Sąd: ekstradycja Sciapana Puciły do Białorusi jest niedopuszczalna

Polska
Sąd: ekstradycja Sciapana Puciły do Białorusi jest niedopuszczalna
Facebook/Sciapan Puciła

Warszawski sąd okręgowy stwierdził prawną niedopuszczalność ekstradycji założyciela kanału Nexta Sciapana Puciły, której domagały się białoruskie władze. Nie można wydać kogoś organom wymiaru sprawiedliwości, jeśli ten wymiar sprawiedliwości w ogóle nie istnieje – uzasadniał sędzia.

Wniosek w sprawie ekstradycji Puciły wpłynął do prokuratury w listopadzie 2020 r. - oskarżono go na podstawie ponad 10 artykułów białoruskiego Kodeksu karnego, m.in. o organizację spisku w celu przejęcia władzy, podżeganie do nienawiści czy organizację masowych zamieszek.

 

Polska prokuratura wniosła do sądu o stwierdzenie prawnej niedopuszczalności ekstradycji Puciły do Białorusi. W środę, zajmując się tą sprawą, warszawski Sąd Okręgowy przychylił się do jej stanowiska.

 

ZOBACZ: Białoruś. Więzień polityczny Sciapan Łatypau w sądzie próbował przebić sobie gardło

 

Jak podkreślono, wniosek o przekazanie ściganego nie zasługuje na uwzględnienie "w sposób oczywisty". "Po pierwsze nie można wydać kogoś organom wymiaru sprawiedliwości, jeśli ten wymiar sprawiedliwości w ogóle nie istnieje. Nie można wydać do państwa, które faktycznie państwem nie jest" – uzasadniał sędzia Dariusz Łubowski.

 

Sąd zaznaczył, że z punktu widzenia wszystkich krajów UE Białoruś nie ma obecnie legalnych władz. "Kraj ten żąda wydania obywatela całkowicie niewinnego tylko dlatego, że ma inne poglądy niż psychopatyczny dyktator - dyktator, którego nie uznaje żadne cywilizowane państwo" – ocenił sąd. "Nadto wymaga się wydania człowieka z kraju, na który codziennie się napada, którego integralność terytorialną się narusza" - dodano.

"Na Białorusi łamanie praw człowieka jest totalne"

Jak tłumaczono, wniosek ekstradycyjny oparty jest na decyzji o tymczasowym aresztowaniu ściganego, której nie wydał nawet organ sądowy, choć - jak podkreślono - nawet gdyby tak było, byłby to organ sądowy "kryminalnego reżimu". "Postanowienie w tej sprawie zostało wydane - tak jak to jest na Białorusi od czasów stalinowskich - przez prokuratora. Jest to sprzeczne z jakimikolwiek zasadniczymi standardami państwa prawa i demokracji" - podkreślił sędzia.

 

- Faktem powszechnie znanym jest to, że na Białorusi łamanie praw człowieka nie jest częste czy nagminne - jest totalne i ma charakter systemowy. Prześladowane i zastraszane jest całe społeczeństwo. Społeczeństwo dzieli się na dwie grupy - część, która kolaboruje z reżimem, oraz pozostałą część, która jest prześladowana. A prześladowania te mają charakter niezwykle nieludzki i okrutny" - powiedział sędzia Łubowski.

 

ZOBACZ: Białoruś. Przy granicy z Polską w Brześciu ulokowano batalion sił powietrznodesantowych Rosji

 

Wcześniej sąd pytał Puciłę o to, czy czuje się w Polsce bezpiecznie. Opozycjonista potwierdził. "Zauważyliśmy niektóre dziwne osoby obok naszego biura, domu, zgłosiliśmy to wszystko policji" - wskazał. Jak dodał, po tym zdarzeniu doszło do wzmocnienia ochrony. "Myślę, że na dzień dzisiejszy to wystarczy" - ocenił.

 

W środowym posiedzeniu udział brali rodzice Puciły, szef Fundacji "Białoruski Dom" Aleś Zarembiuk oraz przedstawiciele telewizji Biełsat. Orzeczenie na razie nie jest prawomocne, jednak nikt nie planuje go zaskarżyć - zarówno obrona, jak i prokuratura przedstawiały to samo stanowisko, zgodnie z którym Puciła nie popełnił żadnego przestępstwa.

 

 

W środowym posiedzeniu udział brali rodzice Puciły, szef Fundacji "Białoruski Dom" Aleś Zarembiuk oraz przedstawiciele telewizji Biełsat. Orzeczenie na razie nie jest prawomocne, jednak nikt nie planuje go zaskarżyć - zarówno obrona, jak i prokuratura przedstawiały to samo stanowisko, zgodnie z którym Puciła nie popełnił żadnego przestępstwa.

 

Puciła, któremu udzielono w Polsce ochrony międzynarodowej i azylu, to założyciel Nexty - cieszącego się ogromną popularnością opozycyjnego kanału na Telegramie, uznawanego za "ekstremistyczny" przez białoruskie władze. O kanale zrobiło się głośno w momencie aresztowania jego współtwórcy Ramana Pratasiewicza. Doszło do tego w maju ub.r. - pod pretekstem informacji o bombie na pokładzie do lądowania zmuszono wówczas samolot relacji Ateny-Wilno, którym Pratasiewicz wracał z wakacji wraz ze swoją partnerką Sofią Sapiegą. 

mad / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie