Czarnków. Nagany zawisły na korytarzu liceum. Aktywista oburzony, dyrekcja wyjaśnia

Polska Jakub Krzywiecki / Polsatnews.pl
Czarnków. Nagany zawisły na korytarzu liceum. Aktywista oburzony, dyrekcja wyjaśnia
loczarnkow.pl
Dyrekcja szkoły zapewnia, że swój ruch skonsultowała z rodzicami, a ponadto jest on zgodny ze statutem

O tym, który uczeń otrzymał naganę, licealiści z Czarnkowa i nauczyciele dowiadują się z tablicy na szkolnym korytarzu. Zawisły tam informacje, stylizowane na urzędowe dokumenty. Zdaniem działacza Młodej Lewicy Miłosza Napierały to "wystawienie uczniów na ostracyzm społeczny". Dyrekcja odpowiada na łamach polsatnews.pl, że działała zgodnie ze statutem i powołuje się na opinię ministra edukacji.

Aktywista Młodej Lewicy - młodzieżówki Lewicy - opublikował w sieci zdjęcia z Liceum Ogólnokształcącego im. Janka z Czarnkowa w Czarnkowie. Widać na nich, że na korytarzu tej szkoły zawisły informacje o naganach dla dwóch uczennic. Młodzież może się z nimi zapoznać przykładowo podczas przerwy między lekcjami.

 

W "dokumencie" podano ich imiona i nazwiska, ale nie określono, za jakie czyny spotkała je taka kara. Według Miłosza Napierały to "skandal", "jawne naruszenie prywatności" oraz "znieważenie osób uczących się".

 

"W tym momencie nagana należy się tylko i wyłącznie dyrekcji szkoły" - napisał działacz na Twitterze.

 

 

Napierała w rozmowie z polsatnews.pl wyjaśnił, że "obowiązuje ochrona danych osobowych". - A jak można się domyślić, upublicznianie nagan jest niczym innym jak wystawieniem uczniów na ostracyzm społeczny - zauważył.

Dyrekcja odpowiada. "To ktoś z uczniów złamał prawo"

Inaczej na sprawę patrzy kierownictwo liceum. Zdaniem jego dyrektor Agnieszki Adamczyk udzielenie i upublicznienie nagany było "ostatecznością", po wyczerpaniu wszystkich środków wychowawczych wobec uczennic.

 

- Były wielokrotne rozmowy, wpisy do dziennika, rozmowy z rodzicami – przekazała, podkreślając, że dziewczęta otrzymały naganę, ponieważ "żadne procesy wychowawcze nie przynosiły rezultatów".

 

Co więcej, dyrekcja miała działać w porozumieniu z rodzicami. Jeden z nich informował szkołę chociażby o powtarzających się wagarach swojego dziecka.

 

ZOBACZ: Gdańsk. Kolorowe pasy przed szkołami. Wybrali je uczniowie

 

Jak się dowiedzieliśmy, notoryczne opuszczanie zajęć lekcyjnych nie było jedynym powodem udzielenia nagany. Uczennice miały dopuszczać się szeregu innych negatywnych zachowań.

 

Dyrektor Adamczyk odniosła się również do zarzutów formułowanych w Internecie przez Miłosza Napierałę. Poinformowała, że stosowny zapis, który umożliwia takie działanie, znajduje się w statucie szkoły. Dokument ma umożliwiać upublicznienie nagany "na forum" edukacyjnej placówki.

 

Adamczyk zapewniła, iż statut przed zatwierdzeniem był poddanym analizom prawnym, zaakceptowała go też rada rodziców. W ocenie dyrektor szkoły "to ktoś z uczniów złamał prawo, upubliczniając to".

Prawo oświatowe i odpowiedź ministra edukacji

Prawo oświatowe nie wskazuje rodzajów kar, które mogą być wprowadzone w statutach szkół. Placówki mają więc swobodę działania w tym zakresie, o ile ich statuty są zgodne z przepisami wyższych aktów prawnych.

 

Dyrekcja w sprawie upublicznienia nagany wskazuje na odpowiedź ministra edukacji narodowej z 23 stycznia 2009 roku, w związku z wystąpieniem Rzecznika Praw Dziecka.

 

ZOBACZ: Brakuje miejsc w szkołach średnich. Problem dotyczy tysięcy tegorocznych absolwentów podstawówek

 

"Zastosowanie kary polegającej na podaniu do publicznej wiadomości społeczności szkolnej informacji o ukaraniu określonego ucznia, z uwagi na rodzaj popełnionego przewinienia, bądź też z uwagi na uporczywość pewnych zachowań i nieskuteczność innych, stosowanych wobec tego ucznia kar, może realizować funkcję wychowawczą kary nie tylko w stosunku do ukaranego ucznia, ale w stosunku do innych uczniów" - czytamy w piśmie ówczesnego szefa resortu edukacji.

 

Dodano w nim także: "Sama możliwość otrzymania takiej formy kary, umieszczonej w statucie szkoły, może spełniać istotną rolę motywującą ucznia do zaniechania negatywnych zachowań".

Kuratorium oczekuje wyjaśnień od liceum w Czarnkowie

O komentarz poprosiliśmy również kuratorium oświaty w Poznaniu, które na razie nie planuje podejmować żadnych szerszych działań w tej sprawie.

 

- Zwróciliśmy się do szkoły z prośbą o wyjaśnienia - przekazała Magdalena Miczek. - Otrzymaliśmy informację, że działanie było zgodne z jej statutem i że szkoła jest w kontakcie z rodzicami - dodała.

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie