Zalew Sulejowski: Nie żyją dwie piętnastolatki, które rozbiły się na skuterze wodnym

Polska
Zalew Sulejowski: Nie żyją dwie piętnastolatki, które rozbiły się na skuterze wodnym
Polsat News
Do zderzenia doszło na wysokości miejscowości Tresta

Nie żyją dwie piętnastolatki, które w weekend pływały skuterem wodnym na Zalewie Sulejowskim pod Łodzią. O życie dziewcząt walczyli lekarze z Instytutu Centrum Matki Polki w Łodzi. Ratownicy załamują ręce, bo braku rozsądku, brawury i alkoholu nad wodą nie brakuje. Wypadki się mnożą, a sierpień jest wyjątkowo tragiczny.

Do tragicznego w skutkach wypadku doszło w niedzielę przed godz. 13 na Zalewie Sulejowskim na wysokości zatoki w miejscowości Tresta (woj. łódzkie).

 

Służby zostały wezwane do zderzenia motorówki i skutera wodnego. Motorówką kierował 58-letni mężczyzna, który wiózł ze sobą dwie pasażerki w wieku 15 i 18 lat, natomiast skuterem wodnym poruszały się dwie piętnastolatki.

 

Świadkiem wypadku był instruktor windsurfingu. - Widziałem, jak skuter był przewalony, leżał do góry nogami. Wiedziałem, że coś leży w wodzie. Straszne przeżycie - mówi Oskar Kalinowski.

 

ZOBACZ: Tragedia w Jeziorze Durkowskim. Utopił się opiekun kolonijny

 

W wodzie były dwie piętnastolatki. Prawdopodobnie się zagapiły. Jedną z wody wydobył Grzegorz Pryt, ratownik wodny, który w tym czasie odpoczywał nad Zalewem Sulejowskim.

 

- Uderzyły w bok w kadłub motorówki przy dużej prędkości, na ciałach nie było widać obrażeń, jedynie na głowie - wspomina ratownik.

Wypadek na jeziorze. Dziewcząt nie udało się uratować

Nastolatki zabrano śmigłowcami LPR-u do Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Mimo wysiłków lekarzy, nie udało się ich uratować.

 

Sternik, który kierował łodzią motorową był trzeźwy, posiadał również patent. Uprawnienia do kierowania skuterem miała też piętnastolatka, która go prowadziła. Obok nich płynął dorosły opiekun.

 

WIDEO: Zderzenie na wodzie. Nie żyją dwie nastolatki

 

 

Skutery wodne mogą osiągać prędkość od 60 do 100 kilometrów na godzinę.

Ratownik o popularnych deskach do pływania: Nie do końca bezpieczne

Brawura na wodzie najczęściej kończy się bolesnym zderzeniem z wodą. Tak było w Sopocie. Policjanci najpierw zauważyli dryfujący skuter, a sto metrów od niego mężczyznę.


- Niestety ze względu na duże falowanie i występujące na wodzie warunki mężczyzna nie miał już siły dopłynąć do swojego skutera. Natychmiastowa reakcja policjantów zapobiegła tragedii - mówi mł. asp. Anna Banaszewska-Jaszczyk z KMP w Gdańsku.

 

ZOBACZ: Upał. Nadciąga pogodowe piekło. Temperatura przekroczy 35 stopni Celsjusza

 

Coraz więcej wypadków jest też na deskach do pływania. 


- Taki sprzęt, który nie do końca jest bezpieczny. On jest zatapialny i to jest problem, jeżeli się nie umie pływać. Nie radziłbym pływać z SUP-em komuś, kto nie umie pływać bez kapoka - mówi Bogusław Omiotek, koordynator ratowników na kąpielisku Zakrzówek w Krakowie.

Brak wyobraźni, rozsądku i brawura

W miniony długi weekend życie w wodzie straciło 19 osób. We wtorek aż siedem osób - to był tragiczny rekord tego sezonu.

 

Od czerwca w Polsce utonęło 160 osób. W sierpniu już 40.

 

- Brak wyobraźni, brak rozsądku i brawura. Dorzucimy do tego środki odurzające oraz alkohol i tragedię mamy gotową - mówi Radosław Wiśniewski, dyspozytor z mazurskiego WOPR.

an/dk / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie