Utrudnienia w funkcjonowaniu PKM Tychy. Kursy odwoływane w ostatniej chwili

Polska
Utrudnienia w funkcjonowaniu PKM Tychy. Kursy odwoływane w ostatniej chwili
Wydarzenia
Autobusy w Tychach jeżdżą jak chcą.

Wybranie się w podróż komunikacją miejską stało się dla mieszkańców Tychów loterią. Tamtejszy PKM zmaga się z poważnymi brakami kadrowymi, a rozkład jazdy został kompletnie sparaliżowany.

- Ludzie dowiadują się 5 minut przed kursem, że nie dojadą do pracy, bo kurs odwołany - mówiła "Wydarzeniom" pani Natalia, mieszkanka Tychów. Sytuacja pasażerów kilka miesięcy temu stała się dramatyczna. Komunikacja, która wcześniej funkcjonowała jak szwajcarski zegarek, zaczęła mocno szwankować, a skargi na dziurawy grafik mnożą się. 

Chętnych do pracy brak 

Powodem tej sytuacji jest brak pieniędzy, a co za tym idzie - niesatysfakcjonujące wynagrodzenia dla kierowców. - Małe zarobki to liczne zwolnienia i mało nowych pracowników. Zbyt mało, by dziury w rozkładach załatać - podkreślili przedstawiciele tyskiej spółki. Rzecznik PKM Tychy Michał Kasperczyk przekazał, że od zaraz potrzebnych jest 20 kierowców. 

 

ZOBACZ: Łódzkie. Na autostradzie A2 zatrzymano ciężarówkę przewożącą 29 imigrantów

 

Wśród wielu mieszkańców jest jednak zrozumienie. - Mało zarabiają, to walczą, żeby mieć lepsze zarobki - powiedział jeden z tyszan. Sytuacja jest jednak ciężka. Chętnych brak, bo jak mówią związkowcy z Tychów, wypłata młodego kierowcy to niespełna trzy tysiące złotych na rękę - często mniej niż w innych zakładach. Jak na razie kierowcy nie doczekali się podwyżek, dlatego od końca ubiegłego tygodnia są w sporze zbiorowym ze swoim pracodawcą.

Kierowcy chcą podwyżek 

Czego dokładnie chcą kierowcy? - Domagamy się podwyżki 500 zł od września i 500 zł od stycznia, żeby mieć stabilną sytuację w przyszłym roku. Pat w rozmowach odbija się na komforcie pasażerów i codziennym stresie dyspozytora - tłumaczył Aleksander Wysocki, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej w Tychach. 

 

Wideo: materiał "Wydarzeń":

 

- Nie jest tak, że nic nie jeździ, to jest jakiś procent kursów niewykonanych. Dyspozytor rano decyduje, starając się zapewnić największą skalę dowozową do zakładów pracy - wyjaśniał Kasperczyk. 

 

ZOBACZ: Zaostrzenie kar dla piratów drogowych. W piątek Sejm zajmie się projektem

 

Całej sytuacji przygląda się Zarząd Transportu Metropolitalnego nadzorujący transport publiczny w regionie. Jednak pomimo kar grożących przewoźnikom za niewywiązywanie się z rozkładów jazdy, sytuacji nie udaje się naprawić. Na brak kierowców narzeka każda firma transportu publicznego w regionie.

ap/zdr / Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie