Morze Czarne. Myśliwiec uderzył w amerykańskiego drona. Gen. Drewniak: Błąd pilota

Polska

- Polskie MiG-29 mogą wytworzyć w Ukrainie lokalną przewagę w powietrzu i dać swobodę ruchu Ukraińcom na niektórych kierunkach - mówił w Polsat News gen. Tomasz Drewniak, ekspert fundacji Stratpoints. Były inspektor sił powietrznych odniósł się też do incydentu nad Morzem Czarnym. Twierdzi, że rosyjski pilot myśliwca popełnił błąd.

Głowa i ramiona mężczyzny w garniturze, siedzącego na tle okna z widokiem na miasto, po lewej stronie ekranu. Po prawej stronie ekranu widoczne są myśliwce Su-27 na płycie lotniska.
Polsat News
Polskie MiG-i mogą zmienić lokalnie sytuację na froncie w Ukrainie.

Rosyjskie lotnictwo przechwyciło we wtorek amerykański dron, który nie był uzbrojony i wykonywał misję nad wodami międzynarodowymi na Morzu Czarnym. Wskutek kontaktu rosyjskiego myśliwca i bezzałogowca, doszło do uszkodzenia amerykańskiej maszyny. Podjęto decyzję o zatopieniu drona w morzu.

To błąd pilota, a nie próba przechwycenia

- Rosyjscy piloci przechwycili aparat latający MQ-9 Reaper i zaczęli wykonywać dziwne manewry. Najprawdopodobniej chcąc zmusić obsługę amerykańskiego bezpilotowego aparatu, aby "odleciała" z tego rejonu. W mojej ocenie to jest raczej błąd pilota i słabość wyszkolenia niż jakaś celowa próba staranowania - powiedział w Polsat News gen. Tomasz Drewniak były inspektor sił powietrznych i ekspert Fundacji Bezpieczeństwa i Rozwoju Stratpoints.

 

- W mojej ocenie pilot rosyjski nieumiejętnie wykonał manewr i uderzył w ten aparat latający, który w związku z tym został uszkodzony, a Amerykanie podjęli decyzję, żeby go utopić w Morzu Czarnym - powiedział.

 

ZOBACZ: Morze Czarne: Rosyjski myśliwiec Su-27 zderzył się z amerykańskim dronem "Reaper"

 

- To jest typowe działanie rosyjskie. Rosjanie często przechwytywali zachodnie pilotowe statki powietrzne i bardzo blisko nich manewrowali. Kilkakrotnie były już takie sytuacje, w których amerykańska storna składała protesty, że piloci rosyjscy wykonują bardzo ryzykowne manewry, bardzo blisko i to jest tego konsekwencja - dodał ekspert.

 

Według niego została podjęta "standardowa procedura dyplomatyczna", bowiem wezwany został ambasador Rosji w USA.

 

- Amerykanie nie zaprzestaną takich lotów i będą obserwować to, co się dzieje w Ukrainie i dostarczać dane wywiadowcze Ukraińcom, a Rosjanie będą próbowali w taki czy inny sposób im przeszkadzać. Ta przepychanka będzie trwała - powiedział gen. Drewniak.

"Ukraińcy mogą wsiąść i latać"

Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział przekazanie polskich samolotów myśliwskich MiG-29 do Ukrainy.

 

- Wreszcie podjęto w Polsce decyzję, żeby te samoloty przekazać, bo ta dyskusja trwa już prawie rok - powiedział gen. Drewniak. - Dla Ukrainy będzie to dość ważne wydarzenie. - Po pierwsze dostanie pierwszy raz poważny sprzęt lotniczy. Dla nich jest to ważne o tyle, że mogą wsiąść i latać - wyjaśnił.

 

- Są to samoloty, które są znane przez personel latający, techniczny, system dowodzenia jest w stanie je prawidłowo obsłużyć i te samoloty po dostarczeniu na drugi dzień mogą zacząć zabezpieczać niebo nad Ukrainą - powiedział generał.

 

ZOBACZ: Morawiecki: Musimy mieć armię tak silną, żeby nie musiała się bronić

 

Według niego ponad dwadzieścia samolotów może wpłynąć na sytuację na froncie.

 

- Nawet dwadzieścia kilka samolotów, bo o takiej liczbie mówimy jest w stanie wytworzyć lokalną przewagę w powietrzu i dać swobodę ruchu Ukraińcom na niektórych kierunkach - powiedział. Podkreślił, że ta "swoboda działania" będzie mogła być wytworzona w miejscach, które są ważne dla Ukrainy. Jego zdaniem tam pod osłona lotnictwa będzie można przeprowadzić kontrofensywę, czy kontrnatarcie.

 

- Samolot MiG-29 będzie bardzo skuteczny w zwalczaniu wszelkiego rodzaju aparatów bezpilotowych, których Rosja używa do terroryzowania Ukrainy - powiedział, dodając, ze będzie on skuteczny także w zwalczaniu większości pocisków balistycznych.

 

- Na pewno polskie MiG-i bardzo mocno przysłużą się Ukrainie - dodał.

 

WIDEO - Gen. Tomasz Drewniak w Polsat News o sytuacji w Ukrainie

 

"Bachmut staje się symbolem"

- Bachmut staje się symbolem tak jak Azowstal, w którym Ukraińcy się bronią, giną kolejni Rosjanie. Uderzają kolejny raz i kolejny raz nie odnoszą sukcesu - mówił generał.

 

Według niego samo miasto Bachmut nie ma istotnego strategicznego znaczenia dla wojny w Ukrainie. jak dodał, przez miasto przechodzi tylko jedna droga łącząca północ z południem, ale "bez tej drogi da się też żyć".

 

Według niego polskie MiG-i raczej nie zostaną wykorzystane na kierunku Bachmutu.

 

- Myślę, że Ukraina trzyma Bachmut, żeby tam rosyjskie wojska się grupowały i przebywały, uzyskując swobodę w innych miejscach - powiedział gen. Tomasz Drewniak.

 

ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Zacięte walki o Bachmut. Zełenski: Rosja stanie się synonimem klęski

 

- Bachmut ma być takim miejscem, w którym skupią się Rosjanie zostawiając odsłonięte inne rejony i mam nadzieję, że Ukraina w te inne rejony skutecznie uderzy osiągając taki sukces jak w sierpniu i wrześniu zeszłego roku - dodał.

 

Rosjanie stracili na wojnie w Ukrainie 160 tys. żołnierzy i tysiące sztuk sprzętu wojskowego. Straty Kijowa również rosną, choć nie są ujawniane. Zapytany czy w sytuacji, kiedy ukraińska armia również jest wyczerpana, to dobry czas na kontrofensywę gen. Tomasz Drewniak powiedział, że trwa "zbieranie sił".

 

- Kontrofensywa, czy jakiekolwiek działanie na większą skalę będzie tam możliwe, gdy ziemia się osuszy i da szanse na swobodę manewrowania. Teraz jest okres rozmiękczenia ziemi i dość trudno manewruje się wojskami w takim terenie - powiedział.

 

Według niego poważne działania Ukrainy związane z dużymi ruchami wojsk mogą nastąpić w maju lub czerwcu. Dodał, że ma nadzieję, ze m.in. dzięki dostawom zachodniego sprzętu Ukraina będzie gotowa, aby takie działania podjąć.

"Kaliningrad zawsze był uzbrojony po zęby"

Gen. Tomasz Drewniak zapytany o sytuację militarną w obwodzie kaliningradzkim przyznał, że "Kaliningrad zawsze był uzbrojony po zęby" - To był najbardziej zmilitaryzowany kawałek na Ziemi - mówił.

 

Przyznał, że część żołnierzy z Kaliningradu zostało przerzuconych do operacji ukraińskiej.

 

- Nie ma się czego bać. Nie ma sytuacji, w której można się spodziewać ze strony Kaliningradu jakiegoś ataku na Polskę czy Litwę - powiedział.

 

- Mamy odpowiednie źródła wywiadowcze czy systemy, które "patrzą" na Kaliningrad i widzimy, co się tam dzieje - dodał, mówiąc, że "jest to pod kontrolą".

 

ZOBACZ: Finlandia bliżej NATO. Jest decyzja parlamentu

 

- Nie ma szczególnego powodu do paniki - dodał.

 

Przyznał, że sytuację strategiczną zmieni wejście Finlandii do NATO. - Wydłuży się granica NATO i Rosji o 1400 kilometrów, a morze Bałtyckie stanie się wewnętrznym jeziorem NATO - dodał.

 

- Rosja nie będzie już miała takiej swobody operowania po Bałtyku. Zostanie odcięta w swoich bazach koło Petersburga. Dla Rosji to bardzo zła wiadomość - powiedział.

 

Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni

hlk/bas / Polsat News / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie