Nieoficjalnie: Polska chce, by w projekcie szczytu UE znalazły się zapisy dot. sankcji wobec Rosji

Świat
Nieoficjalnie: Polska chce, by w projekcie szczytu UE znalazły się zapisy dot. sankcji wobec Rosji
PAP/EPA/ANDREY GORSHKOV / SPUTNIK / KREMLIN POOL
Nieoficjalnie: Polska chce, aby w projekcie deklaracji szczytu UE w podparyskim Wersalu znalazły się zapisy dotyczące dalszego rozszerzenia sankcji wobec Rosji

Polska chce, aby w projekcie deklaracji szczytu UE w podparyskim Wersalu znalazły się zapisy dotyczące dalszego rozszerzenia sankcji wobec Rosji – informują PAP źródła UE. Obecnie takich zapisów nie ma, podobnie jak sygnałów pozytywnej odpowiedzi na wniosek Ukrainy o członkostwo w UE.

W czwartek w Wersalu rozpocznie się dwudniowy szczyt UE, na którym głównym tematem będzie inwazja Rosji na Ukrainę. Służby gabinetu szefa Rada Europejskiej Charles'a Michela i prezydencja francuska w UE przygotowały razem projekt deklaracji tego szczytu, który w niedzielę został przedstawiony dyplomatom państw członkowskich.

 

ZOBACZ: Szef MSZ Turcji: ministrowie spraw zagranicznych Ukrainy i Rosji spotkają się w czwartek w Antalyi

 

Z informacji PAP wynika, że nie zawiera on jednak zapisów dotyczących dalszego rozszerzenia sankcji wobec Rosji, na co krytycznie patrzy część unijnych dyplomatów. W poniedziałek w Brukseli na posiedzeniu ambasadorów państw członkowskich Stały Przedstawiciel Polski przy UE Andrzej Sadoś apelował, aby takie zapisy dodać.

"Wojna staje się coraz bardziej okrutna"

-Wojna na Ukrainie staje się coraz bardziej okrutna. Dochodzi do ataków na cele cywilne i prowadzenia operacji wojskowych w pobliżu elektrowni jądrowych. Widzimy, że nasze sankcje działają, rosyjska gospodarka się trzęsie. Ale musimy wdrożyć dalsze środki, aby sparaliżować zdolność Putina do finansowania machiny wojennej. Przywódcy muszą wysłać mocny sygnał w sprawie dalszego rozszerzenia sankcji, także w energetyce – powiedział PAP jeden z unijnych dyplomatów.

 

Ambasador Sadoś, jak wynika z informacji PAP, na spotkaniu w Brukseli wskazywał na potrzebę m.in. całkowitego wyłączenia Rosji i Białorusi z systemu finansowego SWIFT, wprowadzenia zakazu transakcji w euro i zamrożenia aktywów wszystkich dużych banków, zwłaszcza Sbierbanku, poszerzenia sankcji dla sektora energetycznego o zakaz importu ropy naftowej i produktów ropopochodnych, węgla, a następnie również gazu, czy wprowadzenia zakazu udzielania pomocy finansowej i technicznej strategicznym projektom energetycznym w Rosji.

 

ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Rada bezpieczeństwa: Rosja popełnia zbrodnie wojenne i przeciwko ludzkości

 

Inną propozycją części krajów UE, w tym Polski, jest nałożenie na Rosję dalszych ograniczeń w imporcie i eksporcie, np. zakaz importu nawozów, drewna i wyrobów z drewna oraz zakaz eksportu maszyn, czy też zamknięcie portów UE przed rosyjskimi operatorami.

 

„Musimy nałożyć indywidualne sankcje na więcej rosyjskich oligarchów, ich rodziny i należące do nich podmioty. Mamy nadzieję, że Europejska Służba Działań Zewnętrznych jak najszybciej przedstawi projekty aktów prawnych. Powinniśmy również omówić skoordynowane wydalanie rosyjskich dyplomatów, w szczególności tych pracujących dla rosyjskich służb wywiadowczych” – wskazuje jeden z unijnych dyplomatów.

 

Żeby te sankcje weszły w życie, potrzebna jest jedna zgoda wszystkich 27 krajów członkowskich UE.

"Ambasador wskazał, że w projekcie deklaracji brakuje zapisów dotyczących Ukrainy"

Z informacji PAP wynika, że polski ambasador na spotkaniu wskazywał również, że w projekcie deklaracji brakuje innych ważnych zapisów dotyczących Ukrainy. „Deklaracja musi zawierać pozytywną odpowiedź na wniosek Ukrainy o członkostwo w UE. Przywódcy powinni wspierać europejską perspektywę Ukrainy i utorować drogę do jej statusu kandydata” – powiedział PAP jeden z unijnych dyplomatów. Takiej pozytywnej odpowiedzi, jak wynika z informacji źródeł UE, jednak brakuje.

 

W deklaracji – jak przekazał swoim odpowiednikom ambasador Sadoś – brakuje też odniesień do odpowiedzialności przywódców Rosji za zbrodnie wojenne jak i podkreślenia stałej unijnej pomocy dla Ukrainy, w tym militarnej i humanitarnej.

 

ZOBACZ: Ukraińskie media: Rosjanie zaatakowali i okradli szwajcarskiego dziennikarza

 

Jak informują źródła PAP, ambasador Sadoś zwrócił również krytycznie uwagę na fakt, że w projekcie nie ma odniesień do NATO, choć rosyjska agresja potwierdziła, że w bezpieczeństwie militarnym Europy nie ma alternatywy dla Sojuszu Północnoatlantyckiego. W projekcie deklaracji znalazł się też termin „suwerenność europejska” w kontekście obronności, co nie do końca podoba się wszystkim krajom członkowskim, w tym Polsce.

 

W dokumencie znajdują się też zapisy wzywające do położenia kresu unijnej zależności od dostaw energii z Rosji. Sadoś miał wskazywać na spotkaniu, że nie można tylko skupiać się na dostawach, ale trzeba również anulować wspólne z Rosją inwestycje w energetykę, odzyskać kontrolę nad krytyczną infrastrukturą energetyczną UE oraz ograniczyć środkami prawnymi możliwość oddziaływania Gazpromu na rynek UE, do czasu całkowitego zerwania kontraktów z Rosją.

 

W Brukseli pojawiają się też postulaty m.in. obowiązkowego magazynowania gazu dla wszystkich państw członkowskich, większej solidarności w sytuacjach awaryjnych, wspólnego pozyskiwania dostaw gazu i wspierania niezbędnej infrastruktury, w tym terminali LNG. Na te postulaty na spotkaniu wskazywała również Polska.

Sadoś: Polska chce, żeby w dokumencie znalazły się zapisy dot. planu odbudowy Ukrainy

- Przywódcy powinni też wysłać społeczeństwu uspokajający sygnał, że będą walczyć z rosnącymi cenami energii wynikającymi z rosyjskiej agresji na Ukrainę. Wszystkie planowane polityki UE mające wpływ na ceny powinny zostać dokładnie przeanalizowane – mówi PAP jeden z unijnych dyplomatów.

 

Polska chce – na co wskazywał ambasador Sadoś - żeby w dokumencie znalazły się odniesienia do rozpoczęcia prac nad planem odbudowy Ukrainy po wojnie, który dotyczyłby infrastruktury, ochrony zdrowia i edukacji, przy aktywnym zaangażowaniu Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, Europejskiego Banku Inwestycyjnego oraz Banku Światowego. Finansowanie powinno być zabezpieczone w ramach budżetu UE, jak i poza budżetem Wspólnoty, jak również, że należy zmobilizować darczyńców zewnętrznych - kraje, międzynarodowe instytucje finansowe, podmioty prywatne. Pojawił się też postulat Polski, że w celu wyegzekwowania rosyjskiej odpowiedzialności powinien zostać utworzony fundusz reparacyjny dla Ukrainy.

 

ZOBACZ: Niemcy. Sondaż: większość Niemców chce wykluczenia Schroedera z SPD za jego powiązania z Putinem

 

Nie możemy też zapominać – jak wskazuje jeden z unijnych dyplomatów w rozmowie z PAP - o wpływie wojny na Ukrainie na państwa członkowskie, szczególnie te najbardziej narażone. Ten temat był również poruszany na spotkaniu przez polskiego ambasadora. „Wojna na Ukrainie zmienia naszą gospodarkę. Już ponad milion osób, głównie kobiet, dzieci i osób starszych, uciekło do Polski. To wpływa na edukację i system społeczny, rynek pracy i infrastrukturę. Ci ludzie potrzebują natychmiastowej pomocy” – wskazał unijny dyplomata.

 

Z nieoficjalnych informacji PAP wynika, że Polska przygotowała mapę drogową możliwego wsparcia dla osób uciekających przed wojną na Ukrainie, finansowanego z Funduszy Polityki Spójności, głównie Europejskiego Funduszu Społecznego.

 

Ambasador Sadoś na spotkaniu – jak wynika ze źródeł unijnych – poinformował też swoich odpowiedników, że liczba Ukraińców, głównie kobiet i dzieci, uciekających przed wojną do Polski przekroczyła już milion, a Polacy otworzyli swoje serca i domy dla ukraińskich uchodźców. Wskazywał, że to też ogromne wyzwanie dla edukacji i systemu społecznego, infrastruktury, a także rynku pracy w Polsce.

aml / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie