"Śniadanie Rymanowskiego". Dera: Platforma nie chciała pomnika, obchodów i upamiętnienia katastrofy

Polska
"Śniadanie Rymanowskiego". Dera: Platforma nie chciała pomnika, obchodów i upamiętnienia katastrofy
Polsat News

- Katastrofa podzieliła Polaków. Jest obóz związany z Platformą, która nie chciała pomnika, obchodów, upamiętnienia tej katastrofy i to jest kolejny etap tego niepotrzebnego sporu - mówił przedstawiciel Kancelarii Prezydenta Andrzej Dera. Z kolei zdaniem Włodzimierza Czarzastego "cała opozycja niechętnie patrzyła na tych, którzy naszym zdaniem robili na tym interes polityczny".

10 kwietnia 2022 roku obchodzimy 12. rocznicę katastrofy smoleńskiej w związku z tym, szef MSWiA Mariusz Kamiński poinformował, że aby uczcić pamięć ofiar katastrofy włączone zostaną syreny alarmowe. Część prezydentów miast sprzeciwiła się temu, tłumacząc swoją decyzję traumą ukraińskich uchodźców.

Schetyna: decyzja powinna być konsultowana

Bogdan Rymanowski zapytał Grzegorza Schetynę (PO), czy dobrą decyzją był bojkot i sprzeciw części samorządowców wobec uruchomienia syren alarmowych w 12. rocznicę katastrofy smoleńskiej. - Każda była indywidualna, a tłumaczenie było takie, że w kontekście wojny i traumy, nie powinniśmy fundować Ukraińcom kolejnego bombowego alarmu - odpowiedział Schetyna. 
 
 
Dodał, że nie rozumie działań ministra Kamińskiego, "które narzucały tę decyzję i ją oznajmiały bez żadnych konsultacji". - Rząd w konsultacji z samorządami powinien wspólnie podjąć decyzję dotyczącą obchodów takiej uroczystości i tak traumatycznego dnia jak dziś. Tego zabrakło i dlatego tak się stało - stwierdził polityk Koalicji Obywatelskiej.

Fogiel: z tej hipokryzji trudno wybrnąć

Wicerzecznik PiS Radosław Fogiel zapytany, dlaczego wspólnie nie podjęto decyzji w tej sprawie, odpowiedział, że "decyzje o włączeniu syren podejmuje minister spraw wewnętrznych i administracji". - Naprawdę trudno, żeby prowadzić w tej sprawie jakiekolwiek konsultacje, bo w tym przypadku sytuacja powinna być jasna i oczywista. Minister o tym poinformował, żeby nikt nie został zaskoczony - dodał wicerzecznik PiS. 
 
- Zgadzam się w jednym z marszałkiem Schetyną, że zupełnie niepotrzebne jest robienie wokół tej sprawy politycznej awantury, bo to jest niewłaściwe. Ja byłbym nawet skłonny przyjąć do wiadomości, że te odmowy były związane z Ukraińcami, choć uważam, że uchodźcy doskonale by zrozumieli, że czcimy pamięć delegacji, która zginęła w Rosji upamiętniając zamordowanych w Katyniu - oświadczył Fogiel.
 
 
Zaznaczył jednak, że "byłby w stanie przyjąć tę argumentację, gdyby nie fakt, że 31 marca w Poznaniu wyły syreny na polecenie prezydenta Jaśkowiaka, który teraz mówi, że syren nie włączy z uwagi na wrażliwość ukraińskich uchodźców". - 10 dni temu nie było Ukraińców w Poznaniu? - pyta Fogiel, stwierdzając, że to dlatego jest mu "bardzo trudno uwierzyć, że tu nie ma drugiego dna i że problemem nie jest upamiętnienie ofiar katastrofy smoleńskiej". - Z tej hipokryzji trudno wybrnąć - zakończył.

Zgorzelski: jestem zażenowany

- Czuję się lekko zażenowany tym, że dziś musimy rozmawiać o tym, czy należałoby użyć syren - stwierdził w programie "Śniadanie Rymanowskiego w Polsat News i Interii" wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski. - Ja nie jestem wstanie odnotować, czy przy każdej rocznicy katastrofy smoleńskiej te syreny wyły, czy nie - dodał.

 

Włodzimierz Czarzasty wtrącił, do wypowiedzi Piotra Zgorzelskiego, że "nie wyły".

 

- Z punktu widzenia mojego środowiska, ale pewnie i milionów Polaków to, czy syreny wyją czy nie, nie przeszkadza w godnym, poważnym i mądrym obchodzeniu daty tej katastrofy - stwierdził wicemarszałek Sejmu. - Włączanie syren do nawalanki politycznej jest żenujące, niedopuszczalne i nieakceptowalne. Jeżeli są miejsca, gdzie gospodarze wspólnot uznali, że tę syrenę trzeba włączyć, to włączyli - powiedział Zgorzelski.

Dera: Platforma nie chciała pomnika, obchodów i upamiętnienia tej katastrofy

Przedstawiciel Kancelarii Prezydenta Andrzej Dera powiedział, że "syreny są symbolem tej katastrofy i są ważnym symbolem dla Polaków". - W sprawach ważnych dla Polaków np. Powstanie Warszawskie w ten sposób upamiętniamy i nie powinno się temu nadawać kontekstu politycznego -  dodał.

 

Członek Kancelarii Prezydenta uważa, że "katastrofa podzieliła politycznie Polaków. Jest obóz związany z Platformą, która nie chciała pomnika, obchodów, upamiętnienia tej katastrofy i to jest kolejny etap tego niepotrzebnego sporu, bo w katastrofie zginęli przedstawiciele całej elity politycznej".

 

- Dziś w Warszawie słyszałem syreny, które oddały hołd pomordowanym i uważam, że nikomu nic się nie stało - powiedział.

Czarzasty: mogło to być lepiej przeprowadzone

Według wicemarszałka Sejmu Włodzimierza Czarzastego decyzja o użyciu syren "mogła być lepiej przeprowadzona". - Po pierwsze można to było skonsultować z samorządowcami, a po drugie można było to też skonsultować z rodzinami poległych - stwierdził lider Nowej Lewicy. - Przypomnę, że nagle po 12 latach zawyły syreny. 2, 3, 4 lata temu te syreny nie wyły, więc nie jest to element tradycji - zaznaczył Czarzasty.

 

Wicemarszałek Sejmu odniósł się także do słów ministra Dery, który powiedział, że syreny są normalne przy czczeniu powstania warszawskiego. - Jest to normalne, bo jest to wieloletnia tradycja i co roku stajemy na baczność - zauważył.

 

ZOBACZ: Jarosław Kaczyński o tragedii smoleńskiej: wciąż jest krwawiącą raną

 

- Nagle zostaliśmy tym wszystkim zaskoczeni - kontynuuje. - Pretensję, jaką mogę mieć, to taką, że zostało to zrobione w sposób marny, a można było to zrobić mądrze, delikatniej, subtelniej, z większym dystansem i kulturą.

 

Odnosząc się do argumentów dotyczących sytuacji w Ukrainie i uchodźców, to według Czarzastego włączanie syren "jest trochę niezręczne, bo w momencie, kiedy te syreny brzmią, to wielu Ukraińców zadaje sobie pytanie czy lecą, czy nie".

Bosak: takiego gestu nie było w sprawie dużo poważniejszych tragedii

Bosak zapytany, czy gdyby był ministrem spraw wewnętrznych, to podjąłby taką decyzję odpowiedział, że "nie, bo uważa, że katastrofa smoleńska jest jedną z bardzo wielu tragedii, które się zdarzyły w Polsce i dotychczas takiego gestu nie było w sprawie dużo poważniejszych tragedii"


- Jeżeli wzięlibyśmy ostatnie 100 lat i stworzyli listę największych zbrodni i tragedii, to ta lista liczyłaby pewnie 200 pozycji zanim doszlibyśmy do katastrofy smoleńskiej. Jeśli w pozostałych nie ma odpowiedniego tego typu upamiętnienia, to robienie nagle takiego wyjątku nie jest motywowane pamięcią, a nastrojem politycznym - dodał.

 

ZOBACZ: Antoni Macierewicz: dramat smoleński był zapowiedzią tego, co dziś dzieje się na Ukrainie

 

Według lidera Konfederacji "PiS w sezonie wyborczym wyciszał temat katastrofy smoleńskiej". - Raport Macierewicza do dziś nie został opublikowany i poddany ocenie opinii publicznej. Natomiast w tej chwili ten temat został odmrożony, bo politycy PiS poczuli wojenny nastrój z Rosją i uważają, że opinia publiczna im sprzyja do tego, żeby wrócić do tej sprawy. A my, jako krytycznie nastawieni politycy, czy obywatele powinniśmy sobie zadać pytanie, czy to Polsce służy i czy obóz rządzący ma nam coś nowego do powiedzenia, bo na razie jedyne co widziałem, to niekończącą się transmisję z delegacji wręczającej kwiaty i pokazywaniu przez TVP samego jej prezesa Jacka Kurskiego. Myślę, że nie na taki komunikat czekamy w kontekście upamiętnienia katastrofy smoleńskiej - uważa Krzysztof Bosak.

Czarzasty apeluje o nieatakowanie Platformy

Włodzimierz Czarzasty zaapelował do Dery, żeby "nie atakował Platformy za to, że była przeciwko budowaniu pomników, bo cała opozycja patrzyła się ze zdziwieniem nie na budowę pomnika, a tworzenie takiej sztucznej celebry i wykorzystywanie tej tragedii do spraw politycznych". - To nie było tak, że my niechętnie patrzyliśmy na to, co się wydarza w tej sprawie. My niechętnie patrzyliśmy na tych, którzy naszym zdaniem robili na tym interes polityczny - oświadczył lider Nowej Lewicy.

 

Do apelu Włodzimierza Czarzastego odniósł się Andrzej Dera, który powiedział, że doskonale pamięta "wszystkoc co się działo 10 kwietnia 12 lat temu i potem". - Dla mnie nie jest do zaakceptowania sposób, w jaki były obrażane symbole religijne i jak przeszkadzano ludziom przeżywać te tragedię i żałobę w Polsce i w jaki sposób blokowano budowę pomnika ofiar. To coś, co nie powinno mieć miejsca i nigdy w naszej historii nie było czegoś takiego, żeby robić z tego centrum walki politycznej - odpowiedział prezydencki minister.

 

ZOBACZ: Katastrofa smoleńska. Premier Mateusz Morawiecki: tej straty nikt nam nie zrekompensuje

 

Do słów przedstawiciela Kancelarii Prezydenta odniósł się także Grzegorz Schetyna, który stwierdził, że "znowu wprowadzamy Smoleńsk do bieżącej polityki". - Nie zgadzam się w wielu momentach z przedstawicielami Konfederacji, ale prawda jest taka, że oczywiste jest to, o czym powiedział Krzysztof Bosak - dodał. - To jest demonstracja polityczna. Smoleńsk będzie wpisywany w bieżącą wewnętrzną politykę i będzie cynicznie wykorzystywany - uważa Schetyna. - Jutro Macierewicz przedstawia swój raport, który w zamrażarce leżał ponad rok i jutro PiS będzie otwierał kolejny akt wojny polsko-polskiej - stwierdził.

 

Wszystkie programy Bogdana Rymanowskiego można oglądać tutaj.
wka/aml / Polsat News / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie