Europoseł Kosma Złotowski: nie ma większości dla polexitu, ani na ulicy, ani w parlamencie
Polska nie opuści UE, nie ma do tego większości ani na ulicy, ani w parlamencie - powiedział w wywiadzie dla hiszpańskiego dziennika "El Confidencial" polski eurodeputowany PiS Kosma Złotowski.
W związku z rozpętaną burzą polityczną po ogłoszeniu przez polski TK nadrzędności prawa krajowego nad europejskim, polski polityk wykluczył, jakoby Polska była bliska opuszczenia UE - napisał dziennik w czwartek.
ZOBACZ: Jarosław Gowin w "Gościu Wydarzeń": PiS nie chce polexitu
"To oczywiste, że prawo europejskie w Polsce jest ponad prawem krajowym, ale tylko w tych obszarach, które zostały wymienione w traktatach. W innych dziedzinach, nie wymienionych w traktatach, przeważa prawo polskie. Dotyczy to nie tylko Polski, ale całej UE" - wyjaśnił polityk.
"Mechanizm praworządności nie jest zdefiniowany"
Dziennik wskazał, że konflikt UE z Polską rozpoczął się od reformy systemu sądowego kraju i wprowadzenia przez KE mechanizmu warunkowości umożliwiającego odbieranie funduszy za nieprzestrzeganie zasad praworządności. Przeciwko temu mechanizmowi rząd polski wniósł skargę do TSUE.
Złotowski zwrócił uwagę, że mechanizm praworządności nie jest zdefiniowany, dlatego nie można powiedzieć, że w jakimś kraju występuje deficyt w tym zakresie. "KE nie powiedziała, dlaczego zablokowała Polsce fundusze z unijnego programu naprawy gospodarki po pandemii, czy jest to związane z planem odbudowy, czy z czymś innym" - powiedział.
ZOBACZ: Polexit. Anita Czerwińska: PiS przyjęło uchwałę ws. przynależności Polski do UE
"Nie wiem, co będzie dalej. Nasz rząd rozmawia z KE, ale nie ma rezultatów tych rozmów. Jeżeli tak będzie nadal w ciągu następnych miesięcy, zrezygnujemy z planu naprawczego UE i zrobimy to sami" - wyjaśnił. Według Złotowskiego, istnieją inne sposoby na zdobycie pieniędzy na odbudowę popandemiczną. "Zwrócimy się o pieniądze do rynków finansowych" - powiedział.
Na zwrócenie uwagi, że Polska może zostać pozbawiona środków unijnych z tzw. wieloletnich ram finansowych (WRF), Złotowski uznał, że "tutaj nie ma problemów". Jednocześnie polityk oskarżył Brukselę o stosowanie podwójnych i potrójnych standardów, ale - jak powiedział - UE "popełnia błąd, gdyż ludzie będą myśleli, że nie działa dobrze".
"Dywersyfikować łańcuch dostaw"
Według Złotowskiego, rząd nie może zrezygnować z reformy sądownictwa. "Nasi sędziowie i system sądowniczy nie działały właściwie, dlatego musimy je zreformować" - uzasadnił.
Odnośnie do podejmowania środków wobec powszechnego wzrostu cen energii elektrycznej, wyraził przeciwną opinię do stanowiska rządu Hiszpanii, która chce scentralizowania zakupu gazu ziemnego (podobnie jak było w przypadku szczepionek antycovidowych). "Jeżeli scentralizujemy politykę energetyczną, będziemy mieli w Europie tylko jedno źródło dystrybucji - rosyjskie - ostrzegł. - Tymczasem handel gazem i innymi surowcami jest dla Rosji realizowaniem jej polityki, ten kraj może i dyktuje ceny". "Powinniśmy dywersyfikować łańcuch dostaw, my to już robimy, np. z Norwegią" - powiedział.
Eurodeputowany podkreślił, że tzw. "zielona polityka" UE nie jest realistyczna i ma wpływ na wzrosty cen prądu w Europie. "My rezygnujemy z węgla i emisji CO2, ale Rosjanie, Turcy czy Chińczycy tego nie robią, a więc zanieczyszczenie środowiska postępuje - wyjaśnił. - Produkcja stali w UE zmniejsza się, ale wzrastają potrzeby. Tymczasem Turcja w ub. roku zwiększyła swoją produkcję o 10 proc., podobnie dzieje się w Chinach czy na Ukrainie. Następnie tę stal eksportują do Europy".
Czytaj więcej