Seria pożarów w Warszawie i okolicach. "Trzeba być trochę paranoikiem"

- Po pożarze na Marywilskiej wiemy, że takie akcje (dywersyjne - red.) mogą być organizowane. Natomiast tych nieszczęsnych Ząbek akurat bym z tym nie łączył - mówił w Polsat News analityk militarny Marek Meissner, komentując czwartkowy pożar w Ząbkach, a także niedawne zdarzenia w Warszawie. Jak przypominał z kolei gen. Roman Polko, "jesteśmy na informacyjnej wojnie", także w cyberprzestrzeni.
W czwartek wieczorem w budynku wielorodzinnym przy ulicy Powstańców w Ząbkach wybuchł pożar. Płomienie najpierw objęły obszar pod dachem, później zajęły także część mieszkań, a nawet niektóre garaże. Z płomieniami walczy co najmniej 150 strażaków.
Tymczasem dzień wcześniej ogień pojawił się na stacji transformatorowej na Pradze-Południe, a we wtorek ogień zajął fragment infrastruktury na stacji pierwszej linii stołecznego metra Racławicka.
Seria pożarów w Warszawie. Czy to przypadek?
W programie "Debata Gozdyry" poruszono temat pożarów, które ostatnio pojawiły się w stolicy Polski i jej okolicach. Analityk militarny z ISBnews - Marek Meissner, powiedział, że w takich przypadkach zawsze "trzeba być trochę paranoikiem".
- Po pożarze na Marywilskiej (spłonęło tam spore centrum handlowe - red.) wiemy, że takie akcje (dywersyjne - red.) mogą być organizowane. Natomiast tych nieszczęsnych Ząbek akurat bym z tym nie łączył - powiedział, dodając, że w tego typu budynkach różnie bywa z instalacjami.
ZOBACZ: Warszawskie metro po pożarze. Prezydent Warszawy zabrał głos
Ekspert dodał niepokojące mogą być "dziwne zadymienia w metrze". Stwierdził, że tego typu akcje mogą być próbą generalną przed czymś "większym". - Jeśli chodzi o dziwne zadymienia w metrze i stację transformatorową, ja bym powiedział, że trzeba się temu uważnie przyglądać - powiedział.
Dywersja w Polsce? Eksperci ostrzegają przed potencjalnymi działaniami Rosji
Gen. Roman Polko zgodził się na antenie Polsat News z tym podejściem, wspominając o "produktywnej paranoi". Stwierdził, że jest to bardzo prawdopodobne, że na terenie naszego kraju działają i będą działać zagraniczne służby lub agenci. - Jesteśmy na informacyjnej wojnie, na wojnie w cyberprzestrzeni, jesteśmy atakowani. Sam premier mówił o aktach dywersji - uznał.
Polko jest przekonany, że Rosja "szykuje coś na większą skalę". Z kolei Meissner powiedział, że z informacji przekazywanych przez ukraińskie służby wynika, iż Kreml szuka przez media społecznościowe młode osoby, które są zachęcane do aktów sabotażu.
ZOBACZ: Pożar stacji energetycznej w Warszawie. Mieszkańcy usłyszeli wybuch
Czteroosobowa grupa może zarobić nawet 10 tys. dolarów za wykonanie rozkazu. - Zalanie takimi jednostkowymi aktami sabotażu, które zdezorientują służby, będą stwarzać dla nas ogromny problem. Ci ludzie szukający taniego zarobku będą mogli pełnić działania wywiadowcze - powiedział.
"Ostatnie pożary mogą być testami"
Jak dodał gen. Polko, w Polsce mogą działać osoby z Rosji, wschodniej Ukrainy oraz Białorusi. - Na pewno wśród nich pojawią się jednostki szukające łatwego zarobku - stwierdził.
ZOBACZ: Potężny pożar bloku w Ząbkach. Trwa akcja straży pożarnej
Gen. Polko powiedział ponadto, że małe działania "wykonują płotki" i często testują polskie służby, zanim do akcji przystąpią bardziej profesjonalni agenci. Stwierdził, że ostatnie pożary mogą być takimi testami.
Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni
Czytaj więcej