Tylko w czterech krajach UE sytuacja się nie poprawia - m.in. w Polsce

Świat
Tylko w czterech krajach UE sytuacja się nie poprawia - m.in. w Polsce
PAP/Marcin Bielecki
Pierwszy w Szczecinie mobilny punkt poboru wymazów na obecność SARS-CoV-2. Punkt badań oferuje możliwość wykonania testu bez wysiadania z samochodu

Polska jest jednym z czterech państw UE, gdzie nie słabnie pandemia koronawirusa - wynika z informacji przekazanych przez dyrektor Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC) Andreę Ammon. - W zdecydowanej większości krajów UE pandemia jest w odwrocie - dodała Ammon. Bez entuzjazmu wypowiadała się też o noszeniu maseczek. - Maski mogą wręcz zwiększać ryzyko- dodała.

- Tylko w jednym kraju (Bułgarii) liczba zakażeń nadal rośnie, a w czterech: Polsce, Rumunii, Szwecji i Wielkiej Brytanii sytuacja wciąż się nie poprawia - oświadczyła w poniedziałek  dyrektor Europejskiego Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób Andrea Ammon.

 

Ammon uwzględniła Wielką Brytanię w ramach państw UE, gdyż wprawdzie 1 lutego 2020 r. opuściła ona Wspólnotę, ale jednocześnie wszedł w życie okres przejściowy, który będzie trwać do 31 grudnia 2020 r. 

 

ZOBACZ: Koronawirus mógł dotrzeć do Europy w grudniu? Zaskakujące wyniki badań

 

- We wszystkich innych krajach zaobserwowaliśmy znaczący spadek - powiedziała europosłom komisji środowiska zdrowia publicznego i bezpieczeństwa żywności Parlamentu Europejskiego. 

Kierowana przez Ammon unijna agencja ECDC analizuje i interpretuje dane z krajów UE dotyczące 52 chorób zakaźnych przy pomocy europejskiego systemu nadzoru. W ostatnim czasie prace ECDC skupiają się na koronawirusie SARS-CoV-2. Z danych tej organizacji wynika, że dotychczas na całym świecie odnotowano prawie 3,5 mln zakażeń, a prawie ćwierć miliona osób zmarło.

 

W Europie, gdzie potwierdzono prawie 1,4 mln zakażeń, najbardziej dotkniętymi krajami są: Hiszpania (217 466 przypadków), Włochy (210 717), Wielka Brytania (186 599), Niemcy (163 175) oraz Rosja (134 687).

 

Dynamika rozprzestrzeniania się wirusa w Polsce nie spadła

 

Polska, gdzie wirus pojawił się później niż na Zachodzie, ma zdecydowanie mniej zakażeń - do poniedziałku było to 14 tys. potwierdzonych przypadków. Jednak - jak wynika z danych ECDC - dynamika rozprzestrzeniania się wirusa nie spadła dotąd na tyle, by móc powiedzieć, że jest on w odwrocie.

 

W Polsce w poniedziałek rano potwierdzono 244 nowe zachorowania, a pięć kolejnych osób zmarło na COVID-19. Biorąc pod uwagę, że ponowny komunikat resortu zdrowia pojawi się po południu, można się obawiać, że liczba dobowa zakażeń wzroście w porównaniu do poprzednich dni. W sumie w Polsce zakażonych zostało do tej pory 13 tys. 937 osób. Zmarło 683 chorych. 

 

ZOBACZ: Tłumy na koncercie Kasi Kowalskiej w Ciechanowie. Mimo epidemii

 

Szefowa ECDC mówiła, że działania podjęte przez władze różnych krajów, takie jak obostrzenia dotyczące wychodzenia z domów czy wprowadzenie obowiązku otrzymywania dystansu społecznego, zmniejszyły transmisję wirusa o 45 proc. od 8 kwietnia. - Wydaje się, że ta wstępna fala zakażeń minęła już punkt szczytowy i mamy w tej chwili spadek w większości państw UE - zaznaczyła.

 

Ammon podkreślała, że wiele ośrodków opieki dla osób starszych zostało bardzo mocno dotkniętych przez pandemię. - Proporcja zgonów w tego rodzaju instytucjach w niektórych państwach przekracza 50 proc. ogólnej liczby przypadków śmiertelnych - mówiła.

 

Niejasne powiązanie między Covid-19 z chorobą Kawasakiego u dzieci

 

Dyrektor ECDC zastrzegła, że dane, które jej instytucja otrzymuje od państw członkowskich, zależą od tego, w jaki sposób przeprowadzają one testy. Zwróciła w tym kontekście uwagę, że na początku pandemii nie było wystarczającej ilości materiałów dla laboratoriów, by przeprowadzać testy na odpowiednią skalę.

 

Ammon odnosiła się też do odnotowanej większej liczby dzieci, które trafiały na oddziały intensywnej terapii w Wielkiej Brytanii i kilku innych państwach. Jak przyznała, nie jest jasne, jakie jest powiązanie między Covid-19 z chorobą Kawasakiego u dzieci. - To może być ewentualna długoterminowa konsekwencja innych infekcji - oceniła.

 

Szefowa ECDC zaznaczyła, że wciąż nie jest jasne, czy ludzie, którzy mają przeciwciała, bo przeszli zakażenie koronawirusem, mają odporność.

 

"Maski mogą wręcz zwiększać ryzyko"

 

Ammon bez entuzjazmu wypowiadała się o noszeniu maseczek, zwracając uwagę, że tylko te specjalistyczne, typu FFP2 i FFP3, chronią przed wirusem, natomiast zwykłe maski chirurgiczne czy bawełniane nie chronią przed infekcją. - Nie ma zbyt wielu dowodów na to, jak noszenie masek może przyczyniać się do zapobiegania rozprzestrzenianiu się wirusa - wskazała.

 

ZOBACZ: Maseczka zabija wirusy. Opracowali ją polscy naukowcy

 

Co więcej - zauważyła - maski mogą wręcz zwiększać ryzyko, bo noszący je ludzie cały czas dotykają twarzy poprawiając zakrycie ust i nosa. Zdaniem Ammon maski nie powinny być jedynym środkiem mającym zapobiegać rozprzestrzenianiu się koronawirusa, ale jednym z dodatkowych narzędzi wykorzystywanych w tym celu.

grz/ PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie