Zabójstwo policjantów z Wrocławia. "Po śmierci nadal pomagają innym"

Polska
Zabójstwo policjantów z Wrocławia. "Po śmierci nadal pomagają innym"
Komenda Miejska Policji we Wrocławiu
Wrocławscy policjanci zmarli w wyniku odniesionych obrażeń

"Organy obu zmarłych policjantów przekazane zostaną kolejnym pacjentom będącym w potrzebie" - przekazał zespół prasowy Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu. Dwóch funkcjonariuszy postrzelił poszukiwany listem gończym Maksymilian F., kiedy mundurowi eskortowali go na komendę. Pomimo wysiłków lekarzy rannych nie udało się uratować, zmarli kilka dni po zdarzeniu.

Wrocławscy policjanci asp. szt. Daniel Łuczyński i asp. szt. Ireneusz Michalak zostali ciężko postrzeleni w głowę w piątek (1 grudnia) ok. 22:30. Przez kilka dni o ich życie walczyli dolnośląscy lekarze, jednak w poniedziałek obaj mężczyźni zmarli. Hołd zmarłym na służbie policjantom oddali ich koledzy - we wtorek w całej Polsce zawyły syreny.

Narządy zmarłych policjantów pomogą pacjentom

Teraz Komenda Miejska Policji we Wrocławiu przekazała, że organy zmarłych funkcjonariuszy, 45- i 47-latka, zostały przekazane do oddziałów transplantologii dwóch szpitali. 

 

"W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu przy ul. Borowskiej dzięki uprzejmości oraz zaproszeniu lekarzy, policjanci mogli uroczyście "odprowadzić" zmarłego w tragicznych okolicznościach na służbie asp. szt. Daniela Łuczyńskiego, którego ciało zostało w ostatnim czasie przewiezione na salę transplantologii" - poinformowała komenda.  Narządy zmarłego asp. szt. Ireneusza Michalaka zostały pobrane w Wojskowym Szpitalu Klinicznym. 

 

ZOBACZ: Wrocław. Policjanci żegnają poległych funkcjonariuszy. Pokazano zdjęcia

 

"Organy obu zmarłych policjantów przekazane zostaną kolejnym pacjentom będącym w potrzebie" - napisał zespół prasowy wrocławskiej komendy, opatrując cały wpis tytułem "Po śmierci nadal pomagają innym".  Mundurowi podziękowali lekarzom za pomoc i okazane wsparcie.

Strzelania w trakcie eskorty poszukiwanego

44-letni Maksymilian F. był poszukiwany listem gończym - miał odbyć karę sześciu miesięcy więzienia za kradzież i oszustwo. Zatrzymany w piątek wieczorem zaatakował funkcjonariuszy w nieoznakowanym samochodzie policyjnym i uciekł z miejsca zbrodni. Rannych odnalazł przypadkowy przechodzień. Policjantów przewieziono do szpitala w stanie krytycznym.

 

W nocy z piątku na sobotę trwała obława za niebezpiecznym przestępcą - mieszkańcy Wrocławia otrzymali alert RCB, a Komendant Główny Policji wyznaczył 100 tys. zł nagrody za wskazanie miejsca pobytu uciekiniera. 

 

ZOBACZ: Strzelanina we Wrocławiu. Napastnik wcześniej groził policji. "Pierwszy otworzę ogień"

 

Maksymiliana F. zatrzymano w sobotę rano. Na widok funkcjonariuszy zaczął uciekać, jednak po chwili został obezwładniony. 44-latek w chwili zatrzymania posiadał przy sobie broń.

 

Jak ustaliły "Wydarzenia" Polsatu, Maksymilian F. wcześniej groził policji. Na nagraniu zamieszczonym w mediach społecznościowych mówił, że pierwszy otworzy ogień, jeżeli funkcjonariusze spróbują się do niego zbliżyć. Twierdził również, że jest osobą "maltretowaną przez policję".

Aleksandra Kozyra / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie