Wotum nieufności wobec Kamila Bortniczuka. Sejm zdecydował

Polska
Wotum nieufności wobec Kamila Bortniczuka. Sejm zdecydował
PAP/Radek Pietruszka
Debata nad wnioskiem o odwołanie Bortniczuka trwała w środę

Sejm odrzucił wniosek o wotum nieufności dla ministra sportu Kamila Bortniczuka. Za odwołaniem było 213 posłów, przeciw 224, wstrzymało się 4 posłów. Wniosek Koalicji Obywatelskiej wiązał się z aferą wokół jego zastępcy Łukasza Mejzy. Wnioskodawcy podnoszą zarzuty z czasów pracy Bortniczuka w zarządzie Zakładów Azotowych Kędzierzyn.

Przeciw zagłosowało 220 posłów PiS, dwóch Kukiz'15 oraz dwóch niezrzeszonych. Innego zdania było 124 przedstawicieli KO, 43 Lewicy, 22 PSL-Koalicji Polskiej, ośmiu Konfederacji, ośmiu Polski 2050, czterech Porozumienia, jeden Kukiz'15 i trzech PPS.

 

ZOBACZ: Kamil Bortniczuk o Paulo Sousie: "Nie wolno mu pójść na rękę"

 

O to głosowanie rzecznik rządu został zapytany wieczorem w Sejmie. - Nic dziwnego, że został odrzucony. Trudno odwoływać ministra sportu tuż po tym jak został powołany. Nie wiem, czy w historii polskiego parlamentaryzmu taka sytuacja się już zdarzała - powiedział polityk. Jak dodał, Bortniczuk "nie miał jeszcze czasu, by pokazać czy działa skutecznie, czy nie". - No ale siłą rzeczy z tego powodu ten wniosek nie znalazł poparcia w Sejmie - zaznaczył Müller.

 

Wniosek o odwołanie Bortniczuka

Koalicja Obywatelska wniosek o odwołanie Kamila Bortniczuka złożyła na początku grudnia. Szef klubu KO Borys Budka zwracał wówczas uwagę na bulwersujące opinię publiczną doniesienia dotyczące ówczesnego wiceministra sportu Łukasza Mejzy, którego firma miała np. organizować kosztowne wyjazdy na eksperymentalne terapie, co opisywała Wirtualna Polska. Według wniosku Koalicji Obywatelskiej Bortniczuk, "kierując się tylko znanymi sobie powodami, nieujawnionymi szerzej opinii publicznej, rekomendował na stanowisko sekretarza stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki Łukasza Mejzę".

 

ZOBACZ: Sejm w nowym roku zajmie się wnioskiem o odwołanie ministra sportu Kamila Bortniczuka

 

Premier Mateusz Morawiecki pod koniec grudnia 2021 r. odwołał Łukasza Mejzę z funkcji wiceministra sportu. Mejza nadal pozostaje posłem niezrzeszonym.

 

We wniosku posłowie KO zwrócili też uwagę, że Prokuratura Regionalna w Katowicach wszczęła, na podstawie materiałów operacyjnych CBA, śledztwo w sprawie zakupu propylenu przez spółkę Grupa Azoty Kędzierzyn S.A., w czasie, gdy jej członkiem zarządu, odpowiadającym za zakupy i negocjującym wspomniany kontrakt był Kamil Bortniczuk.

Sowa: układ wywindował Bortniczuka

W środę wniosek o wotum nieufności wobec Bortniczuka negatywnie zaopiniowała sejmowa komisja kultury fizycznej, sportu i turystyki. Odbyła się też debata w Sejmie.

 

Wniosek o odwołanie ministra sportu uzasadniał poseł KO Marek Sowa. Jak mówił, w stosunku do ministra Bortniczuka kierowane są poważne zarzuty. - Jak to możliwe, że ministrem został człowiek, o którym wiedzieliście, że w stosunku do niego kierowane są zarzuty. Bo przecież media o tym pisały, a Prokuratura Regionalna w Katowicach wszczęła na podstawie materiałów CBA śledztwo ws. zakupu propylenu przez Zakładały Azotowe Kędzierzyn, a czasie gdy członkiem zarządu negocjującym wspomniany kontrakt był obecny minister Kamil Bortniczuk - mówił Sowa.

 

ZOBACZ: Kamil Bortniczuk o Paulo Sousie: "Nie wolno mu pójść na rękę"

 

Poseł KO, powołując się na doniesienia medialne, powiedział, że Bortniczuk "prawdopodobnie zataił przed ABW próby szantażu związane z jego kontaktami z biznesmenami. - To pokazuje, że rządzący Polską układ polityczno-towarzysko-biznesowy najpierw wywindował Kamila Bortniczuka na członka zarządu Grupy Azoty, a następnie uczynił z niego ministra sportu i turystyki, który poprzez istnienie potencjalnych kompromitujących materiałów może być osobą łatwo sterowalną. Taki Mejza 2.0 - dodał Sowa.

 

Klub PiS złożył podczas debaty wniosek o odrzucenie wniosku o wotum nieufności wobec ministra sportu Kamila Bortniczuka. - Jestem głęboko zniesmaczony, że jedyne na czym posłowie totalnej opozycji potrafią się w tej chwili skoncentrować, to polityczne i personalne ataki na pana ministra Bortniczuka - powiedział Marek Matuszewski (PiS).

 

- Ataki oparte na domysłach, plotkach i niczym niepotwierdzonych oskarżeniach - podkreślał. Zarzucał posłom opozycji, że nie interesuje ich to, jak minister sportu pomaga polskim sportowcom przygotowywać się do startów w zawodach. - Was interesuje tylko gra polityczna - mówił do opozycji.

Opozycja: determinacja w obronie Bortniczuka i Mejzy zaskakująca

Z kolei kluby opozycyjne zgodnie krytykowały Bortniczuka. Poseł KO Zbigniew Konwiński zaapelował do wszystkich posłów o głosowanie za wnioskiem. Według niego w normalnym państwie Mejza nie przeszedłby weryfikacji służb. Jak ocenił, determinacja PiS w obronie byłego wiceministra sportu Łukasza Mejzy i Kamila Bortniczuka jest zaskakująca i ciekawa. - Dziś prezes Kaczyński ma twarz Łukasza Mejzy, bo właśnie ten rząd dzięki Mejzie funkcjonuje i ma większość.

 

Poseł Lewicy Maciej Kopiec zapowiedział z kolei, że jego ugrupowanie opowie się za wnioskiem o odwołanie ministra sportu, ponieważ "tak nakazuje przyzwoitość".

 

ZOBACZ: Mejza wysłał pisma przedprocesowe do rodziców chorych dzieci? Kucharska-Dziedzic ujawnia ich treść

 

Kopiec ocenił, że Bortniczuk nie wykazał się aktywnością w ministerstwie. - Nic, dosłownie nic. Trzy miesiące bezczynności, udawania pracy i brania 22 tys. zł miesięcznie pensji za nic. (...) Minister Bortniczuk i kierowany przez niego resort to tragifarsa, ani ministerstwo funkcjonujące w ten sposób, ani taki minister, nie są Polsce potrzebne - podkreślił Kopiec.

 

Poseł KP-PSL Ireneusz Raś mówił, że w sprawie Ministerstwa Sportu mamy do czynienia z falstartem. Wyraził też żal do ministra Bortniczuka, że nie wnioskował o usunięcie z rządu Łukasza Mejzy zanim ten złożył rezygnację.

Konfederacja krytycznie o Bortniczuku

Także przedstawiciele Konfederacji krytycznie wypowiadali się o funkcjonowaniu resortu sportu. Poseł Konfederacji Michał Urbaniak pytał, dlaczego Bortniczuk tak długo tolerował kontrowersje wokół swojego podwładnego Łukasza Mejzy. Z kolei według Artura Dziambora także z Konfederacji, Polska nie potrzebuje resortu sportu i ministra Bortniczuka.

 

Bortniczuka bronił w Sejmie premier. Na zarzuty opozycji odpowiedział też minister sportu: "Nigdy, przez żadnego prokuratora, czy żaden inny organ nie zostałem o cokolwiek oskarżony". - A jakby tego było mało w kontekście tych wszystkich rewelacji (...), nigdy nie byłem nawet podejrzany w żadnej sprawie. Nie jestem także podejrzany w żadnej z tych spraw, które media w sposób manipulacyjny w stosunku do mojej osoby opisywały - zaznaczył minister.

 

ZOBACZ: Prezydium Porozumienia za wykluczeniem Bielana i Bortniczuka

 

- Taki mam nudny życiorys, szanowni państwo. Bardzo mi przykro, że państwu nie pomagam w tych atakach personalnych na mnie - dodał polityk.

 

Bortniczuk nazwał Mejzę "młodym przedsiębiorcą, który szukał zarobku tam gdzie nie powinien go szukać". Minister przywołał przy tym zarzuty korupcyjne formułowane przez obóz rządzący i prokuraturę wobec marszałka Senatu. - Tomasz Grodzki jest profesorem medycyny, ordynatorem, który jak donoszą media i wynika z zeznań świadków, którzy zeznają pod groźba odpowiedzialność karnej, informują w taki sposób, że prokuratura chce postawić kilkanaście zarzutów Tomaszowi Grodzkiemu - dodał. Jak się wyraził, opozycja powinna zobaczyć "belkę" w swoim oku, zanim zobaczy "źdźbło" w oku koalicji rządzącej.

pdb/aml / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie