"Buty będą kosztować trzysta dziesięć złotych". CBA rozszyfrowało kod rozmów Kwaśniewskiej

Polska
"Buty będą kosztować trzysta dziesięć złotych". CBA rozszyfrowało kod rozmów Kwaśniewskiej
Polsat News
CBA zainteresowało się majątkiem Kwaśniewskich w efekcie nagranej w 2006 r. rozmowy Aleksandra Gudzowatego z Józefem Oleksym

Faktycznymi właścicielami willi w Kazimierzu byli Jolanta i Aleksander Kwaśniewscy, natomiast Marek Michałowski, od którego kupował ją "Agent Tomek", był podstawioną osobą - wynika z raportu SOR "Krystyna", udostępnionego na stronach CBA.

We wtorek na stronie internetowej CBA udostępniono materiały ze śledztwa dotyczącego willi w Kazimierzu Dolnym. To m.in. raport, protokoły przesłuchań, stenogramy rozmów telefonicznych. Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn stwierdził, że materiały upublicznione przez CBA wskazują, że Jolanta i Aleksander Kwaśniewscy byli faktycznymi właścicielami nieruchomości i to oni podejmowali najważniejsze decyzje dotyczące domu w Kazimierzu Dolnym.

 

Żaryn podkreślił, że "operacja CBA była prowadzona zgodnie z przepisami, Biuro otrzymywało wymagane prawem zgody Prokuratora Generalnego i Sądu na poszczególne etapy działań".

 

"Nieujawniony majątek Kwaśniewskich"

 

Z opublikowanych materiałów wynika, że CBA zainteresowało się majątkiem Kwaśniewskich w efekcie nagranej w 2006 r. rozmowy Aleksandra Gudzowatego z Józefem Oleksym. Podczas tej rozmowy były premier mówił o nieujawnionym majątku byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.

 

"Kupili całe wzgórze w Kazimierzu od Jasia Wołka" - mówił Oleksy, mając na myśli Kwaśniewskich. "Nie wiem na kogo, ale nie na siebie" - dodał.

 

ZOBACZ: CBA opublikowało materiały ze śledztwa dotyczącego "willi Kwaśniewskich"

 

Słowa te skłoniły CBA do wszczęcia Sprawy Operacyjnej Weryfikacji (zmienionej później w Sprawę Operacyjnego Rozpracowania) "Krystyna" w dniu 12 października 2007 r.

 

W ramach prowadzonego postępowania CBA ustaliło, że dom w Kazimierzu należał najpierw do Marii Jaworskiej, a następnie został odsprzedany (według aktu notarialnego 19 września 2007 r. za 1,5 mln zł) Markowi Michałowskiemu. Jednak operacyjne rozpracowanie Jaworskiej, Michałowskiego i Kwaśniewskich wykazało - jak wynika z raportu CBA - że faktycznymi właścicielami willi w Kazimierzu Dolnym są Kwaśniewscy.

 

Udział "Agenta Tomka"

 

Raport stawia tezę, że Jaworska była formalnym właścicielem willi, ale dostała za nią pieniądze od Kwaśniewskich. Jednak gdy o kupnie willi w Kazimierzu przez byłą parę prezydencką napisała w kwietniu 2006 roku lubelska prasa, a jednocześnie służby skarbowe zainteresowały się, skąd Jaworska przy niewielkich dochodach miała pieniądze na zakup dla siebie mieszkania w Puławach i drogiego samochodu, wówczas Jaworska wyjaśniła, że właścicielem willi jest Marek Michałowski, z którym w 2005 roku zawarła umowę przedwstępną, uzyskując od niego w zamian pieniądze. Właśnie ta umowa sprzedaży została sfinalizowana w 2007 roku.

 

CBA w swoim raporcie stawia jednak tezę, że Jaworska przed 2006 rokiem nie miała kontaktów z Michałowskim, a umowa przedwstępna z 2005 roku w rzeczywistości mogła zostać spisana później, aby udokumentować źródło dochodów Jaworskiej. Jednocześnie raport CBA wskazuje, że Kwaśniewscy, zwłaszcza po kupnie mieszkania w Wilanowie, nie mogli dysponować w udokumentowany sposób kwotą 1,5 mln zł, za którą zakupiony został dom w Kazimierzu.

 

W celu wykazania, kto jest faktycznym właścicielem willi, z zamiarem jej kupna zgłosił się do Marka Michałowskiego - za pośrednictwem syna Jaworskiej Jana - agent CBA pod przykryciem, Tomasz Małecki (czyli Tomasz Kaczmarek).

 

"Podstawiony koleś"

 

Równocześnie prowadzono podsłuch rozmów telefonicznych, którego transkrypcja znajduje się w raporcie CBA. Potwierdza ona z dużym prawdopodobieństwem, że faktycznymi właścicielami willi w Kazimierzu byli Kwaśniewscy. Cytowana jest m.in. rozmowa Marka Michałowskiego z Krzysztofem S., w której Michałowski żali się na Oleksego, że ten mówił, iż Kwaśniewski kupił willę w Kazimierzu "przez podstawionego kolesia". Dodaje, że tym kolesiem był on.

 

W innej rozmowie Michałowski przyznaje, że dokumenty do Urzędu Skarbowego, który zainteresował się dochodami Jaworskiej, pisał "pod dyktando znajomej".

 

ZOBACZ: "Kłamałem na rozkaz przełożonych". "Agent Tomek" w "Skandalistach"

 

W raporcie są też zapisy rozmów Marii Jaworskiej z synem Janem, z których wynika, że to syn Jan był pośrednikiem w uzyskiwaniu od Jolanty Kwaśniewskiej pieniędzy na opłaty za bieżące użytkowanie willi w Kazimierzu Dolnym (już po formalnym kupnie przez Michałowskiego).

 

W jednej z rozmów z Kwaśniewską Jaworska zapowiada, że "wszystko przekaże Jasiowi" i "napisze mu w punktach". W pewnym momencie Jaworska stwierdza: "Jasiek, Jola musi dać dwa tysiące". Mówi też, że syn ma "kartkę z wyliczeniami". W innej rozmowie Jaworska wprost mówi synowi: "Musisz wziąć pieniądze od Kwaśniewskiej". Dodaje też np. "muszę zapłacić za gaz siedemset złotych".

 

Po spotkaniu Jan Jaworski mówi: "Dwa tysiące dała, żeby było jeszcze na coś tam".

 

"Dostawał gotówkę od Kwaśniewskiej"

 

Generalnie z rozmów matki z synem wynika, że Jan Jaworski dostawał gotówkę od Kwaśniewskiej, wpłacał pieniądze na konto matki, a Maria Jaworska dokonywała opłat za użytkowanie domu.

 

Maria Jaworska konsultowała też z Kwaśniewską kwestię telewizji, np. zainstalowania w willi Cyfry plus.

 

W pewnym momencie Jan Jaworski rozmawia z matką o sprzedaży willi w kontekście Kwaśniewskiej, po tym, gdy jako potencjalny kupiec pojawił się Tomasz Małecki.

 

Jan Jaworski przyznaje, że Kwaśniewska chciałaby "zejść do 3,5 złotego", a także przekonuje matkę, że transakcja sprzedaży willi będzie opłacalna. "Lepszej okazji nie trafią po prostu" - przekonuje. Ostateczną decyzję w sprawie sprzedaży domu też podejmuje "Jola" - wynika z rozmów.

 

"Resztę sobie dopowiedz"

 

W raporcie znajduje się też rozmowa Marii i Jana Jaworskich z Małeckim o tym, że oficjalnie płaci "milion sześćset tysięcy". "Wpisujemy w akt, a resztę nigdy nikt się nie dowie, ile zapłaciłeś" - mówi Jan Jaworski. I dodaje: "nigdy oficjalnie nie powiemy ci wprost, jaka jest sytuacja właściciela" i "resztę sobie dopowiedz".

 

 

ZOBACZ: Z kasy CBA zniknęły miliony? "Istniały co najmniej dwie metody wyprowadzania pieniędzy"

 

Innym razem Jaworski mówi do Małeckiego: "Wyobraź sobie taką sytuację.. teoretycznie zupełnie...dwójka ludzi na wysokim stanowisku i tak dalej, którym cały czas patrzą na ręce....ma swojego bardzo zaufanego przyjaciela....ten człowiek jest bardzo zamożny i ma mnóstwo pieniędzy...może coś takiego kupić...nikt mu nie będzie zadawał pytań, skąd ma pieniądze?".

 

W innej rozmowie Jan Jaworski potwierdza, gdy Małecki pyta: "Kwaśniewscy nie mogą wiedzieć, że ja wiem...że oni są właścicielami?".

 

"Buty będą kosztować 310 zł"

 

CBA rozszyfrowuje też kod rozmów Kwaśniewskiej i Jaworskich w okresie bezpośrednio poprzedzającym kupno willi przez Małeckiego. "Buty" oznaczają pieniądze, a "zielone buty" dolary, a "buty w europejskim rozmiarze", to euro.

 

W pewnym momencie Kwaśniewska mówi do Jaworskiej: "Buty będą kosztować trzysta dziesięć złotych".

 

CBA podsumowuje w raporcie, że sprzedaż kontrolowana Tomaszowi Małeckiemu pozwoliła na zdobycie dodatkowych dowodów, że właścicielami willi są Kwaśniewscy.

 

Małecki kupił willę od Michałowskiego 29 lipca 2009 roku za 3,1 mln zł. Oficjalnie zapłacił tylko 1,6 mln zł, a reszta miała być wręczona w gotówce Janowi Jaworskiemu, który dostał dodatkowo prowizję.

 

Krótko przed transakcją Maria Jaworska rozmawia z Markiem Michałowskim i mówi mu: "Wiesz, sprzedaję twój dom, bo nie jesteś zainteresowany, słyszałeś o tym? ha, ha, ha".

 

"W willi rzeczy Kwaśniewskich"

 

Po transakcji pieniądze trafiają do biura znajomego Kwaśniewskiej i w ten sposób CBA nie może wykazać, że trafiły bezpośrednio do prezydentowej.

 

Dokumentuje to nagrana rozmowa Jaworskiej z Kwaśniewską: "Joleńko, żebyś zadzwoniła może do pani Grażynki (gosposia, która ewentualnie miała przejąć pieniądze w mieszkaniu Kwaśniewskich) i żeby nie czekała, że my po prostu dosta.. umyłyśmy ręce, wysiusiałyśmy się u Marka, byłyśmy w tym jego biurze".

 

ZOBACZ: Śledztwo dot. "willi Kwaśniewskich". Kamiński chce ujawnienia materiałów

 

W domu w Kazimierzu śledczy odnajdują jednak szereg rzeczy należących do Kwaśniewskich.

 

Skutkiem operacji jest zatrzymanie Michałowskiego, a także Marii i Jana Jaworskich oraz postawienie im zarzutów. Prokurator nie decyduje się jednak, jak wynika z raportu, zatrzymać Jolanty Kwaśniewskiej.­­­­

 

"Opinia publiczna ma prawo wiedzieć"

 

Rzecznik rządu Piotr Müller został zapytany w środę w TVP Info, po co zostały opublikowane materiały CBA. - Przede wszystkim po to, aby pokazać jak wyglądała kwestia tego śledztwa - odpowiedział Müller. - Opinia publiczna ma prawo - w trudnych sytuacjach, takich, które pojawiły się teraz, gdy są oskarżenia, że służby działały niezgodnie z prawem - poznać informacje w tym zakresie - podkreślił.

 

Ocenił jednocześnie, że "w tym zakresie" informacje opublikowane przez CBA "są dosyć klarowne". - Tam jest zgromadzony materiał, który umożliwia postawienie tezy, w której jest wielce prawdopodobne, że kwestia willi, o której mowa, nie jest tak jasna, jak by tego chciała "Gazeta Wyborcza", czy - niestety również - były agent CBA, który teraz przyłączył się, chyba we własnej obronie, do chóru przeciwników działań służby, którą jest CBA - powiedział rzecznik rządu.

 

W połowie stycznia w programie "Superwizjer" w TVN24 b. agent CBA Tomasz Kaczmarek ("Agent Tomek") oskarżył Mariusza Kamińskiego, że naciskał na niego w sprawie tej operacji. Według Kaczmarka, dowody zebrane w operacji dotyczącej willi, która miała rzekomo należeć do byłej pary prezydenckiej, są wynikiem rozkazów i poleceń Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika (w przeszłości wiceszefa CBA, obecnie wiceszefa MSWiA). "Miałem wytworzyć przeświadczenie, że dom w Kazimierzu Dolnym należy do Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich. Ja osobiście nigdy takiego przeświadczenia nie powziąłem, a moje notatki (w których to Kaczmarek potwierdzał) i złożone zeznania są efektem nacisków ze strony moich byłych przełożonych" - mówił były agent CBA.

 

"Rozgrywka o charakterze politycznym"

 

Müller skomentował także słowa Tomasza Kaczmarka. - Niestety, smutne to jest, ale były agent CBA dał się wciągnąć w jakąś dużą rozgrywkę o charakterze politycznym - powiedział. Zaznaczył, że Kaczmarek jeszcze kilka lat temu sam mówił, że sprawa willi w Kazimierzu jest bardzo ważna, a także poświęcił dużo czasu i pracy, aby ją rozwikłać. - A teraz, nie wiem z jakiego powodu - domyślam się, że to mogą być powody związane z potencjalnymi nadużyciami, o których teraz się mówi - próbuje zaatakować osoby, które pilnują tak naprawdę publicznych pieniędzy, bo mówimy o służbie, jaką jest CBA - wskazał Müller.

 

W środę b. prezydent Aleksander Kwaśniewski oraz jego małżonka wydali oświadczenie ws. udostępnionych przez CBA materiałów ze śledztwa. "Raport CBA jest manipulacją. Przedstawia argumenty jednej strony, która 13 lat temu postanowiła nas za wszelką cenę zdezawuować. Pomija fakty i zeznania, które nie pasują do linii ataku na nas" - napisali.

 

Katowicka prokuratura apelacyjna umorzyła w marcu 2010 r. prowadzone od 2007 r. postępowanie w sprawie legalności majątku byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i jego małżonki. Śledczy nie dopatrzyli się w tej sprawie przestępstwa. W grudniu 2016 r. roku katowicka prokuratura podjęła umorzone wcześniej śledztwo. Postępowanie jest prowadzone "w sprawie". Dotąd nikomu nie przedstawiono zarzutów.

bia/msl/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie