USA. Joe Biden zezwolił armii na ataki odwetowe na Państwo Islamskie w Afganistanie

Świat
USA. Joe Biden zezwolił armii na ataki odwetowe na Państwo Islamskie w Afganistanie
PAP/EPA/Stefani Reynolds/POOL
Joe Biden

Joe Biden zezwolił dowódcom sił zbrojnych USA na prowadzenie operacji militarnych przeciw Państwu Islamskiemu Prowincji Chorasan (IS-Ch). Doradcy wojskowi ostrzegli go, że w najbliższym czasie może dojść do kolejnego zamachu w Kabulu - poinformował przedstawiciel Białego Domu.

Dowódcy sił USA, którzy przygotowują akcję odwetową, wymierzoną w IS-Ch, ostrzegli też, że misja ewakuacji ludzi z Kabulu wkroczyła w najbardziej niebezpieczną fazę.

 

Biały Dom poinformował nieco później, że dowódcy zapewnili prezydenta, iż dysponują właściwymi środkami, aby przeprowadzić operacje wojskowe.

Rośnie liczba ofiar zamachów

W czwartek wieczorem, po eksplozjach w pobliżu lotniska w Kabulu, prezydent Biden zapowiedział odwet za ten zamach, do którego zorganizowania przyznało się IS-Ch. Nie zmienił jednak zdania w sprawie wyjścia wojsk z Afganistanu.

 

ZOBACZ: Afganistan. Media: Amerykanie przekazali talibom nazwiska sojuszników. "To jest przerażające"

 

W samobójczym zamachu w Kabulu zginęło 13 żołnierzy USA, a 18 zostało rannych. Informacje na temat ogólnej liczby ofiar nadal są sprzeczne, różne źródła podają odmienne bilanse, które wahają się od 92 do 170 zabitych; również liczba rannych nie została jeszcze ostatecznie ustalona.

Jeden zamachowiec

Początkowo podejrzewano, że atak przeprowadziło dwóch zamachowców, ale podczas piątkowej konferencji prasowej Pentagonu gen. sił lądowych William Taylor poinformował, że był to jeden zamachowiec samobójca.

 

ZOBACZ: Media: zagubienie Bidena na konferencji prasowej. "Rodzi pytania o jego stan zdrowia"

 

Rzecznik resortu obrony John Kirby zapewnił, że siły USA mają zdolności bojowe, by bronić się i przeprowadzić konieczne operacje w Afganistanie przeciw IS-Ch, ich priorytetem jest jednak ewakuacja i jej bezpieczeństwo, w tym bezpieczeństwo amerykańskich żołnierzy.

Talibowie chcą by dyplomaci USA zostali

Według osoby zaangażowanej w dyskusję, na którą powołuje się "Washington Post", USA mogłyby pozostawić otwartą ambasadę w Kabulu, co w teorii pozwoliłoby na dalsze umożliwianie opuszczenia kraju przez obywateli USA i Afgańczyków.

 

"Jakakolwiek decyzja musiałaby równoważyć zagrożenie dla bezpieczeństwa personelu USA - szczególnie po czwartkowym zamachu samobójczym - i chęć utrzymania wpływów w kraju, zwłaszcza by pomóc afgańskim sojusznikom i innym uciec z kraju po wyjściu wojsk" - pisze dziennik.

 

ZOBACZ: Kabul. W eksplozjach zginęło co najmniej 95 Afgańczyków i 13 żołnierzy USA

 

Gazeta donosi też, że USA prowadzą dyskusje na temat przyszłego zarządzania lotniskiem w Kabulu. W rozmowach poza Amerykanami i talibami uczestniczą m.in. firmy prywatne i rządy państw regionu, w tym Turcja.

 

Prezydent Joe Biden zapowiedział w czwartek, że USA będą starać się pomóc wyjechać z kraju obywatelom USA i afgańskim sojusznikom Ameryki także po wyjściu wojsk z USA. Jednocześnie Pentagon przekazał w piątek, że amerykańskie siły zbrojne nie będą odgrywać w tych wysiłkach "znaczącej roli".

wys
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie