Grupa przestępcza Roberta M. usłyszała wyroki. W więzieniu spędzą długie lata

Polska
Grupa przestępcza Roberta M. usłyszała wyroki. W więzieniu spędzą długie lata
Polsat News
Członkowie grupy przestępczej usłyszeli wyroki

Brutalne zabójstwo dwóch osób, napad z bronią palną na hurtownię papierosów połączony z usiłowaniem zabójstwa trzech osób - m.in. o to oskarżono członków grupy przestępczej kierowanej przez Roberta M. Skazano ich na dożywocie lub długoletnie pozbawienie wolności.

"Prokurator Zachodniopomorskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Szczecinie oskarżył członków grupy m.in. o brutalne zabójstwo dwóch osób, dokonanie napadu z bronią palną na hurtownię papierosów w Osinowie Dolnym połączone z usiłowaniem zabójstwa trzech osób. Kolejne zarzuty dotyczyły przemytu i handlu narkotykami, ułatwiania prostytucji i sutenerstwa, wymuszeń rozbójniczych przy użyciu noża, podpaleń, posiadania i handlu bronią palną" - przekazał Dział Prasowy Prokuratury Krajowej.

 

ZOBACZ: Ukraina. Wyspecjalizowany gang wywozi do Rosji skradzione zabytki. M.in. złoto Scytów

 

Według ustaleń śledczych grupa przestępcza, którą kierował Robert M. działała od sierpnia 2014 roku do października 2015 roku w województwie zachodniopomorskim i wielkopolskim. "Trzon grupy pochodził z Piły i okolic. Kierujący nią Robert M. był wielokrotnym recydywistą. Inny z członków grupy, również recydywista, Artur S. wyrokiem Sądu Okręgowego w Poznaniu był początkowo skazany za zabójstwo i rozbój na karę łączną dożywotniego pozbawienia wolności, zmienioną następnie na karę 15 lat pozbawienia wolności. Odbył ją w całości do kwietnia 2014 r." - podkreśliła PK.

Zrabowali blisko 700 tysięcy zł

Prokuratorzy wskazali, że w sierpniu 2014 roku czterech członków grupy napadło na hurtownię papierosów w Osinowie Dolnym. "Bazą wypadową była dla nich domek Przemysława J. w Gądnie nad jeziorem Morzycko. Przemysław J. zajmował się handlem papierosami i posiadał wiedzę, kiedy w hurtowni będzie duża ilość gotówki. Bezpośrednio przed napadem przeprowadził też rozpoznanie okolicy, aby ostrzec pozostałych sprawców w przypadku pojawienia się funkcjonariuszy policji" - podała PK.

 

"Robert M. i Artur S. wtargnęli do hurtowni. Robert M. wycelował we właściciela hurtowni z pistoletu i zagroził, że go zastrzeli. Sprawcy zrabowali blisko 700 tysięcy złotych. Odjechali z oczekującym na nich w pobliżu w samochodzie kierowcą Tomaszem K., którego rolą było zapewnienie transportu bezpośrednio przed i po napadzie. W Gądnie podzielili łup. Świadkiem tego była Justyna W., ówczesna konkubina Roberta M." - zaznaczyła PK. Dodała przy tym, że pieniądze z napadu sprawcy wydali m.in. na wczasy w Chorwacji oraz na remont i wyposażenie mieszkania.

 

ZOBACZ: Napad na sklep w Pradze. Ukradli zegarki warte kilka milionów złotych

 

Dodatkowo śledczy ustalili, że członkowie grupy Roberta M. w różnych układach osobowych przemycali marihuanę i extasy z Holandii. Handlowali też znacznymi ilościami amfetaminy i kilkudziesięcioma kilogramami marihuany, którą ukrywali w skrytkach w lesie. Na swoim koncie mieli też podpalenie trzech samochodów w Dobiegniewie i Pile, kradzież odzieży drogich marek w sklepach w Szwajcarii, prowadzili też dom publiczny w Pile.

 

"Jesienią 2014 r. pomiędzy żyjącymi w konkubinacie Robertem M., a Justyną W. rozpoczął się ciąg konfliktów. Kobieta zerwała z nim kontakty i próbowała ułożyć życie na nowo z pochodzącym ze Świnoujścia Arkadiuszem Z. Cały czas Justyna W. czuła się jednak zagrożona. Bała się byłego konkubenta, który groził, że zmasakruje jej twarz i ją oskalpuje. Justyna W. zasygnalizowała funkcjonariuszom policji, że posiada wiedzę o napadzie w Osinowie Dolnym, jak też miejscach ukrywania narkotyków przez Roberta M. Nie chciała jednak złożyć żadnych zeznań ani zostać objęta ochroną" - wskazała PK.

Zabili, a zwłoki zakopali w lesie

Jak ustalili później śledczy Robert M. obawiał się, że Justyna W. może zawiadomić policję o przestępstwach, których dokonywał. "Skłonił Przemysława J. do powiadomienia go, gdy Justyna J. i Arkadiusz Z. przybędą do niego do Gądna i niezamykania wówczas na klucz drzwi wejściowych. W lutym 2015 r. Przemysław J. poinformował o wizycie pary" - poinformowała PK.

 

"Wówczas Robert M. i Artur S. przyjechali do Gądna, przywożąc ze sobą wapno do zasypania zwłok. Obaj zabili śpiących Justynę J. i Arkadiusza Z., dusząc ich i zadając ciosy trzonkiem od siekiery, który aż pękł, łamiąc żebra Arkadiuszowi Z. Zakrwawione ciała zabitych zakopali na głębokości blisko dwóch metrów w lesie w pobliżu miejscowości Moryń Dwór, przysypując wapnem w celu przyspieszenia rozkładu" - podała PK.

 

ZOBACZ: Członkowie "gangu przebierańców" zatrzymani. Udawali policjantów

 

Prokuratorzy wskazali, że przestępcy, aby zatrzeć ślady zbrodni spalili rzeczy ofiar oraz elementy wyposażenia domu, na których mogły pozostać ślady. Przeprowadził też kapitalny remont, by usunąć wszelkie ślady. "Robert M. wobec rodziny Justyny W. stwarzał wrażenie zatroskanego jej zaginięciem, uczestniczył w próbach jej odszukania, podrzucając fałszywe tropy. Zarazem starał się przejąć mieszkanie Justyny M. oraz opiekę nad ich 18-miesięczną córeczką" - wyjawiła PK.

Szczegóły napadu na hurtownię papierosów

W październiku 2015 roku członkowie grupy Roberta M. ponowili napad na hurtownię papierosów w Osinowie Dolnym. "Aby utrudnić nawiązywanie połączeń telefonicznych w promieniu 70-150 metrów w trakcie rozboju, wyposażyli się w urządzenie zagłuszające sygnał telefonii komórkowej, zaś dla zatarcia śladów w płyn utrudniający pracę psów policyjnych na miejscu zdarzenia. Ponadto w samochodzie użytym do napadu założyli niemieckie tablice rejestracyjne" - tłumaczyła PK.

 

W trakcie tego napadu zamaskowani Robert M., Roman W. i Sławomir W., weszli do wnętrza hurtowni. W trakcie, gdy Robert M. i Roman W. unieruchomili właściciela hurtowni wówczas Sławomir W. zabrał pieniądze i numizmaty o łącznej wartości ponad 80 tysięcy złotych. Napad zauważyli trzej przypadkowi mężczyźni, którzy chcieli uniemożliwić sprawcom ucieczkę zamykając zewnętrzną kratę i przyciskając ją swymi ciałami do drzwi hurtowni. "Wówczas Robert M. oddał w drzwi serię trzech strzałów z pistoletu celując na wysokości piersi człowieka, tak, że kule ugodzić mogły w ważne dla życia organy stojących za drzwiami trzech osób. Ostrzał i napór sprawców od środka zmusił mężczyzn trzymających kratę do odstąpienia" - wskazała prokuratura.

 

ZOBACZ: Członek gangu ożarowskiego oskarżony o zlecenie zabójstwa emerytów z Warszawy

 

"Sprawcy odjechali z oczekującym na nich w samochodzie kierowcą Tomaszem K. Podczas przeliczania pieniędzy z napadu i palenia użytych ubrań oraz telefonów, zatrzymany został Przemysław J., a po pościgu nad brzegiem jez. Morzycko: Tomasz K. i Roman W. Z kolei Robert M. ukrył się w szuwarach na brzegu jeziora, w których zatrzymany został kilka godzin później. Sławomir W. zdołał wówczas zbiec" - podała PK.

 

"Rozbicie zmowy milczenia wśród sprawców umożliwiły przepisy kodeksu karnego dotyczące możliwości zastosowania nadzwyczajnego złagodzenia kary, czyli tzw. małego świadka koronnego. W grudniu 2015 r. Przemysław J. chcąc skorzystać z nadzwyczajnego złagodzenia kary ujawnił nie tylko miejsce zakopania zwłok obu ofiar oraz porzucenia ich samochodu, ale i złożył szczegółowe wyjaśnienia dotyczące tych zabójstw, jak i innych przestępstw" - tłumaczyła PK.

 

W prokuraturze szczegółowe wyjaśnienia złożyli również m.in. Sławomir W., Paweł K., dzięki którym śledczy zabezpieczyli szereg egzemplarzy broni palnej oraz blisko dwa tysiące sztuk amunicji.

 

"Wyjaśnienia tych podejrzanych zweryfikowane zostały szeregiem innych dowodów. Sąd Okręgowy w Szczecinie przyznał im również walor wiarygodności, weryfikując je, kierując się logiką i zasadami poprawnego rozumowania. Sąd podkreślił, że bez wyjaśnień Przemysława J. tragiczna śmierć dwójki pokrzywdzonych mogłaby nie zostać ujawniona" - podała PK.

Za zabójstwa dostali dożywocie

W Sądzie Okręgowym w Szczecinie Robert M. i Artur S. zostali skazani za każde z zabójstw na dożywocie. Sąd w wyroku zastrzegł, że warunkowe ich zwolnienie nie może nastąpić wcześniej niż po odbyciu przez nich co najmniej 30 lat kary pozbawienia wolności. Ponadto skazani zostali również m.in. za dwa napady na hurtownie, przemyt i handel narkotykami oraz za wymuszenia rozbójnicze.

 

Sąd skazał Romana W. za udział w grupie przestępczej, napadzie na hurtownie papierosów, oszustwo, posiadanie broni i przestępstwa narkotykowe na karę łączną 13 lat więzienia. Tomasz K. za udział w grupie przestępczej oraz udział w dwóch napadach na hurtownię papierosów jako kierowca skazany został na karę łączną 8 lat 6 miesięcy pozbawienia wolności. Natomiast Przemysław J. skazany został na karę łączną 4 lat 6 miesięcy pozbawienia wolności.

ac / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie