Przewodów. Jak zareaguje NATO? Dr Dębski: Zamknięcie nieba nad Ukrainą publicystycznie brzmi ładnie

Polska
Przewodów. Jak zareaguje NATO? Dr Dębski: Zamknięcie nieba nad Ukrainą publicystycznie brzmi ładnie
Polsat News
Dr Sławomir Dębski w studiu środowego "Graffiti"

- Polska odpowiada za granicę NATO. Teraz standardowa procedura gromadzenia dowodów, faktów i danych, które przedstawimy sojuszników. Musimy to zrobić w sposób wiarygodny, niebudzący żadnych wątpliwości - tłumaczył w środowym "Graffiti" dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych dr Sławomir Dębski. Dodał, że jeśli Sojusz "zamknąłby" niebo nad Ukrainą, automatycznie włączyłby się do wojny.

Polskie MSZ podało w nocy z wtorku na środę, że w lubelskim Przewodowie uderzyła rakieta "rosyjskiej produkcji". Z kolei prezydent USA Joe Biden uznał, iż prawdopodobnie pocisk nie został wystrzelony z terytorium Rosji.

 

Szef PISM zapytany w "Graffiti", jak interpretować te oświadczenia, odparł, że "nad Ukrainą nie latałyby żadne rakiety i nie byłaby niszczona infrastruktura", gdyby nie agresja Rosji. 

 

ZOBACZ: Przewodów. Erdogan: Myślę, że zdarzenie nie ma nic wspólnego z Rosją

 

- Mamy do czynienia z konsekwencjami tego, iż Polska, NATO, cała wspólnota wolnego świata próbowała odwieść Kreml od tego zamiaru i to się nie udało - stwierdził.

Dębski: Polska ponosi szczególną odpowiedzialność za uruchamianie procedur NATO

Jak dodał Dębski, "fundamentalną kwestią" jest ustalenie, jaka była intencja wystrzelenia pocisku. - Czy mamy do czynienia z zamierzoną próbą wycelowania w terytorium Polski, czy przypadkowym, tragicznym incydentem, bo zginęło dwóch obywateli Polski. Od tego będzie zależała proporcjonalna reakcja - mówił.

 

Na pytanie Marcina Fijołka, co obecnie może zrobić NATO odpowiedział, że nasz kraj ponosi "szczególną odpowiedzialność" za uruchamianie procedur Sojuszu, ponieważ jest jedynym państwem do niego należącym, które graniczy i z Rosją, i z Ukrainą. 

 

ZOBACZ: Rosyjskie rakiety i wybuch w Przewodowie. Ziobro: Prokurator Krajowy obejmie śledztwo nadzorem

 

- Odpowiada za natowską granicę. Trwa teraz standardowa procedura gromadzenia dowodów, faktów i danych, które przedstawimy sojuszników. Musimy to zrobić w sposób wiarygodny, niebudzący żadnych wątpliwości - opisał.

WIDEO: Dr Dębski: Zamknięcie nieba nad Ukrainą publicystycznie brzmi ładnie

"Polska i NATO są przygotowane"

W jego ocenie władze Polski i NATO brały pod uwagę możliwość wystąpienia takiego incydentu. - To jeden z najbardziej standardowych scenariuszy, rozgrywany wielokrotnie na różnych szczeblach, czyli tzw. zabłąkana rakieta, przypadkowy ostrzał - wyjaśniał.

 

Zapewnił, że nasz kraj i Sojusz są przygotowane na taką ewentualność, do jakiej doszło w Przewodowie. - To nie jest zaskoczenie, gdy za granicą toczy się wojna. Do takiego incydentu mogło dojść - uznał ekspert.

 

ZOBACZ: Przewodów, rakiety. Wołodymyr Zełenski: Rosyjski terror nie ogranicza się do granic naszego państwa

 

Odniósł się też do wezwania przez polskie MSZ ambasadora Rosji Siergieja Andriejewa. - Otrzymał żądanie przedstawienia wyjaśnień. To może wskazywać na stan wiedzy, jaki posiada Polska. W zależności, co powiedział, będą zależały dalsze kroki - podkreślił.

 

Jak zastrzegł, im dłużej trwa konflikt w Ukrainie, tym rośnie ryzyko wystąpienia incydentów takich, jak na Lubelszczyźnie. Przypomniał, iż w ramach grupy Ramstein, skupiającej państwa pomagające Ukrainie, "głos Polski w ramach spotkania będzie wnikliwie słuchany". 

"Zamknięcie nieba? To byłoby włączenie się NATO do wojny"

Dr Dębski wyliczył, że w nadchodzących tygodniach możliwe jest m.in. wzmocnienie bezpieczeństwa wschodniej flanki NATO za pomocą systemów przeciwlotniczych i przeciwrakietowych. - Aby ograniczyć możliwość, że coś spada i giną obywatele państwa członkowskiego Sojuszu - sprecyzował.

 

W jego ocenie odpowiedź państw NATO musi być "tak sformatowana", aby zniechęcić Rosję chociażby do przeprowadzania ostrzałów blisko polskiej granicy. Ocenił też, że powracający co jakiś czas postulat zamknięcia nieba nad Ukrainą przy użyciu sił natowskich "publicystycznie brzmi ładnie".

 

ZOBACZ: Rafał Trzaskowski zwołał sztab kryzysowy. "Potrzebny jest wzmożony nadzór"

 

- Ale co to oznacza? Włączenie się NATO do wojny z Rosją, bo trzeba będzie eliminować jej samoloty. Zamknięcie nieba to nie jest pole siłowe nad Ukrainą, obrona przeciwlotnicza tak nie działa. Ona funkcjonuje punktowo, czyli broni celów, w przypadku których ryzyko jest największe - wytłumaczył szef PISM.

 

Powiedział, że polskie tarcze antyrakietowe "nie wyeliminowały pocisków, bo Polska nie jest w stanie wojny". - Lista potencjalnych scenariuszy związanych z wlatywaniem czegoś w przestrzeń powietrzną jest spora: przypadkowe wtargnięcie, przykładowo przez błąd naprowadzania lub określenia celu. Gdybyśmy byli w stanie wojny, systemy reagowałyby inaczej - ocenił.

 

Sławomir Dębski ostrzegł, że nieadekwatna reakcja na incydent z Przewodowa może sprawić, że w przyszłości polskie lub natowskie wojska mogą przypadkowo zestrzelić na przykład awionetkę.

 

Poprzednie odcinki programu "Graffiti" można obejrzeć tutaj.

wka / Polsatnews.pl / Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie