"Interwencja". Szokujące zachowanie policji. Mieli pomóc, a zatrzymali na 48 godzin

Polska
"Interwencja". Szokujące zachowanie policji. Mieli pomóc, a zatrzymali na 48 godzin
"Interwencja"
Policja zachowała się w niezrozumiały sposób

Pan Ireneusz z Chojnowa wezwał policję zaniepokojony brakiem kontaktu z dziećmi i długą nieobecnością syna w szkole. Chciał dostać się do mieszkania, ale funkcjonariusze odmówili pomocy. Powalili go na ziemię, obezwładnili i na 48 godzin zamknęli w celi. Zdarzenie zarejestrował telefonem. Sąd uznał, że zatrzymanie było nieprawidłowe, ale policjanci dalej pracują w zawodzie. Materiał "Interwencji".

38-letni Ireneusz Merunowicz mieszka w Chojnowie w województwie dolnośląskim. Mężczyzna cztery lata temu rozwiódł się z żoną. Dzieci mieszkają z matką, a pan Ireneusz odwiedza je w wyznaczone dni. Nie inaczej było 26 stycznia tego roku.

 

- Chciałem dostać się do własnego mieszkania, spotkać się z dziećmi. Zobaczyć, czy jest z nimi wszystko w porządku, bo od trzech tygodni nie były w szkole. Pomimo że kontaktowałem się z nimi codziennie i mówiły, że chodzą do szkoły, to na zebraniu dowiedziałem się, że syna nie było od trzech tygodni - opowiada reporterowi "Interwencji".

Patrol odmówił pomocy

Zaniepokojony 38-latek chciał zobaczyć dzieci i porozmawiać z byłą żoną. Niestety tego dnia nikt nie otworzył mu drzwi. Myśląc, że z jego rodziną dzieje się coś złego, pan Ireneusz wezwał policję. Patrol przybył na miejsce i… odmówił interwencji. Wtedy pan Ireneusz zaczął nagrywać mundurowych. To tylko pogorszyło sprawę.

 

ZOBACZ: "Interwencja". Auto przepadło w komisie. Musi opłacać OC i mandaty

 

- Była małżonka od dłuższego czasu nie odbierała ode mnie telefonu. Zdarzały się też sytuacje, że córka miała bardzo rozległe poparzenie nogi i była małżonka mnie o tym nie poinformowała. Od samego początku policja tego wieczora była nastawiona agresywnie do mnie - twierdzi Ireneusz Merunowicz.

 

Mężczyzna prosił policjantów o pomoc. Ich interwencję rejestrował telefonem komórkowym. To zapis fragmentów nagrania:

 

Pan Ireneusz: Proszę poczekać, bo muszę sobie plakietki nagrać.

Policjant: Ale my już interwencję skończyliśmy. My nie możemy wyważyć drzwi.

Pan Ireneusz: To proszę poczekać, ja w tej chwili dzwonię po ślusarza.

Policjant: Proszę mnie nie dotykać.

Pan Ireneusz: Ja nie dotykam. Potrzebuję interwencji policji, by wejść do własnego mieszkania. 

Policjant: Nie pan decyduje, kiedy interwencja się kończy.

Pan Ireneusz: Proszę mnie nie przepychać. Nie możecie używać środków przymusu… Dlaczego mnie szarpiesz? Dlaczego mnie szarpiesz, człowieku?

"Prosiłem, by nie kończyli interwencji"

- To, co widziałem na nagraniu, to… nie będę źle się wyrażał… Ale to, co słyszy się, że policjanci źle traktują osoby zatrzymywane, to ja wszystko widziałem na filmie. W życiu bym się nie spodziewał, że spotka to moją najbliższą osobę - dodaje Dariusz Merunowicz, brat pana Ireneusza.

 

- Stałem i prosiłem policjantów, by nie kończyli interwencji. Zostałem popchnięty. Przez jednego policjanta zostałem przytrzaśnięty do płotu. Drugi już w tym czasie założył rękę mi na szyję. Wyciągnęli mnie tutaj, za teren prywatny. Bo tutaj też jest teren prywatny, którego jestem właścicielem. Leżałem na ziemi, jeden skupiał się, by wyrwać mi telefon, który był ważnym dowodem w sprawie, a drugi klęczał mi na szyi. Prosiłem, by przestał mnie dusić, że już nie mogę oddychać, to on napierał jeszcze z większa siłą. I nie reagował nawet na to, o co ja proszę - relacjonuje Ireneusz Merunowicz.

 

ZOBACZ: "Interwencja". Uważa się za celebrytę. Mówią, że jest oszustem

 

Pan Ireneusz twierdził, że został bezprawnie zatrzymany. Dlatego sprawa trafiła do sądu.

 

- Sąd orzekł, że zatrzymanie podejrzanego przez funkcjonariuszy policji było nielegalne, niezasadne i nieprawidłowe. Pomimo żądań podejrzanego, nie umożliwiono mu kontaktu z obrońcą czy też z osobami bliskimi, co stanowiło o nieprawidłowości tych czynności w procesie zatrzymania - informuje Jarosław Halikowski, rzecznik Sądu Okręgowego w Legnicy.

 

- Na jakiej podstawie zostałem zatrzymany? Za naruszenie nietykalności cielesnej policjantów, prawdopodobieństwo ucieczki i ukrywania się. Podczas zatrzymania na komendzie w Chojnowie policjanci szantażowali mnie tym, że jak skasuję ten film, to puszczą mnie do domu - twierdzi Ireneusz Merunowicz.

"Nie było podstaw"

Tuż przed procesem zaginęło nagranie z monitoringu, które było jednym z dowodów. Dotarliśmy do fragmentów filmu.

 

- Nie było żadnych podstaw do tego, żeby zatrzymać pana Ireneusza. Policjanci podali, że naruszył on ich nietykalność cielesną, co jest fikcją i kłamstwem. Wręcz przeciwnie. To funkcjonariusze zaatakowali pana Ireneusza - ocenia Wojciech Kasprzyk, pełnomocnik pana Ireneusza.

 

Sąd uznał, że policjanci nie powinni zatrzymać i przetrzymywać pana Ireneusza na komendzie. Próbowaliśmy umówić się na nagranie z rzecznikiem policji w Legnicy. Stanowisko komendy otrzymaliśmy jedynie mailowo:

 

"Na tę chwilę nie zostało wszczęte postępowanie dyscyplinarne. Obecnie prowadzone są czynności wyjaśniające, które mogą zakończyć się wszczęciem postępowania dyscyplinarnego, odstąpieniem od wszczęcia postępowania dyscyplinarnego i przeprowadzenia rozmowy dyscyplinującej ze sprawcą przewinienia dyscyplinarnego. (…) Policjanci obsługujący tę interwencję nadal pracują w Komisariacie Policji w Chojnowie".

 

ZOBACZ: "Interwencja". "Zostałem zhańbiony". Szanowany policjant skazany za łapówki

 

Pomimo że sąd stwierdził naruszenie przepisów przez policjantów, w komendzie nadal trwa postępowanie. Pan Ireneusz obawia się o swoje bezpieczeństwo. Liczy też, że funkcjonariusze w końcu poniosą odpowiedzialność.

 

- I to jest przykre. W naszym kraju dochodzi do wielu podobnych sytuacji, gdzie policjanci przekraczają swoje uprawnienia, duszą kolanami. Często się zdarza, że takie osoby muszą wracać w czarnym worku - ocenia pan Ireneusz.

 

Cały materiał zobaczysz tutaj.

ac / "Interwencja"
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie