Myśleli, że ich córka jest uczulona na mleko. Zmarła tuż po swoich pierwszych urodzinach

Świat
Myśleli, że ich córka jest uczulona na mleko. Zmarła tuż po swoich pierwszych urodzinach
Facebook/Catherine Coundley-Jeans
Catherine Jeans i jej córka, Rose

Para Brytyjczyków opowiedziała o złamanym sercu po tym, jak ich córeczka zmarła na agresywnego raka zaledwie dwa dni po jej pierwszych urodzinach. Rodzice dziewczynki sądzili, że mała Rose cierpi na nietolerancję nabiału. Testy wykazały jednak, że ma guzy w mózgu.

Zaledwie kilka tygodni po zdiagnozowaniu u dziewczynki nietypowego teratoidalnego guza rabdoidalnego - rzadkiej postaci raka występujacego niemal wyłącznie u dzieci i atakującego ośrodkowy układ nerwowy - maluch zmarł tragicznie w ramionach swojej mamy.

 

Andrew i Catherine Jeans z Walii, rodzice dziecka, wyznali w rozmowie z lokalnym portalem Wales Online, że kiedy Rose miała sześć miesięcy, zauważono u niej "drobne problemy z jelitami". Lekarze tłumaczyli tę przypadłość nietolerancją nabiału.

 

 

Jednak kilka miesięcy później dziecko zostało przewiezione do szpitala, ponieważ ciągle "pocierała czoło i bawiła się włosami". Ojciec niemowlęcia dobrze pamiętał dzień, w którym lekarze po wykonaniu skanów znaleźli kilka obcych mas w jej mózgu.

 

ZOBACZ: Katowice: Matka skazana na 25 lat więzienia za zabójstwo dwumiesięcznej córki

 

- Początkowo sądzono, że ciała te są łagodnymi śladami przypominającymi znamię, ale w ciągu następnych kilku nocy stan jej zdrowia zaczął się pogarszać - relacjonował Andrew.

Przerażająca diagnoza. Rodzice usłyszeli wyrok dla córki

12 stycznia 2020 roku Rose ponownie trafiła do szpitala, gdzie przeszła serię skanów i trzy operacje mózgu oraz doznała kilku napadów padaczkowych. Dziewczynka spędziła sześć nocy na oddziale intensywnej terapii, zanim lekarze postawili jej rodzicom druzgocącą diagnozę.

 

- Duży guz w jej kręgosłupie jest tym, co powodowało problemy z jelitami. Powiedziano nam, że nie ma dla niej żadnego ratunku i zostanie z nami jeszcze tylko przez kilka tygodni - wspominał ojciec.

 

 

10 lutego Rose została przeniesiona do dziecięcego hospicjum Ty Hafan, gdzie zmarła - zaledwie dwa dni po swoich pierwszych urodzinach. - Jedynym sposobem, w jaki mogę opisać to, przez co przeszliśmy, jest jakaś wojenna bitwa. To, co przeżyła ta mała dziewczynka w tak krótkim czasie, było okropne. A ona nie narzekała. Po prostu musiała dać sobie radę - powiedziała Catrherine.

 

ZOBACZ: Nowe odkrycie ws. nowotworów. "Tego zachowania nigdy wcześniej nie zaobserwowano"

 

Rodzice podkreślili, że są z niej niesamowicie dumni. - Pojawiła się jak mały prezent bez żadnego powodu - przyznali. - To brutalne, jak tak perfekcyjna istota nie dawała żadnych oznak tego, co ukrywa jej ciało - żaliła się matka.

 

Para, które wychowuje również syna Olivera, jest wdzięczna hospicjum za opiekę nad Rosie. - Dano nam prywatność, ale nadal mogliśmy być otoczeni rodziną - dodała kobieta.

 

map/ sgo / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie