Unijny pakt migracyjny. Zapadła decyzja, dwa państwa się wyłamały

Świat
Unijny pakt migracyjny. Zapadła decyzja, dwa państwa się wyłamały
PAP/EPA/Carlos de Saa
Europa mierzy się z nową falą migracji. Z rozwiązaniem problemu proponowanym przez UE nie zgadzają się Polska i Węgry

Większość ambasadorów państw członkowskich Unii Europejskiej przyjęła tzw. rozporządzenie kryzysowe dotyczące migracji. To ostatni element paktu migracyjno-azylowego. Sprzeciw wyrazili przedstawiciele Polski i Węgier, a trzech innych wstrzymało się od głosu. Wcześniej w europarlamencie zorganizowano debatę w tej sprawie, podczas której głos zabrali polscy politycy.

Ambasadorowie państw członkowskich Unii Europejskiej przyjęli tzw. rozporządzenie kryzysowe dotyczące migracji - ostatni element paktu migracyjno-azylowego - podała PAP.


Decyzja otwiera drogę do rozpoczęcia negocjacji z Parlamentem Europejskim nad ostatecznym kształtem nowych przepisów dotyczących migracji. Podczas głosowania przeciwko były Polska i Węgry. Słowacja, Czechy i Austria wstrzymały się od głosu.

Wiceszef KE: Trzeba natychmiast wprowadzić europejski system migracyjny

Zanim ambasadorzy podjęli decyzję, podczas sesji Parlamentu Europejskiego odbyła się debata pt. "Potrzeba szybkiego przyjęcia pakietu w sprawie azylu i migracji". Do porządku obrad została ona włączona na wniosek Europejskiej Partii Ludowej - frakcji europosłów, do której należą politycy PO i PSL.

 

ZOBACZ: Imigranci w Szwecji i walki gangów. "Giną niewinni ludzie"

 

Wniosek wsparli europejscy socjaldemokraci, których szeregi zasilają polscy lewicowi politycy, a także liberałowie, wśród których zasiadają europarlamentarzyści Polski 2050. Za przyjęciem paktu agitował wiceszef Komisji Europejskiej Margaritis Schinas. - Trzeba natychmiast wprowadzić wspólny europejski system azylowo-migracyjny - stwierdził pochodzący z Grecji polityk.

 

- Będą szybkie procedury na granicach, gdzie będzie można identyfikować azylantów albo odsyłać osoby. Będzie obowiązkowa solidarność, pomoc dla państw członkowskich, które są pod presją. Wszystkie państwa członkowskie będą musiały wnieść wkład odpowiednio do możliwości – mówił.


Nalegał, by przyjąć go jak najszybciej, "zanim Europejczycy pójdą do urn". Ostrzegał, że jeśli tak się nie stanie, to "będzie to woda na młyn wrogów demokracji".

Politycy PiS przeciwko projektowi. "Po latach wracamy do tego samego miejsca"

Projekt nie spodobał się eurodeputowanym z ramienia PiS, którzy w trakcie debaty opowiedzieli się przeciwko jego przyjęciu. Głos zabrała m.in. była premier Beata Szydło, która oceniła proponowane rozwiązania jako złe.

 

Stwierdziła, że projekt wcale nie rozwiąże problemu migracji i nie zapewni bezpieczeństwa Europejczykom, ponieważ nie różni się zbytnio od rozwiązań proponowanych w 2016 roku, w trakcie poprzedniej fali kryzysu migracyjnego.

 

ZOBACZ: Granica polsko-słowacka. Ruszyły kontrole pojazdów


- Po latach wracamy po raz kolejny do tego samego miejsca: kolejny kryzys migracyjny, tysiące nielegalnych migrantów trafiających do Europy, przemytnicy ludzi, handel ludźmi, organizacje pozarządowe z Niemiec, które finansują ten proceder - wyliczała była premier.


Zaapelowała, by zmiany odrzucić i przyjąć takie rozwiązanie, które rzeczywiście pomagałoby potrzebującym. - Udowodniliśmy, przyjmując do Polski uchodźców wojennych z Ukrainy, że takie rozwiązania są możliwe - mówiła, deklarując, że Polska nigdy nie zgodzi się na przyjmowanie nielegalnych migrantów, ani ich relokację.


Projekt skrytykował również Patryk Jaki z Suwerennej Polski. Stwierdził, że obecny kryzys wynika z dotychczasowej polityki migracyjnej UE, a proponowany pakt jedynie powiela te same, niedziałające w jego opinii rozwiązania. - Mieszkańcy Europy tego nie chcą. Chcą po prostu zatrzymać nielegalną migrację - argumentował.


Sam projekt nazwał ideologicznym i mającym na celu "zniszczenie naszej cywilizacji, chrześcijaństwa, państw narodowych oraz pozyskanie pewnych głosów dla lewicy i liberałów". - Za waszą obsesję władzy bezpieczeństwem mają zapłacić wszyscy mieszkańcy Europy. I w związku z tym mam dla was ostatni komunikat: Polacy w referendum zatrzymają wasz pakt migracyjny - zakończył.

Zagraniczni europosłowie sprzeciwili się politykom PiS. "To kwestia historyczna"

Projektu bronili przedstawiciele frakcji, do których należą największe polskie partie opozycyjne. - Potrzebujemy mechanizmów solidarnościowych dotyczących rozdzielania migrantów. Potrzebujemy skończyć z zakłamaniem w UE. To jest moment prawdy. Potrzebujemy europejskiego rozwiązania - powiedział w trakcie debaty szef Europejskiej Partii Ludowej Manfred Weber.

 

ZOBACZ: Węgierska Górka: Syryjczyk przewoził 31 migrantów. Przekazano ich słowackim służbom


- To jest kwestia historyczna. To prawdopodobnie najważniejsza reforma tej kadencji. Powinniśmy ten temat zamknąć w tej kadencji. Jeśli się to nie uda, to otworzymy furtkę dla populistów i radykałów - dodał.


Przedstawicielka socjaldemokratów Gabriele Bischoff kontrowała argumenty przedstawione przez Szydło i Jakiego, którzy sugerowali, że dotychczasowy model okazał się porażką. Eurodeputowana zrzuciła winę za obecną sytuację na te kraje członkowskie, które, jak twierdzi, nie wykazały się w kwestii migracji solidarnością z pozostałymi państwami UE.


- Nasza polityka migracyjna poniosła klęskę. Czemu? Nie dlatego, że tak dużo osób przybywa, tylko dlatego, że wielu ciągnie korzyści z bycia członkiem Unii Europejskiej, a jeśli chodzi o uchodźców wtedy wolą zostawić problem sąsiadom - stwierdziła.


- Myślę, że brak solidarności to temat, którym musimy się zająć. To musi być w centrum nowego paktu migracyjnego - dodała.

Kajetan Leśniak / polsatnews.pl/PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie