Wymarzony dom muszą zburzyć. Niewiarygodna pomyłka

Polska
Wymarzony dom muszą zburzyć. Niewiarygodna pomyłka
Polsat News
Urzędnicy dowiedzieli się, że budynek stoi nie tam, gdzie powinien

Państwo Cenowie sprzedali mieszkanie, wzięli kredyt i wybudowali dom w Proszówce niedaleko Lwówka Śląskiego. Gdy udało się spełnić marzenie ich życia, nastąpił dramat. Okazało się, że stoi on za blisko sąsiedniej działki. Dom wybudowano na podstawie map ze starostwa, które teraz każe go zburzyć. Materiał "Interwencji".

55-letni Tadeusz Cena mieszka w Proszówce w województwie dolnośląskim. Mężczyzna był policjantem. Całe życie pracował, by spełnić swoje marzenie: wybudować dom. Udało się to w 2022 roku. Budynek został bez zastrzeżeń odebrany przez urzędników starostwa. Państwo Cenowie mogli w nim zamieszkać. Szybko okazało się, że dom został wybudowany w złym miejscu działki.

 

- Już po wybudowaniu budynku geodeta przyznał się, że zrobił to zza biurka. Czyli wytyczył płytę fundamentową zza biurka. Twierdził, że nie było go na miejscu – mówi Tadeusz Cena.

 

ZOBACZ: "Przedmiot przypominający balon" w gminie Pieniężno. Obiekt trafił w ręce wojska

 

To nie koniec kłopotów rodziny. Urzędnicy dowiedzieli się, że budynek stoi nie tam, gdzie powinien i… cofnęli wydane wcześniej pozwolenie na budowę domu. Nakazano rozbiórkę budynku.

"To jest jakaś paranoja"

Według przepisów budynek powinien znajdować się cztery metry od granicy sąsiedniej działki. Obecnie brakuje dwóch i pół metra. Pan Tadeusz jest załamany.

 

- Nie dość, że starostwo wydało stare mapy, na których nie powinien być zaznaczony ten budynek, to jeszcze cofają wszystkie zezwolenia, żądając rozbiórki budynku. Pomimo tego, że mamy nadany numer, jesteśmy zameldowani, mamy odbiór techniczny wydany przez starostwo. To jest jakaś paranoja. Odwołaliśmy się do wojewody dolnośląskiego, który wstrzymał decyzję o rozbiórce, lecz starostwo powiatowe czuje się nadrzędną jednostką – komentuje Tadeusz Cena.

 

ZOBACZ: E-recepty pod lupą. Adam Niedzielski: Podpisałem doniesienie na 10 lekarzy

 

- Z tego, co nam wiadomo, to geodeta, który w starostwie pracował, umarł. I wyniósł tę mapkę. I mapka przepadła. Dlatego została przekazana mapka stara. I ten dom jest postawiony na miejscu starej mapki – opowiada Monika Bołdziak, córka pana Tadeusza.

Oświadczenie starostwa bez odpowiedzi 

Okazało się, że dom został wybudowany na podstawie starych map geodezyjnych. Przypomnijmy: map, które wydało starostwo powiatowe. Reporterzy "Interwencji" próbowali to wyjaśnić. Niestety urzędnicy nie znaleźli dla nich czasu. W zamian otrzymali oświadczenie starostwa, w którym nie pada odpowiedź na zadane pytania.

 

„Projekt zagospodarowania działki sporządza się na mapie do celów projektowych, którą wykonuje geodeta uprawniony, dalej „wykonawca" po uprzednim zgłoszeniu tej pracy geodezyjnej w Powiatowym Ośrodku Dokumentacji Geodezyjnej i Kartograficznej w Starostwie Powiatowym. Po otrzymaniu zgłoszenia pracy, organ udostępnia kopie zbiorów danych lub innych materiałów państwowego zasobu geodezyjnego i kartograficznego”

 

ZOBACZ: Skuter wjechał w samolot. Nietypowa kolizja na lotnisku pod Radomiem

 

- Urzędy… nie ma na kogo liczyć. Zostawili ich samych sobie. Dodatkowo zero empatii ludzkiej. Strasznie jest mi ciężko patrzeć na to, jak moi rodzice cierpią w tym momencie. Sama się zastanawiam, jak to będzie i czy zaraz nie będę musiała przygarnąć własnych rodziców – mówi Monika Bołdziak.

 

Jedynym ratunkiem dla państwa Cenów jest odkupienie części sąsiedniej działki. Niestety jej właściciele nie chcą się zgodzić. Obecnie małżeństwo przebywa za granicą.

 

- Wystąpiliśmy do sądu o nakaz sprzedaży tego kawałeczka, tych dwóch i pół metra. My musimy to kupić – podkreśla Tadeusz Cena.

Właściciel będzie się starał o odszkodowanie 

Mężczyzna ma nadzieję, że sąsiedzi sprzedadzą część działki. To jedyna szansa na rozwiązanie problemu. W przyszłości mężczyzna zamierza ubiegać się też o odszkodowanie od firmy budowlanej i starostwa.

 

ZOBACZ: Ketchup trzymać w lodówce czy szafce? Producent rozwiewa wątpliwości

 

- Według mnie sytuacja jest na ten moment na tyle skomplikowana, że uważam, że to będzie trwało latami. Moi rodzice całe życie ciężko pracowali, żeby spełnić swoje jedyne marzenie: wybudować dom. Razem z tym domem przyszła kupa zmartwień – podsumowuje Monika Bołdziak.

 

- Całe życie zbieraliśmy na ten dom. Ja wyjeżdżałem za granicę, by nazbierać. Sprzedaliśmy  nasze mieszkanie, wszystkie pieniądze żeśmy tu skumulowali. Jeszcze mamy kredyt w banku. Zostaniemy z niczym i jeszcze nam kredyt zostanie do spłaty – podsumowuje pan Tadeusz.

 

Materiał wideo można zobaczyć TU.

Paweł Gregorowicz / "Interwencja"
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie