenariusz się nie ziścił – pełnego lockdownu nie będzie, ponieważ średnia liczba dobowych zakażeń z ostatnich siedmiu dni nie przekroczyła 27 tys. 

 

- Nareszcie dobre wieści zaczynają do nas docierać. W tym tygodniu po pierwszy od dwóch miesięcy średnia liczba nowych zakażeń zaczęła spadać. 65 nowych przypadków na 100 tys. mieszkańców to nadal dużo, ale to pierwszy sygnał stabilizacji i dowód, że ostatnie obostrzenia przynoszą skutki, a społeczna dyscyplina ma sens - przekonuje premier Morawiecki na krótkim nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych. 

 

- Nie musimy wprowadzać narodowej kwarantanny - ogłosił premier. - Ustaliliśmy z radą medyczną próg alarmowy na 70-75 zakażeń na 100 tys. mieszkańców. W ostatnich dniach udało nam się wyhamować dokładnie przed tym punktem krytycznym, jednak dystans, jaki nas dzieli od progu narodowej kwarantanny, nadal jest niewielki i nie pozwala na swobodę - podkreślił Morawiecki. 

 

 

- Dyscyplina działa. Dlatego wciąż proszę i będę prosił - zostańmy w domu. Zasada jest prosta - im mniej kontaktów społecznych, tym mniejsza szansa na zakażenie i wyhamowanie epidemii" - podkreślił premier. 

 

ZOBACZ: Mężczyźni w ciąży i 134-letni pacjenci. "Ofiary" koronawirusa w Portugalii

 

W czwartek Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 22 683 nowych zakażeniach (57,2 tys. testów). W środę było ich 25 221 (53,2 tys.), we wtorek 25 484 (54,7 tys.), w poniedziałek 21 713 (43,4 tys.), w niedzielę 24 785 (61 tys.), w sobotę 27 875 (66,8 tys.), w piątek 27 086 (82,9 tys.), w czwartek 27 143 (67,1 tys.), w środę 24 692 (69 tys.). 

 

Rząd założył, że wprowadzi lockdown, jeśli średnia liczba zakażeń z ostatnich siedmiu dni przekroczy 27 tys. 

 

W ostatnich dniach spadła też liczba testów, ale - jak wskazał na Twitterze szef rządowego Centrum Analiz Strategicznych Norbert Maliszewski - "jest ona skorelowana z liczbą zleceń od lekarzy POZ".

 

"Jeśli do nich zgłasza się mniej osób (oczywiście w tzw. dni robocze), to jest tych testów mniej i to jest wskaźnik wyprzedzający dla dynamiki rozwoju pandemii" - wyjaśnił. 

Pozytywny trend z ostatnich dni nie oznacza, że widmo pełnego lockdownu całkowicie się oddaliło. Na razie nie ma też mowy o luzowaniu obowiązujących obostrzeń. Uczniowie powrócą do szkół najwcześniej w grudniu. 

 

ZOBACZ: Premier rozmawiał z prezes koncernu, który produkuje szczepionkę przeciwko koronawirusowi

 

Nadzieję daje także wiadomość o szczepionce przeciwko koronawirusowi. Premier podkreśla, że Polska ma mieć do niej dostęp na takich samych zasadach, jak pozostałe państwa UE. Do Polski może trafić 20-kilka milionów dawek. Trwają prace nad logistyką, w pierwszej kolejności szczepionka ma trafić do seniorów, służby zdrowia oraz mundurowych. Szczepienia mają być dobrowolne. 

Jakub Oworuszko/sgo/ polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie