Kabul. W eksplozjach zginęło co najmniej 95 Afgańczyków i 13 żołnierzy USA

Świat
Kabul. W eksplozjach zginęło co najmniej 95 Afgańczyków i 13 żołnierzy USA
PAP/EPA/STRINGER
Do przeprowadzenia zamachów przyznało się Państwo Islamskie Prowincji Chorasan (IS-Ch), znana z brutalności i fanatyzmu organizacja terrorystyczna skłócona z ruchem talibów

W miejscu dwóch samobójczych ataków bombowych, do których doszło w czwartek przed lotniskiem w Kabulu, zebrano ciała co najmniej 95 Afgańczyków - przekazał agencji Associated Press anonimowy urzędnik afgański. Jego zdaniem ostateczny bilans afgańskich ofiar zamachów może być jeszcze wyższy. W dwóch wybuchach przed lotniskiem w Kabulu zginęło też 13 żołnierzy USA.

Powołujące się na źródła w lokalnej służbie zdrowia agencje informowały wcześniej o 72 afgańskich ofiarach śmiertelnych ataków, w tym wielu kobietach i dzieciach, i co najmniej 160 rannych.

 

W dwóch wybuchach przed lotniskiem w Kabulu zginęło też 13 żołnierzy USA. Ataki były wymierzone w tłum zebranych przed lotniskiem ludzi, którzy zamierzali przedostać się do portu lotniczego, by uciec z Afganistanu, którym od połowy sierpnia rządzą talibowie.

 

Lotnisko w Kabulu jest kontrolowane przez zachodnie wojska, cały czas trwa z niego ewakuacja obywateli państw zachodnich i Afgańczyków.

 

Do przeprowadzenia zamachów przyznało się Państwo Islamskie Prowincji Chorasan (IS-Ch), znana z brutalności i fanatyzmu organizacja terrorystyczna skłócona z ruchem talibów.

Samobójcze ataki w tłumie ewakuowanych

Do wybuchów przed lotniskiem w Kabulu doszło w czwartek około godz. 18 czasu lokalnego (15.30 czasu polskiego) - poinformowała BBC. Z kontrolowanego przez zachodnie wojska portu lotniczego od niemal dwóch tygodni odbywa się masowa ewakuacja obywateli państw zachodnich i uciekających przed talibami Afgańczyków.

 

ZOBACZ: Kryzys na granicy. Wiceszef MSWiA: codziennie 100-250 osób próbuje przejść na stronę polską

 

Jedna z eksplozji miała miejsce przed Abbey Gate, jednym z głównych wejść na kabulskie lotnisko, przed którym gromadziły się tłumy pragnących dostać się na nie ludzi. Brama była chroniona przez siły amerykańskie, które wcześniej kilkakrotnie wzywały zgromadzonych ludzi do natychmiastowego rozejścia się z powodu zagrożenia terrorystycznego.

 

Samobójca wysadził się w powietrze w pobliżu przebiegającego obok bramy kanału ściekowego. Z powodu panującego ścisku część ludzi stała po kolana w płynących nim nieczystościach, po wybuchu ciała wielu ofiar wpadły do kanału - pisze agencja Associated Press.

Drugi zamach w strategicznym miejscu

Do drugiego wybuchu doszło w pobliżu hotelu Baron, ok. 300 metrów od Abbey Gate. Hotel był wykorzystywany przez służby brytyjskie do wstępnego sprawdzania Afgańczyków, którzy mieli zostać wywiezieni z kraju. Było to też miejsce zbiórki dla wielu Brytyjczyków, Amerykanów i Afgańczyków, z którego byli następnie przewożeni na lotnisko i ewakuowani.

 

ZOBACZ: Kabul. Dyplomaci zostawili dokumenty Afgańczyków na podłodze brytyjskiej ambasady

 

Nie jest jasne, która eksplozja była pierwsza, według przytaczanych przez agencje doniesień naocznych świadków wybuchy nastąpiły krótko po sobie. Agencja AP i telewizja CNN informują, że najpierw doszło do ataku na bramę, a później na hotel; BBC podaje odwrotną kolejność. Według większości źródeł co najmniej jeden wybuch był atakiem samobójczym, agencja Reutera informuje z kolei, że obie eksplozje zostały przeprowadzone przez terrorystów-samobójców.

"Jeden z zamachowców strzelał do tłumu"

Po atakach wśród stłoczonych ludzi wybuchła panika. Pojawiły się informacje o tym, że jeden z zamachowców strzelał do tłumu, według świadków talibowie oddawali również strzały w powietrze - informuje BBC.

 

ZOBACZ: Eksplozje w Kabulu. Nie żyje 13 żołnierzy USA, wojsko gotowe na kolejne ataki

 

Do przeprowadzenia zamachów przyznała się terrorystyczna organizacja Państwo Islamskie Prowincji Chorasan (IS-Ch). To znana z brutalności i fanatyzmu filia Państwa Islamskiego (IS), skłócona z ruchem talibów, który w połowie sierpnia przejął władzę nad Afganistanem. Według IS-Ch samobójca, który zdetonował się w okolicach hotelu, zabił ok. 60 osób i ranił ponad 100.

 

AFP informowała wcześniej o 85 ofiarach śmiertelnych zamachów. Wśród nich jest 13 żołnierzy USA, a także 72 Afgańczyków, w tym wiele kobiet i dzieci - przekazała agencja, opierając się na danych uzyskanych od lokalnych służbie zdrowia. Co najmniej 160 osób jest rannych - uzupełnia AFP.

Niejasne informacje dot. ofiar wśród talibów

CNN podała z kolei za afgańskim ministerstwem zdrowia, że w zamachach zginęło co najmniej 90 osób, a ponad 150 osób zostało rannych.

W piątek rzecznik talibów Zabihullah Mudżahid powiedział BBC, że w atakach nie zginęli talibowie. Ta deklaracja była niezgodna z wcześniejszymi doniesieniami agencji Reutera, która powołując się na niewymienionego z nazwiska przedstawiciela Talibanu podała, że w zamachach zginęło co najmniej 28 talibów.

 

ZOBACZ: Białoruś. Ruszają manewry Zapad. Ćwiczenia wojskowe m.in. przy granicy z Polską

 

Rzecznik Pentagonu John Kirby powiedział, że ludzie wpuszczani w okolice bram prowadzących na lotnisko byli wcześniej sprawdzani przez talibów, ale nic nie wskazuje na to, by talibowie celowo dopuścili do samobójczych ataków.

 

Przedstawiciele Talibanu potępili w czwartek ataki, ale zaznaczyli, że ich przyczyną była obecność obcych wojsk w Afganistanie.

kmd / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie