Poznań: Protest przed urzędem miasta. Pracownicy chcą podwyżek

Polska
Poznań: Protest przed urzędem miasta. Pracownicy chcą podwyżek
PAP/Jakub Kaczmarczyk, poznan.pl
Prezydent Jacek Jaśkowiak spotkał się z protestującymi

- Siedem stów, siedem stów! - skandowali pracownicy Urzędu Miasta Poznań, którzy we wtorek zorganizowali protest, domagając się podwyżek. Urzędnicy alarmowali, że obecne wynagrodzenia, często sięgające maksymalnie 3,5 tys. złotych netto, nie pozwalają im przeżyć, gdy rosną ceny w sklepach oraz raty kredytów. Z manifestującymi spotkał się prezydent miasta Jacek Jaśkowiak.

Protest przed poznańskim ratuszem rozpoczął się we wtorek rano. Na placu Kolegiackim zjawiło się na nim około 200 osób, niosąc ze sobą transparenty z napisami m.in. "Nie ma wyników bez urzędników", "Prestiżem" lub "betonem się nie najem", "Fair pay" i "Tej zimy ogrzejemy się wypaleniem zawodowym".

 

ZOBACZ: Skępe: Starosta lipnowski wyprawił urodziny w szkole. Podawano alkohol

 

Swoje postulaty przywiesili też na kartce na drzwiach wejściowych do magistratu. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", pracownicy urzędu domagają się dodatkowych 470 złotych brutto podwyżki - tak, aby z wcześniej przyznanymi 270 złotymi otrzymywali w sumie o 700 złotych więcej.

 

Prezydent Poznania: Aby przyznać podwyżki, miasto być może zrezygnuje z części zadań

Z tego powodu, widząc wychodzącego do nich prezydenta Jacka Jaśkowiaka, skandowali "Siedem stów! Siedem stów!". Przypominali też o obecnej wysokości wynagrodzeń, nierzadko sięgającej co najwyżej 3,5 tysiąca złotych na rękę.

 

- Sytuacja budżetu jest taka, jaka jest, te "siedem stów", to byłoby 140 milionów zł. Państwa postulaty są zasadne. Ja widzę w tej chwili wzrost cen gazu, ta jesień będzie bardzo trudna dla wszystkich. Jesteśmy w trakcie uzgadniania budżetu na przyszły rok - odpowiadał włodarz miasta, cytowany przez Radio Poznań.

 

ZOBACZ: Trzebinia, osiedle Gaj: Na cmentarzu zapadła się ziemia. Zniknęło kilkadziesiąt grobów

 

Jak przyznał Jaśkowiak, aby spełnić postulaty protestujących, wielkopolska metropolia być może będzie musiał zrezygnować z "pewnych zadań". Obiecał przy tym, że razem z radnymi postara się wypracować rozwiązania, by wyjść naprzeciw chociaż części oczekiwań urzędników.

Protestujący chcą również 2,4 tys. zł wyrównania za długie negocjacje

"GW" dodaje, że część manifestujących krytykowała wcześniejsze porozumienie związków zawodowych z ratuszem w sprawie wynagrodzeń. W ich ocenie sprawa "została oddana walkowerem", chociaż kłopoty wynikające z inflacji nieprędko się skończą.

 

Urzędnicy niezadowoleni z wysokości wynagrodzeń chcą także zakończenia negocjacji płacowych z pracodawcą i wypłacenia po 2,4 tysiąca złotych każdemu, w ramach rekompensaty za przedłużające się rozmowy o pensjach.

wka/ml / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie