Częstochowa: kilkaset osób bawiło się na nielegalnej imprezie w klubie. Przerwała ją policja

Polska
Częstochowa: kilkaset osób bawiło się na nielegalnej imprezie w klubie. Przerwała ją policja
Zdj. ilustracyjne, fot. Pixabay/Mboguslaw
Kilkaset metrów od klasztoru na Jasnej Górze zorganizowano huczną imprezę. Bawiło się na niej kilkaset osób, chociaż limit wynosi 75

Kilkaset osób zlekceważyło epidemiczne obostrzenia i w ostatni weekend bawiło się w częstochowskim klubie nieopodal klasztoru jasnogórskiego w Częstochowie. Zabawę przerwała interwencja policji, która spisała dane części imprezowiczów i pod nadzorem prokuratora prowadzi postępowanie wobec właściciela lokalu. Przedsiębiorcy za naruszenie rządowych restrykcji grożą nawet 3 lata więzienia.

Informacje o nielegalnych dyskotekach, które pod hasłem "imprezy zamkniętej" organizowano w częstochowskim klubie Don Kichot docierały do policjantów od pewnego czasu. Lokal mieści się przy alei Najświętszej Marii Panny, nieopodal klasztoru na Jasnej Górze.

 

ZOBACZ: Polsatnews.pl: Szumowski w szpitalu pod tlenem

 

Ostatnie takie wydarzenie zorganizowano z 10 na 11 października. Tamtej weekendowej nocy czujność zachował jeden z mieszkańców miasta, który powiadomił funkcjonariuszy o zabawie niezgodnej z rządowymi rozporządzeniami. Osobne zgłoszenie otrzymała także straż miejska. 

 

Prokurator dowiedział się, kto bawił się w klubie

 

Mundurowi pojechali do klubu, gdzie od razu zauważyli, że limit 75 osób mogących uczestniczyć w imprezie jest znacznie przekroczony. Taka maksymalna liczba obowiązuje w tzw. żółtej strefie, którą w zeszłym tygodniu objęto całą Polskę.

 

ZOBACZ: Godziny dla seniorów. Minister rodziny przypomina i apeluje

 

- Nie wiadomo, ile dokładnie osób bawiło się wtedy w Don Kichocie, ale było ich około kilkuset - powiedziała polsatnews.pl asp. szt. Marta Kaczyńska z Komendy Miejskiej Policji w Częstochowie.

 

Policjantka dodała, że część uczestników wylegitymowano, a informacja, gdzie i w jaki sposób spędzili noc, trafiła do prokuratora. - Dalej to on będzie decydował, w jakim kierunku potoczy się postępowanie - uściśliła Kaczyńska. 

 

Właściciel może odpowiedzieć za narażenie na utratę życia

 

Portal polsatnews.pl ustalił, że weekendowa interwencja była pierwszą tego typu w Częstochowie od czasu wprowadzenia epidemicznych restrykcji. 

 

Właściciel klubu nie został zatrzymany, bo - jak tłumaczy policja - nie było ku temu podstaw. Nie oznacza to jednak, że uniknie odpowiedzialności.

 

ZOBACZ: Premier na kwarantannie. Dworczyk o szczegółach

 

- Wstępnie ustalono, że czynności służb będą prowadzone pod kątem złamania art. 160 Kodeksu karnego - powiedziała asp. szt. Marta Kaczńska. 

 

Przepis ten dotyczy "narażenia człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu". Za jego naruszenie grożą nawet 3 lata więzienia. 

 

Informacja o nielegalnej imprezie trafiła także do sanepidu, który może nałożyć na przedsiębiorcę wysokie kary administracyjne.

wka/hlk/ polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie