Waldemar Buda o białoruskich śmigłowcach: Trudno oczekiwać, że nagle je zestrzelimy

Polska
Waldemar Buda o białoruskich śmigłowcach: Trudno oczekiwać, że nagle je zestrzelimy
Polsat News

- Polskie służby od samego początku wiedziały o obecności białoruskich śmigłowców nad Polską, ale nie informowały o tym fakcie opinii publicznej, żeby nie wzbudzać niepotrzebnego strachu - powiedział w programie "Graffiti" minister rozwoju i technologii, Waldemar Buda. Jak dodał "śmigłowce nie stanowiły zagrożenia".

Białoruskie śmigłowce naruszyły przestrzeń powietrzną Polski w okolicach Białowieży. Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych początkowo zaprzeczało, że doszło do takiego incydentu. Został on potwierdzony dopiero po 10 godzinach.

 

Do sprawy odniósł się w programie "Graffiti" w Polsat News minister rozwoju i technologii, Waldemar Buda. 

"Nie może być tak, że przestraszymy całą Polskę"

- Jedna sprawa to jest komunikacja społeczna, która nie straszy i nie czyni ferworu, a druga to jest działanie - powiedział. 

 

- Była informacja i była wiedza o tym, że do takiej sytuacji doszło, ale też ciężko oczekiwać, że nagle zestrzelimy te helikoptery. One nie stanowiły jakiegoś poważnego zagrożenia. To był incydent, ale dobrze, że był on monitorowany i że nic złego się nie wydarzyło - podkreślił. 

 

Minister Buda przyznał, że wojsko od samego początku wiedziało, co się stało, jednak nie informowało o tym, żeby nie wzbudzać paniki. Jak dodał komunikat o tym, że białoruskie śmigłowce wkroczyły na teren Polski mógł wywołać niepotrzebne emocje i strach.

 

ZOBACZ: Białoruskie śmigłowce nad Polską. "Nie jesteśmy w stanie zamurować granicy radarami"

 

- W takich sprawach jest potrzebna pewna wrażliwość i delikatność. Nie może być tak, że przestraszymy całą Polskę. To jest odpowiedzialne działanie - stwierdził. 

 

- Wiedza na temat tego, co się stało była. Natomiast trzeba ją dozować tak, żeby nie wzbudzać większej paniki, niż wymaga tego sytuacja. Zagrożenie z tej sytuacji było niewielkie - powtórzył.

 

- W mojej ocenie wszystko zadziałało prawidłowo. Trudno oczekiwać, że mielibyśmy zestrzelać te śmigłowce nad głowami mieszkańców. To nie miałoby sensu. Nie możemy wywołać wojny z powodu dwóch helikopterów - dodał.

"Rosji zależy na tym, żeby robić z takich incydentów dymy"

Według niego takie sytuacje jak ta ze śmigłowcami, czy rakietą znalezioną pod Bydgoszczą, "mogą się zdarzać". Przypomniał, że na "wschodniej granicy Polski rozlokowanych są dziesiątki wojsk i sprzętu, który pozwala nam bronić granicy RP".

 

- Tylko trzeba podejmować działania adekwatne do sytuacji. Putinowi i Rosji zależy na tym, żeby z takich incydentów robić poważne dymy - powiedział.

 

- Opozycja z jednej strony mówi, że wagnerowcy stacjonujący na Białorusi nie stanowią żadnego zagrożenia, a dzisiaj krzyczą, że wlot dwóch nieuzbrojonych śmigłowców na terytorium Polski był wielkim zagrożeniem - przypomniał.

 

ZOBACZ: Białoruskie śmigłowce nad Białowieżą. Relacje mieszkańców

 

- Oni wykorzystują tę sytuację do własnych politycznych celów - dodał. 

 

Minister przypomniał również zapowiedź premiera Mateusza Morawieckiego, który poinformował, że spotka się ws. białoruskich prowokacji z prezydentem Litwy Gitanasem Naasedą.

 

- Wszystkie warianty są na stole, żadne działanie nie jest wykluczone. Właśnie takie spotkania są potrzebne, żeby koordynować działania z naszymi sąsiadami - wyjaśnił. 

 

Buda nie wykluczył, że wkrótce zostanie podjęta decyzja o zamknięciu wszystkich przejść granicznych a Białorusią. - Narasta pewnego rodzaju zagrożenie. Ruchy wagnerowców, komunikaty co do koncentracji rosyjskich wojsk, sprawiają, że powinniśmy się nad tym głęboko zastanowić - powiedział.

 

WIDEO: Minister rozwoju i technologii Waldemar Buda w "Graffiti"

 

Bezpieczny kredyt 2 procent

W drugiej części programu minister Buda mówił o programie Bezpieczny kredyt 2 procent. Zgodnie z ustawą, "bezpieczny kredyt" z okresowo stałą stopą procentową będzie mogła zaciągnąć osoba do 45. roku życia. 

 

Kredyt może być udzielony na pierwsze mieszkanie, a jego kwota nie może przekroczyć 500 tys. zł albo - jeśli kredytobiorca prowadzi gospodarstwo domowe wspólnie z małżonkiem lub ma co najmniej jedno dziecko - 600 tys. zł. Kwota wkładu własnego nie może natomiast przekroczyć  200 tys. zł.

 

- Na ten moment mamy złożonych około 20 tys. wniosków oraz około 900 udzielonych kredytów - powiedział minister. 

 

- Zainteresowanie jest bardzo duże, natomiast trzeba pamiętać, że pierwszy miesiąc jest zawsze najbardziej dynamiczny - podkreślił. 

 

ZOBACZ: "Obawiający się skutków, mieli rację". Początki programu kredyt 2 procent

 

- Za chwilę te proporcje między wnioskami a umowami będą się zmniejszać - dodał. 

 

Według niego, nawet jeśli program spowodował na początku wzrost cen mieszkań, to działo się tak tylko w Warszawie i "ta bańka w końcu pęknie". 

 

Na koniec minister zabrał głos na temat stóp procentowych. Jak przypomniał od jakiegoś czasu mamy do czynienia ze spadkiem wzrostu inflacji. - To powoduje należy rozważać scenariusz obniżki stóp procentowych, tym bardziej, ze są one wysokie. 

 

- Ja osobiście jestem za obniżka stóp procentowych. Obniżka o pół punktu procentowego jeszcze w tym roku w mojej ocenie jest realnym rozwiązaniem - dodał.

 

Wcześniejsze odcinki "Graffiti" możesz zobaczyć TUTAJ.

dk / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie