Adrian Zandberg: Rządzący są napędzani poczuciem krzywdy i chęcią zemsty

Polska
Adrian Zandberg: Rządzący są napędzani poczuciem krzywdy i chęcią zemsty
Polsat News
Adrian Zandberg w programie "Gość Wydarzeń"

- Celem Lewicy na te wybory jest zmiana - powiedział w programie "Gość Wydarzeń" w Polsat News Adrian Zandberg (Lewica Razem). Polityk skomentował również pomysł dotyczący referendum, który jego zdaniem jest "niepoważny". - PiS pokazuje, że to, o czym Kukiz marzył, było naiwne. Ja w takiej kpinie z demokracji bezpośredniej nie będę brał udziału - zapewnił.

Lewica złożyła w środę w Państwowej Komisji Wyborczej zawiadomienie o utworzeniu komitetu wyborczego. Komitet będzie miał nazwę Nowa Lewica.

 

- To, co jest kluczowe, to to, żeby po tych wyborach była zmiana. To jest cel Lewicy na te wybory. Żeby do tego doszło musimy zmobilizować jak najwięcej wyborców, żeby zagłosowali na komitety, które chcą tej zmiany. Takim komitetem będzie komitet Lewicy - powiedział w Polsat News Adrian Zandberg, który według doniesień medialnych, będzie "jedynką" na warszawskiej liście Lewicy.

 

ZOBACZ: Zmiany w Ministerstwie Zdrowia. Ze stanowiska odchodzi Wojciech Andrusiewicz

 

- Dzisiaj złożyliśmy odpowiednie papiery do Państwowej Komisji Wyborczej i ruszamy - dodał.

"Będziemy mówić o sprawach ludzi"

- Najważniejsze zadanie na dzisiaj, to zmobilizować ludzi do pójścia na wybory, bo o tym jaki będzie ich wynik rozstrzygnie to, kto pójdzie jesienią do urn - podkreślił.

 

Według niego kluczowe będą wyniki dwóch list: Lewicy i Konfederacji. - Jeżeli będzie dobry wynik Lewicy, to będzie zmiana. A jeżeli będzie dobry wynik listy Konfederacji, to pewnie będzie kontynuacja, czyli PiS z Konfederacją - stwierdził. 

 

- Potrzebujemy silnej reprezentacji Lewicy w przyszłym Sejmie, żeby ta zmiana była możliwa - dodał. 

 

ZOBACZ: Manfred Weber o "zwalczaniu PiS". Mateusz Morawiecki: Miarka się przebrała, proszę stanąć do debaty

 

- Są w Polsce tacy, którzy są w polityce dla zemsty, a my jesteśmy dla zmiany. Ci, którzy rządzą dzisiaj Polską, są napędzani poczuciem krzywdy i chęcią zemsty - powiedział.

 

Zandberg przyznał, że podobne emocje występują również w opozycji. - Ale my jako Lewica będziemy w tej kampanii mówić o sprawach ludzi - podkreślił.

 

- Będziemy rozmawiali nie o tym, w jaki sposób wymierzyć komuś dziesięć batów na goły tyłek, tylko co zrobić, żeby młodzi ludzie w Polsce mieli dostępny dach nad głową, za który będą mogli zapłacić czynsz bez konieczności sprzedaży nerki - wyjaśnił.

"PiS wprowadził pozytywne zmiany dla ludzi"

- Będziemy mówić o tym, co zrobić, żeby ucywilizować w Polsce rynek pracy, bo mamy konkretne pomysły jak to zrobić. Będziemy mówić o tym, w jaki sposób uczynić Polskę państwem świeckim, państwem, w którym sprawnie działają usługi publiczne - stwierdził. 

 

- My nie chcemy powrotu do przeszłości. Chcemy Polski prospołecznej, Polski, która stoi po stronie pracowników, chcemy silnych usług publicznych, liberalizacji ustawy antyaborcyjnej i świeckiego państwa. To są nasze warunku rządzenia - dodał Zandberg. 

 

Według niego "w pierwszej kadencji PiS-u były pozytywne zmiany dla ludzi". W tym kontekście wymienił wprowadzenie minimalnej stawki godzinowej oraz program 500 plus.

 

- Ale dzisiaj mamy do czynienia z taką sytuacją, że pracownicy zarabiają nie coraz więcej, ale realnie coraz mniej, bo ich pensje pożera inflacja i drożyzna - powiedział.

 

ZOBACZ: Waldemar Buda: Polski astronauta poleci w komos

 

- Ludzie widzą to wchodząc do sklepu. Wiedzą, że to co mieli dwa, trzy lata temu wystarczało na więcej niż teraz - dodał. 

 

- My od lat mówiliśmy, że świadczenia społeczne powinny być automatycznie waloryzowane, zgodnie z tym, jak zmieniają się ceny - przypomniał.

 

WIDEO: Adrian Zandberg w "Gościu Wydarzeń"

 

"Rząd jest tchórzliwy"

Według niego za obecną sytuację gospodarczą w Polsce wcale nie odpowiadają czynniki międzynarodowe, a "tchórzliwy rząd", który pozwolił sieciom handlowym na rozdmuchanie marż. - Zrzucamy się na gigantyczne zyski dużego budżetu - powiedział. 

 

Pytany, czy jego zdaniem, sytuację będą w stanie zmienić politycy opozycji, stwierdził, że "koleżanki i koledzy z Platformy Obywatelskiej mają dosyć luźne podejście do programów politycznych". 

 

- Są dosyć elastyczni, a my jako Lewica nie - dodał. - Nam zależy na konkretnych sprawach, zależy nam na pracownikach, na płacach z budżetówce, zależy nam na tym, żeby uruchomić duży program mieszkaniowy 300 tys. mieszkań w ciągu kadencji i doprowadzimy do tego - podkreślił.

 

- Jeśli natomiast chodzi o podatki podstawowa sprawa jest taka, że musimy przesunąć ciężar w większym stopniu z pracy na kapitał - wyjaśnił.

 

- Dzisiaj natomiast sytuacja wygląda tak, że budżet utrzymują dwie grupy - pracownicy i drobni przedsiębiorcy - dodał.

 

- My chcemy sprawiedliwego systemu podatkowego, a nie raju dla korporacji - zaznaczył. Według niego sytuacji nie poprawi również ewentualne dojście do władzy Konfederacji. - Gdyby ich program został wdrożony w życie, to ludzie, którzy utrzymują się z pracy mieliby w Polsce piekło, ludzie którzy prowadza drobne firmy też mieliby w Polsce piekło - ocenił.

"Gdybym był Kukizem, tobym się popłakał"

Na koniec poseł odniósł się do sprawy referendum, które zapowiadał PiS. Jak dowiedział się Polsat News, sztab Prawa i Sprawiedliwości rozważa zadanie nie jednego, ale czterech pytań w ramach referendum, które odbędzie się razem z terminem wyborów do Sejmu i Senatu.

 

Według nieoficjalnych ustaleń pojawią się pytania nie tylko o przymusową relokację migrantów, ale także o wiek emerytalny oraz sprawy rolnictwa.

 

ZOBACZ: Władysław Kosiniak-Kamysz w "Graffiti": Adam Niedzielski kierował się butą i arogancją

 

- Uważam, że to jest niepoważne. Rządzący pokazują, że demokracja bezpośrednia musi opierać się na elementarnym konsensusie i zasadach - powiedział Zandberg.

 

- Jeżeli większość parlamentarna może sobie swobodnie wymyślić kształt pytań, a następnie używać ich do tego, żeby były częścią ich kampanii wyborczej, to przecież to jest ośmieszenie idei demokracji bezpośredniej - ocenił. 

 

- Gdybym był Pawłem Kukizem, tobym się popłakał. PiS pokazuje, że to, o czym Kukiz marzył, było naiwne. Skończyło się tak, że zamiast demokracji bezpośredniej mamy cyniczne wykorzystywanie narzędzie, które będzie tylko i wyłącznie elementem kampanii (...) Ja w takiej kpinie z demokracji bezpośredniej nie będę brał udziału - dodał.

 

Wcześniejsze odcinki programu można zobaczyć TUTAJ.

dk/dsk / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie