Myśleli, że to trzydniówka lub ząbkowanie. Antoś walczy z COVID-19. Choruje coraz więcej dzieci
Antoś ma zaledwie 6 miesięcy, a już toczy bardzo trudną walkę o zdrowie. Z maseczką tlenową leży na oddziale zakaźnym szpitala. Rodzice początkowo myśleli, że to ząbkowanie lub "trzydniówka", a okazało się, że syn jest zakażony COVID-19. IV fala znacznie bardziej niż poprzednie dotyka dzieci. Chorują także niemowlęta, a większość rodziców małych pacjentów jest niezaszczepiona - ostrzegają lekarze.
Antoś leży na oddziale zakaźnym dziecięcego szpitala im. Jana Bożego w Lublinie. Trafił tam w ubiegłą niedzielę.
To nie była "trzydniówka"
- Pokasływał no i o północy zdecydowaliśmy, że dzwonimy na pogotowie, bo syn zaczął się dusić - powiedziała matka dziecka "Wydarzeniom". Początkowo nic nie wskazywało na COVID-19 i objawy wyglądały jak "trzydniówka".
ZOBACZ: Według WHO pandemia COVID-19 przedłuży się o rok
- Miał stan podgorączkowy, ale to było takie złudne dla mnie, bo myślałam, że to po prostu jest ząbkowanie - wyjaśniła "Wydarzeniom" mama chłopczyka. Nagle okazało się, że temperatura podniosła się do 40 stopni gorączki, a lekarze rozpoznali zapalenie płuc. - Na szczęście jest już lepiej - mówi mama chłopczyka.
Dzieci w szpitalach. Koronawirus i wirus RSV
Czwarta fala znacznie bardziej niż poprzednie dotyka dzieci. Chorują nawet niemowlęta. Większość rodziców małych pacjentów jest niezaszczepiona. A walka z wirusem - dla najmłodszych, tak jak dla dorosłych, czasami kończy się zapaleniem płuc i długim pobytem w szpitalu.
Na oddziale lubelskiego szpitala dzieci jest coraz więcej. Są zakażone nie tylko koronawirusem, ale również wirusem RSV, jak 10-tygodniowy Mateusz. - Już było wiadomo, że prześwietlenie płuc wyjdzie, jak wyjdzie, bo on kaszlał już tak, jakby to poszło na płuca - mówi mama chłopczyka.
Najczęściej u dzieci zakażonych koronawirusem dochodzi do zapalenia płuc, trzeba im podawać tlen i antybiotyki. Pobyt w szpitalu może trwać kilka tygodni.
- Wiek dziecka, jego jeszcze niewłaściwie wykształcona odporność powodują, że te dzieci chorują dość ciężko na infekcje dróg oddechowych - powiedziała "Wydarzeniom" dr n. med. Barbara Hasiec, ordynator oddziału chorób zakaźnych dziecięcych Szpitala Wojewódzkiego im. Jana Bożego w Lublinie, który odwiedził reporter Polsat News Piotr Kuśmierzak.
WIDEO: Na Lubelszczyźnie na COVID-19 chorują niemowlęta
Rodzice się nie zaszczepili
Na Lubelszczyźnie jest 28 łóżek covidowych dla dzieci, wolnych jest 10. Dziecięcy oddział chorób zakaźnych szpitala im. Jana Bożego to jedyny taki oddział na Lubelszczyźnie, a trafiają do niego dzieci z całego regionu.
Lekarze zwracają uwagę, że większość rodziców dzieci na tym oddziale to osoby niezaszczepione.
- Te mamy nie potrafiły mi odpowiedzieć, dlaczego (się nie zaszczepiły - red.). Mówią: "bo nie", "bo nie miałam czasu", "bo byłam w ciąży". A (przecież - red.) kobiety w ciąży mogą być szczepione, matki karmiące mogą być szczepione - mówi dr n. med. Barbara Hasiec.
ZOBACZ: Nowa szczepionka na covid musi poczekać na decyzję WHO
Specjaliści zwracają uwagę, że dzieci zakażają się poprzez kontakt z dorosłymi. Rodzice chodzą do pracy, odprowadzają dzieci do szkół, przedszkoli, żłobków i nie zawsze stosują się do wytycznych związanych z bezpieczeństwem epidemicznym.
- Zdarza się, że nie wszyscy rodzice pamiętają, żeby założyć maskę, zdezynfekować dłonie przed wejściem do przedszkola - mówi Jolanta Błaszczak, dyrektor Przedszkola nr 63 w Lublinie.
- Każdy z nas musi wziąć udział w walce z epidemią poprzez szczepienia ochronne - uważa dr Barbara Hasiec. Przypomina, że w dobie epidemii koronawirusa dzieci są z powodu ciężkich zmian w płucach pacjentami intensywnej terapii. Lekarze zalecają ostrożność, by uniknąć zakażenia, choć podkreślają, że u większości dzieci covid przebiega łagodnie.