"Kłamałem na rozkaz przełożonych". "Agent Tomek" w "Skandalistach"

Polska
"Kłamałem na rozkaz przełożonych". "Agent Tomek" w "Skandalistach"
Polsat News
Rozmowa z "agentem Tomkiem" w sobotę o godz. 20:00

- Moje stare wypowiedzi nie polegają na prawdzie. Należy powiedzieć wprost, że kłamałem. To wytwór rozkazów i poleceń, które wtedy dostawałem od swoich bezpośrednich przełożonych - powiedział były agent CBA Tomasz Kaczmarek w rozmowie z Agnieszką Gozdyrą w programie "Skandaliści".

Agent Tomek przyznał, że jego wypowiedzi sprzed trzech lat m.in. z programu "Skandaliści", w których oskarżał m.in. Jolante Kwaśniewską "nie polegały na prawdzie". Były funkcjonariusz przyznał, że politycy wykorzystali jego umiejętności, które nabył w czasie pracy pod przykryciem, gdy zajmował się rozbijaniem środowisk handlarzy narkotykami i kobietami.

 

- Moje umiejętności, jakie nabyłem w CBŚ, i praca pod przykryciem, kiedy infiltrowałem od wewnątrz handlarzy narkotyków czy handlarzy kobietami, zostały wykorzystane przez polityków do tego, by zwalczać swoją konkurencję polityczną - stwierdził Kaczmarek.

 

Kaczmarek: atmosfera w CBA "była jak zamordyzm"


Według niego, atmosfera w CBA za rządów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika "była jak zamordyzm". - Krótkie trzymanie i nikt nie miał prawa krytykować decyzji najwyższego kierownictwa - opowiadał były agent.

 

ZOBACZ: Prokuratura wszczęła śledztwo ws. fałszywych zeznań "agenta Tomka"


Na uwagę Agnieszki Gozdyry, że na wspólnym zdjęciu wygląda jakby dobrze się bawił, Kaczmarek odpowiedział: - Pięknie się wpisywałem w oczekiwania.

  

Oskarża o wywieranie nacisków podczas operacji 


Były agent CBA Tomasz Kaczmarek, znany jako "agent Tomek", oskarżył szefa MSWiA, ministra koordynatora służb specjalnych, byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego, a także byłego wiceszefa Biura Macieja Wąsika o wywieranie na niego nacisków podczas operacji dotyczącej rzekomej willi Kwaśniewskich.

 

Tomasz Kaczmarek powiedział, że działał na podstawie poleceń od bezpośrednich przełożonych - Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego.

Według niego "w efekcie chęci bezpardonowego zniszczenia pary prezydenckiej, państwa Kwaśniewskich, stał się narzędziem".

 

- Praca, jaką wykonywałem podczas operacji specjalnej, była wykorzystana do tego, aby i medialnie, i publicznie oczerniać państwa Kwaśniewskich - powiedział Tomasz Kaczmarek.

 

ZOBACZ: Dziewulski: nienawiść Kamińskiego i jego ludzi jest tak psychopatyczna, że aż rzuca się w oczy


Według Kaczmarka dowody zebrane w operacji dotyczącej willi w Kazimierzu Dolnym, która miała należeć do byłej pary prezydenckiej Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich, są wynikiem "rozkazów i poleceń od Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika".

 

Oskarżenia kierowane przez Kamińskiego podsumował stwierdzeniem o jego rzekomej "niskiej wiarygodności".

 

- Na temat wiarygodności Mariusza Kamińskiego wypowiedział się sąd pierwszej instancji, który go skazał. Druga instancja nie miała możliwości zabrać głosu ponieważ prezydent Duda wystrzelił jak Persching i go ułaskawił - powiedział Kaczmarek.

 

"Zarzuty nie mają znaczenia. Jestem w innym miejscu"

 

- To nie ma najmniejszego znaczenia - powiedział o zarzutach, które na nim ciążą. - Jestem w zupełnie innym miejscu mojego życia - dodał.

 

Nie chciał odnosić się do sugestii, że zostanie tzw. małym świadkiem koronnym.

 

Zapytany o sprawę zarzutów wobec Kwaśniewskich, które dotyczyły m.in. próby ukrywania majątku, odpowiedział, że nie znalazł na to dowodów jako "przykrywkowiec".

 

- Dwanaście lat toczy się ta sprawa. Wiem, że ta teza była mylna. W ciągu lat mojej pracy nigdy nie powziąłem materiału dowodowego, który by potwierdzał, że te tezy - powiedział Tomasz Kaczmarek.

 

Przypomniał także, że prokuratura w Białymstoku zaprosiła go w grudniu 2019 r. na konfrontację z "figurantem" w tej sprawie.

 

- Nie będę za kogoś pudrował tej sprawy i wkręcał kogoś w przestępstwa, do których nie dochodziło - powiedział. Wezwaniem przez prokuraturę uzasadnił decyzję o mówieniu głośno o kulisach sprawy Kwaśniewskich.

 

- Władza nie jest dana raz na zawsze - powiedział Kaczmarek. I przypomniał, że w 2011 roku uzyskał mandat w wyborach parlamentarnych startując z ramienia PiS, a następnie w lutym 2015 roku złożył go na własny wniosek.

 

- Sam na własne życzenie złożyłem mandat poselski. Powiedziałem dość temu, żeby iść ramię w ramię z tymi ludźmi - powiedział.

 

"Zabiorę głos w pozostałych sprawach"

 

- Przyjdzie czas, że zabiorę głos w tych pozostałych sprawach (Weroniki Marczuk i Beaty Sawickiej - red.) - powiedział były agent CBA.

 

Zasugerował przy tym, że w sprawach tych mogły mieć miejsce czynności, których wykonanie nie powinno mieć miejsca.

 

- Różowo nie było. Doszło do sytuacji, do których dojść nie powinno. Ale przyjdzie czas, że o tym opowiem - powiedział Kaczmarek. Jednocześnie nie chciał dokładnie wyjaśnić, co ma na myśli.

 

- Na ten temat wypowiedział się sąd. Pani Sawicka została uniewinniona, pani Marczuk została uniewinniona - przypomniał Kaczmarek.

 

Zgodził się jednak, że była posłanka PO, "ukryła się", a o przebiegu jej sprawy zaważyły nagrania, które słyszała cała Polska.

 

- Święta nie jest - przyznał Kaczmarek, mówiąc o byłej posłance.

 

Kaczmarek: "Jeśli odtajniać to wszystko"

 

Tomasz Kaczmarek odniósł się do informacji, że Mariusz Kamiński, koordynator służb specjalnych i minister spraw wewnętrznych wniósł o odtajnienie akt sprawy Kwaśniewskich.

 

- Kiedy Mariusz Kamiński składa wniosek o odtajnienie sprawy w Kazimierzu Dolnym, czyli tego wszystkiego, co było zbierane na byłą parę prezydencką, to ujawnijmy wszystko - powiedział.

 

Zasugerował przy tym, że odtajnienie niektórych dokumentów może dostarczyć nowych informacji o tej sprawie.

 

- Bo powinniśmy także odtajnić wniosek, jaki został skierowany przez prokuraturę do Sejmu, kiedy to prokurator wnioskował o uchylenie immunitetu panu Mariuszowi Kamińskiemu - zaznaczył Tomasz Kaczmarek. 

 

Przyznał dopytywany, że w tym wniosku prokuratury jest "coś co rzuci inne światło na tę sprawę".

 

- Należałoby także odtajnić postępowanie w prokuraturze na Pradze, gdzie ja usłyszałem zarzuty przekroczenia uprawnień i to było za czasów rządów Platformy Obywatelskiej. Później stery władzy przejęło PiS. Prokurator prowadzący to postępowanie się zmienił i sprawa została w stosunku do mnie umorzona - powiedział.

 

- Prawnicy, którzy by się z tymi materiałami zapoznawali, za głowy by się łapali - dodał.

 

Wąsik o Kaczmarku: to człowiek małej wiary


Do sprawy odniósł się na Twitterze Maciej Wąsik.

 

"Agent Tomek to człowiek małej wiary. Nie uwierzył, kiedy mówiliśmy, że nie ma świętych krów. Dlatego ciążą na nim ciężkie zarzuty prokuratorskie wyłudzenia środków poprzez stowarzyszenie Helper. Wszystko inne to pokłosie tej sprawy" - napisał obecny wiceszef MSWiA.

 

- Zarzuty Prokuratury Regionalnej w Białymstoku są absurdalne. Stawię im czoła i będę bronił swojego dobrego imienia - powiedział Kaczmarek.

 

- Czekam na postępowanie w sądzie. Wtedy ja wyłożę kawę na ławę - powiedział. - Przyjdzie na to czas, ze te wszystkie karty, te wszystkie elementy zostaną odkryte - dodał były agent CBA.

 

Śledztwo ws. składania fałszywych zeznań przez "agenta Tomka" wszczęła prokuratura.


Dotychczasowe odcinki programu "Skandaliści" można obejrzeć tutaj.

prz/hlk/ Polsat News, PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie