Wybory 2023. Wzrosną ceny paliw na stacjach? Jest deklaracja premiera
Premier Mateusz Morawiecki zapewnił w piątkowym wydaniu "Gościa Wydarzeń", że ws. cen paliw po wyborach parlamentarnych "nie ma się czym niepokoić". Stwierdził, że po 15 października kierowcy nie zapłacą więcej za tankownie. Jak jednak zastrzegł, "w listopadzie i grudniu wszystko może się zdarzyć".
W piątek premier Mateusz Morawiecki rozmawiał z Bogdanem Rymanowskim w "Gościu Wydarzeń". Dziennikarz zapytał polityka, czy po wyborach ceny paliwa znowu pójdą w górę. Premier odpowiedział krótko: nie.
Zapewnił, że paliwo będzie kosztowało tyle samo, co dzisiaj i uspokajał, że "nie ma się czym niepokoić". - Mam nadzieję, że tak będzie. Wierzę, że na pewno tak nie będzie po wyborach - uściślił.
ZOBACZ: Ceny paliw. Ekspert: Tankowanie na zapas jest niezdrowe i niebezpieczne
Jak dodał, "jeżeli będzie gigantyczny konflikt na Bliskim Wschodzie i baryłka pójdzie powyżej stu dolarów, to wszystko się może zdarzyć w listopadzie i grudniu". - Ale jestem przekonany, że nasza największa firma paliwowa zarządza, przynajmniej swoimi cenami, w sposób uczciwy wobec klientów - uściślił.
Szef rządu podkreślił również, że "ma pełne zaufanie" do prezesa Orlenu Daniela Obajtka.
Wybory 2023. Opozycja zarzuca PiS manipulację cenami paliw na stacjach Orlenu
Od paru miesięcy paliwo na stacjach benzynowych tanieje - na niektórych stacjach benzynowych Orlenu paliwo kosztuje nieco poniżej 6 zł. Politycy opozycji uważają, że rząd zdecydował się na ingerencję w rynek paliwowy w związku ze zbliżającymi się wyborami, po to, by zachęcić wyborców do głosowania na PiS.
ZOBACZ: Na stacjach brakuje paliwa? R. Fogiel i G. Schetyna założyli się na antenie
Takiego zdania jest m.in. Waldemar Pawlak, były premier i przewodniczący Rady Naczelnej PSL. Jak ocenił, prezes Orlenu Daniel Obajtek stosuje "nie kiełbasę, a benzynę wyborczą".
- Cieszę się, że mogę tankować taniej. To jest moment, kiedy powinniśmy gromadzić rezerwy paliw, skoro państwo zmniejsza rezerwy strategiczne. Szczególnie jeśli chodzi o firmy przewozowe, transportowe, ale i prywatnie. Jeśli ktoś może kupić paliwo na zapas, powinien to zrobić - stwierdził w Polsat News, przewidując, że po wyborach ceny wzrosną "o półtora-dwa złote".
"Awarie" na stacjach Orlenu
Z kolei minister aktywów państwowych Jacek Sasin zapewnił, że nie będzie brakować paliwa na stacjach. - Działania Orlenu nie mają nic wspólnego z akcją wyborczą. To wynik działań rynku - mówił na antenie Polsat News.
Stwierdził też, że Orlen jest "wielkim graczem europejskim". - Nic nie dzieje się z dnia na dzień. Efekty fuzji z Lotosem są właśnie w tym widoczne - stwierdził Sasin. Dodał, że "opozycja za to wściekle atakuje" obóz rządzący.
W ostatnim czasie na części stacji Orlenu wywieszane są informacje o "awarii" dystrybutorów, w których zabrakło paliwa. Niekiedy też - całkiem lub częściowo - wygaszane są pylony z cenami, co świadczy o tym, że wyczerpały się zapasy benzyny na danej stacji.
Czytaj więcej