Prabuty: skatował kota metalową pałką. Sąd nie zgodził się na tymczasowy areszt

Polska
Prabuty: skatował kota metalową pałką. Sąd nie zgodził się na tymczasowy areszt
Archiwum prywatne, Twitter/Konrad Kuźmiński
Kot otrzymał wiele ciosów. Zmarł niedługo po tym, jak wrócił do domu właścicieli

Sąd Rejonowy w Kwidzynie nie uwzględnił wniosków o tymczasowe aresztowanie Michała B. i Klaudii Cz., którzy usłyszeli zarzuty znęcania się nad kotem ze szczególnym okrucieństwem. Mężczyzna bił zwierzę metalową pałką, a kobieta nagrywała całą sytuację. Niedługo potem kot zmarł. Prokuratura zapowiedziała odwołanie od decyzji.

- Wobec podejrzanych zastosowano środki wolnościowe: dozór policji i zakaz kontaktowania się ze sobą. Prokurator nie zgadza się z taką decyzją sądu i będzie składał zażalenie - przekazała Grażyna Wawryniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

 

Na filmie, który wykonała Klaudia Cz. widać, jak mężczyzna w Prabutach (woj. pomorskie) przez ponad minutę kilkanaście razy uderza pałką kota. Zwierzę próbuje ratować się ucieczką po schodach. Ostatecznie mężczyzna otwiera drzwi frontowe. Kot wybiega na dwór, ale oprawca rusza za nim. W tym momencie nagranie się urywa.

 

Klaudia Cz. nie przyznała się do winy

 

W czwartek rano Michał B. zgłosił się na komisariat policji w Kwidzynie. Dzień wcześniej zrobiła to jego była partnerka. Oboje usłyszeli zarzut znęcania się nad kotem ze szczególnym okrucieństwem.

 

ZOBACZ: Skatował siekierą psa, "bo zwierzę było chore". Zwłoki zakopał w ogródku

 

W przeciwieństwie do swojego byłego chłopaka, Klaudia Cz. nie przyznała się do winy. Na Facebooku wydała oświadczenie, w którym próbowała się usprawiedliwić. Tłumaczyła, że została zmuszona do nagrania filmu.

 

- Bałam się zareagować mimo łez w oczach, bałam się, że mi coś zrobi (...). Od 5 miesięcy gryzło mnie sumienie i w końcu stanęłam na odwagę i poprosiłam koleżankę o pomoc, co mam zrobić z nagraniem, bo nie mogłam znieść bólu, który czułam (...), on rozkazywał mi, traktował okropnie i bałam się strasznie ujawnić, co zrobił - napisała kobieta.

 

Za znęcanie się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.

 

Właściciele kota nie zdążyli zawieźć go do weterynarza

 

Z redakcją polsatnews.pl skontaktował się pan Marian, właściciel kota, który stał się ofiarą Mateusza B.

 

ZOBACZ: "Wpadł do domu, dusił się" - właściciel o kocie skatowanym metalową pałką

 

Wspominał, że zwierzę "wpadło do domu, dusiło się, nie można było go dotknąć". - Myśleliśmy, że został potrącony przez pojazd. Nie zdążyliśmy go zawieźć do weterynarza - powiedział.

wka/ PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie