"Interwencja". Nie mogła pochować męża. Urzędnicy odmawiali pomocy

Polska

49-letnia Ilona Stasiak z Warszawy przez ponad dwa tygodnie nie mogła pochować męża. Pieniędzy z zasiłku pogrzebowego nie wystarczyło. Mąż zmarł w Karczewie, rodzina przeprowadziła się do Marek, zameldowana jest na warszawskim Mokotowie. Żaden z trzech tamtejszych ośrodków pomocy społecznej nie poczuwał się do pomocy. Materiał "Interwencji".

"Interwencja". Nie mogła pochować męża. Urzędnicy odmawiali pomocy
Polsat News
Po śmierci męża przejęła wszystkie rodzinne obowiązki oraz spore długi
Zobacz więcej

- Zadzwoniłam do zakładu pogrzebowego, skąd przyjechali po męża, jak zmarł. Oszacowali, że pogrzeb to mniej więcej 12-13 tys. zł. Potrzebujemy pomocy z MOPS. Jest jednak dylemat między Iwicką, Markami a między Karczewem. Ja tylko chcę pochować męża – powiedziała Ilona Stasiak.

 

ZOBACZ: Wrocław: Maksymilian F. z zarzutami. Postrzelił dwóch policjantów

 

- Byłyśmy u tych pań. Jedna powiedziała, że skoro nie zna rodziny i mieszkamy tutaj jakieś trzy dni, to ona nam tutaj nie pomoże. Taka przepychanka, że jeden MOPS do drugiego odsyła – dodała córka Sara Stasiak.

Dziećmi zajmował się mąż

Pani Ilona ma czworo dzieci. Wszystkie jeszcze się uczą. Do tej pory zajmował się nimi mąż, a ona wyjeżdżała na zarobek. Po śmierci męża przejęła wszystkie rodzinne obowiązki oraz spore długi. Szukała pomocy w opiece społecznej w Markach, gdzie teraz przeprowadziła się rodzina. Reporterzy "Interwencji" poszli tam porozmawiać.

 

Dyrektor: Ja tylko chciałam powiedzieć, że nie wyrażam zgody na filmowanie.

Reporterka: Oczywiście, będziemy panią zasłaniać.

Dyrektor: Proszę wystąpić do mnie z pismem i ja odpowiem…

Reporterka: Jest pani urzędnikiem państwowym, samorządowym opłaconym z naszych podatków, więc nie widzę powodu, dla którego nie mielibyśmy tu być, nie rozmawiać, i nie wyjaśnić absurdalnej sytuacji.

Dyrektor: Nie wyrażam zgody na udostępnianie jakichkolwiek informacji i na publikowanie mojego wizerunku.

Reporterka: Pani dyrektor, czy pani zna te panie?

Dyrektor: Nie, nie znam.

Reporterka: Czy pani wie, w jakiej sprawie przyszły?

Dyrektor: Nie wiem.

Reporterka: Może powiedzą chociaż.

 

ZOBACZ: Niemcy: Pasażer bez biletu zdewastował pociąg. W ruch poszły gaśnica i nóż

 

Dyrektor: Ja na tę chwilę nie znam sytuacji. Ja zapoznam się ze sprawą i wypowiem się w danej konkretnej sprawie.

Reporterka: To proszę posłuchać chwilę. Pani Ilonie dwa tygodnie temu zmarł mąż, odsyłacie państwo te kobiety od jednego do drugiego MOPS-u.

Dyrektor: Proszę pani, gdzie zmarł mąż, niech pani powie…

Pani Ilona: W Karczewie.

Dyrektor: I kto jest odpowiedzialny za sprawowanie pochówku w przypadku śmierci osoby, która nie ma prawa do zasiłku pogrzebowego, która gmina? I ja tylko tyle powiem.

Pani Ilona: Momencik…

Dyrektor: Pani dziesiątego sprowadziła się do Marek. A z ósmego na dziewiąty zmarł pani mąż. My jesteśmy w tym momencie jakby w kontakcie z gminami, i tutaj jakby nie widzę…

Reporterka: Pani dyrektor, czyli pani zna sprawę, brawo!

Wysłuchano argumentów. Efektu brak

W Karczewie w opiece podejście do wdowy było zdecydowanie inne. Spokojnie wysłuchano jej argumentów. Skopiowano dokumenty, ale i tak żadna decyzja nie zapadła.

 

- Długo byłam, ale udało mi się załatwić. Dowiedziałam się, że obowiązkiem MOPS-u w Markach było z dniem pierwszym, gdy tam poszłam, przyjąć zgłoszenie i pomóc mi pochować męża – powiedziała po spotkaniu pani Ilona.

 

ZOBACZ: Wielka Brytania: 10-latek kontra Apple. Twierdzi, że emotikon wygląda jak on

 

Kobieta wraz z córką Sarą szukały pomocy także w MOPS-ie na Mokotowie w Warszawie, gdzie rodzina jest zameldowana i gdzie pobiera świadczenia.

 

Kierowniczka MOPS na Mokotowie: Znam sprawę, oczywiście.

Reporterka: Człowiek leży od dwóch tygodni w prosektorium, każdy dzień to 70 zł, ta rodzina nie ma na życie, a co dopiero, żeby potem za te zwłoki zapłacić.

Kierowniczka: Czy pani zna całość sprawy?

Reporterka: To znaczy?

Kierowniczka: To proszę poznać. Mamy rzecznika…

Reporterka: Jaka jest rodzina, to wszystko wiemy, tylko niezależnie od tego, jego trzeba pochować.

Kierowniczka: No i co z tego?

 

Po interwencji reporterów  ustalono, że pochówku dokona opieka społeczna z Karczewa. Jednak problemy rodziny na tym się nie kończą. Pozostaje kwestia opłat za prosektorium, teraz to już ponad 1500 zł.

 

- Myślę, że jeżeli zamknie się wszystkie problemy, i z taty pogrzebem, i z tym wszystkim, to tu jest okazja na nowe życie, z nowym startem. To bardzo potrzebne mamie, żeby odpoczęła od tych wszystkich problemów, od tych wszystkich tragedii – mówi Sara Stasiak.

 

*Już po zrealizowaniu reportażu "Interwencji" prosektorium zwolniło z większości opłat panią Ilonę, zapłaciła tylko 140 zł. Zwłoki zostały wydane i są w zakładzie pogrzebowym w Karczewie.

 

Materiał wideo można zobaczyć TU.

 

Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni

Małgorzata Pietkiewicz / "Interwencja"
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie