Wojna Rosja-Ukraina. Niemcy: wykluczenie Rosji z systemu SWIFT trudne technicznie

Świat
Wojna Rosja-Ukraina. Niemcy: wykluczenie Rosji z systemu SWIFT trudne technicznie
PAP/EPA/YVES HERMAN / POOL
"Do niedawna Niemcy były największym partnerem handlowym Rosji na świecie, choć wskutek sankcji nałożonych po aneksji Krymu i wojnie we wschodniej Ukrainie w 2014 roku straciły tę pozycję na rzecz Chin"

Rząd RFN podtrzymuje swój sprzeciw wobec wykluczenia Rosji z systemu płatności SWIFT w ramach sankcji za inwazję na Ukrainę. - Zawieszenie SWIFT byłoby technicznie trudne do przygotowania i miałoby również ogromny wpływ na transakcje płatnicze w Niemczech, dla niemieckich firm prowadzących interesy z Rosją – powiedział w piątek rzecznik rządu Steffen Hebestreit.

System SWIFT

System SWIFT służy ogromnej liczbie organizacji - bankom, domom maklerskim, giełdom oraz innym instytucjom finansowym. Z usług systemu mogą korzystać osoby fizyczne i prawne oraz organizacje. Za jego pośrednictwem każdego dnia wykonywanych jest ponad 37 milionów transakcji. Podstawowymi elementami systemu są jego narzędzia takie jak przelew SWIFT i kod SWIFT.

O systemie SWIFT zrobiło się głośno w kontekście sankcji, jakie Zachód może nałożyć na Rosję. Odcięcie Rosji od systemu SWIFT oznaczałoby wprost, że obywatele tego kraju nie mogliby korzystać ze swoich kart kredytowych. To element, który uderzyłby nie tylko w rosyjskiego najeźdźcę, co zwykłych obywateli tego kraju. Niemcy jednak sprzeciwiają się odcięciu Rosji od tego systemu.

Niemcy nie chcą wykluczyć Rosji

Niemcy nie były osamotnione w swoich obawach dotyczących wykluczenia Rosji ze SWIFT podczas szczytu UE zakończonego w nocy z czwartku na piątek. - Dostrzegłem, że sprzeciwiały się temu między innymi Francja i Włochy – dodał rzecznik.

 

ZOBACZ: Wojna na Ukrainie. Limity tankowania na stacjach Orlen

 

Podczas szczytu przywódcy UE podjęli decyzje dotyczące kompleksowego pakietu sankcji gospodarczych, finansowych i personalnych w odpowiedzi na rosyjski atak na Ukrainę. Pakiet nie obejmuje jednak wyłączenia Rosji z systemu SWIFT.

 

Jak dodał Hebestreit, dyskusja na ten temat miała pojawić się „stosunkowo nagle, przez krótki czas” w trakcie szczytu. Rzecznik nie zgodził się z krytyczną opinią prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, który twierdzi, że sankcje nałożone podczas szczytu na Rosję są niewystarczające.

Media: Niemcy mogą być słabym ogniwem Zachodu. Mają najwięcej do stracenia

Związki Niemiec z Rosją są najsilniejsze spośród wszystkich państw zachodnich, co oznacza, że są one w stanie wyrządzić Moskwie najwięcej szkód. Z tego samego powodu mają też najwięcej do stracenia w przypadku wprowadzenia nowych sankcji - pisze w piątek "Daily Telegraph".

 

Dlatego, jak komentuje brytyjski dziennik, fascynujące będzie obserwowanie, czy Niemcy przejmą inicjatywę w odpowiedzi na rosyjską agresję na Ukrainę, czy zawahają się w miarę jak coraz wyraźniej będą dostrzegać potencjalne koszty wykluczenia Rosji z systemu międzynarodowego dla swojej słabnącej gospodarki.

 

ZOBACZ: Rosja została zawieszona w Radzie Europy

 

"Decyzja Niemiec o wstrzymaniu procesu zatwierdzania projektu Nord Stream 2 pokazała przebłyski odwagi, które dawały podstawy do nadziei. Została zinterpretowana jako wyraźny znak, że Berlin jest przynajmniej w połowie poważny, jeśli chodzi o przeciwstawienie się Kremlowi" - pisze "Daily Telegraph".

"Interesy Niemiec z Rosją są rozległe, więzi głębokie i długotrwałe"

Wyjaśnia, że nie byłby to druzgocący cios dla rosyjskiego przemysłu energetycznego, bo nadal jest pierwszy gazociąg Nord Stream, a ok. 15 proc. rosyjskich dostaw gazu dla Europy przesyłane jest przez Jamał, ale decyzja o wstrzymaniu Nord Stream 2 sugerowała, że Niemcy mogą być skłonne zaakceptować znaczne własne straty, aby zadać Rosji dotkliwy cios. Ale jak zaznacza gazeta, znamienne jest, że kanclerz Niemiec Olaf Scholz odmawia zobowiązania się do zatrzymania Nord Stream 2 na czas nieokreślony.

 

ZOBACZ: Wojna Rosja-Ukraina. Kreml: Ukraina chciała spotkania w Warszawie

 

"Daily Telegraph" zwraca uwagę, że w przeciwieństwie do brytyjskiej obecności w Rosji, która w dużej mierze ogranicza się do kilku wielkich firm z branży surowców naturalnych, takich jak BP, Shell i Glencore, interesy Niemiec są rozległe, więzi głębokie i długotrwałe, a wartość handlu z Rosją sięga dziesiątków miliardów euro rocznie.

 

"Są to więzi, które zostały zadzierzgnięte w czasach istnienia Związku Radzieckiego, a następnie wzmocnione po zburzeniu muru berlińskiego. Niemiecki kunszt przemysłowy oznaczał, że Niemcy były idealnym partnerem dla kraju, który rozpaczliwie potrzebował modernizacji swojej podupadłej infrastruktury po ponad 70 latach komunizmu" - pisze dziennik.

W trakcie inwazji ponad 6 tys. niemieckich firm działa w Rosji

Wskazuje, że do niedawna Niemcy były największym partnerem handlowym Rosji na świecie, choć wskutek sankcji nałożonych po aneksji Krymu i wojnie we wschodniej Ukrainie w 2014 roku straciły tę pozycję na rzecz Chin. Obroty handlowe między Niemcami a Rosją spadły z 80 mld euro w 2012 do 45 mld euro w 2020 roku, tymczasem wartość wymiany między Chinami a Rosją wzrosła w zeszłym roku ze 108 mld do 146 mld dolarów, a nowe sankcje mogą jeszcze umocnić ten trend.

 

ZOBACZ: Wojna na Ukrainie. Ostrzał przedszkola w Ochtyrce. Dmytro Kułeba: to zbrodnia wojenna

 

Ale jak zaznacza "Daily Telegraph", w kolejnych latach po aneksji Krymu niemieckie bezpośrednie inwestycje zagraniczne w Rosji wzrastały. W momencie obecnej inwazji w Rosji działało ponad 6 tys. niemieckich firm, od przemysłowych gigantów, jak producent stali Thyssenkrupp, po małe firmy rodzinne, czyli więcej niż w pozostałych krajach Unii Europejskiej razem wziętych.

 

Skutki tamtego konfliktu dają namiastkę tego, jak sytuacja może się rozegrać tym razem, zwłaszcza jeśli sankcje będą jeszcze ostrzejsze. Nałożone wtedy środki niemal wywołały rewoltę wśród największych niemieckich koncernów. BASF, Siemens i Volkswagen to tylko niektóre z firm, które ustawiły się w kolejce, by lobbować u Angeli Merkel, by nie dopuściła do zaostrzenia sankcji, a dyrektor generalny Deutsche Banku, publicznie wyrażał niezadowolenie - przypomina gazeta.

"Opór Scholza nie wróży nic dobrego"

Jak dodaje, jeden z niemieckich ośrodków analitycznych ostrzegał, że zaostrzenie restrykcji spowoduje spadek PKB o dwa punkty procentowe, co wpędzi kraj w recesję. W analizie przeprowadzonej przez sam rząd RFN ostrzegano, że zagrożonych jest 300 tys. niemieckich miejsc pracy.

 

ZOBACZ: Wojna na Ukrainie. Pełne amerykańskie sankcje na Nord Stream 2 od marca

 

"Istnieje obawa, że słabość niemieckiej gospodarki może oznaczać, że zdecydowane działania w sprawie Nord Stream 2 okażą się aberracją. Doniesienia o oporze Scholza wobec działań zmierzających do wykluczenia Rosji z systemu bankowego SWIFT nie wróżą nic dobrego. Podczas gdy reszta strefy euro w imponujący sposób powraca do normalności po pandemii, Bundesbank ostrzega, że Niemcy mogą popaść w recesję po raz drugi od czasu jej rozpoczęcia" - pisze "Daily Telegraph".

 

"Wpływy Niemiec będą miały zasadnicze znaczenie dla przeciwdziałania rosyjskiej agresji, ale Berlin musi najpierw na nowo ocenić stosunki z Moskwą, w przeciwnym razie ryzykuje, że stanie się słabym ogniwem zachodniego sojuszu - konkluduje gazeta.

nb / PAP / Interia
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie