Łódź. Rodzice skazani za znęcanie się nad czteromiesięczną córką

Polska
Łódź. Rodzice skazani za znęcanie się nad czteromiesięczną córką
Polsat News
Matka obecnie prawie dwuletniej Antosi Aneta K. została skazana na 7,5 roku, a ojciec dziecka na 9 lat więzienia.

Sąd Okręgowy w Łodzi skazał w środę rodziców czteromiesięcznej dziewczynki, za fizyczne znęcanie się nad nią, co spowodowało rozległe obrażenia zagrażające życiu niemowlęcia. Matka obecnie prawie dwuletniej Antosi Aneta K. została skazana na 7,5 roku, a ojciec dziecka na 9 lat więzienia.

Obrażenia zagrażające życiu dziewczynki stwierdzono, gdy dziecko miało 4 miesiące - wtedy matka Agata K. miała 26 lat, jej partner Kacper J. - 25.

 

Sędzia Ewa Kabzińska odczytując wyrok wyjaśniła, że kara została wymierzona obojgu rodzicom za fizyczne znęcanie się nad niemowlęciem "poprzez potrząsanie dzieckiem, w taki sposób, że główka wychylała się wielokrotnie wobec osi ciała", co spowodowało u dziewczynki rozległe obrażenia zagrażające jej życiu.

 

- Sąd przyjął, że oskarżeni działali z zamiarem ewentualnym spowodowania ciężkich obrażeń ciała - mówiła sędzia Kabzińska. - Sąd uznał, że każda osoba pełnoletnia, poczytalna, jakimi są oskarżeni ma wiedzę, że opieka nad dzieckiem wymaga delikatności - podkreśliła.

 

ZOBACZ: Łęczyca. Zostawiła dziecko w zamkniętym aucie. Uratowała je przypadkowa kobieta

 

- Wszyscy dobrze wiemy, że każde siłowe działania w przypadku tak małego dziecka mogą spowodować poważne konsekwencje. Oskarżeni również mieli tego świadomość - zaznaczyła i dodała, że rodzice Antosi wielokrotnie potrząsali dzieckiem, co spowodowało rozległe skutki, które stanowiły śmiertelne niebezpieczeństwo dla niemowlęcia.

Realne zagrożenie życia

Sąd nie podzielił zdania prokuratury, która domagała się uznania zachowań Agaty K. i Kacper J. za znamiona usiłowania zabójstwa połączone ze szczególnym okrucieństwem, w związku z czym - jak tłumaczył oskarżyciel - ich działanie doprowadziło u dziecka do choroby realnie zagrażającej życiu.

 

ZOBACZ: Otwock. Matka znęcała się nad dzieckiem. Interweniowała dyrekcja przedszkola

 

- W ocenie prokuratury, materiał dowodowy przedstawiony oskarżonym uzasadniał postawienie zarzutu usiłowania zabójstwa - powiedział prokurator Hubert Lewandowski. Nie wykluczył, że prokuratura wniesie apelację od wyroku. - Prokuratura przeanalizuje pisemne uzasadnienie wyroku i wtedy zostanie podjęta decyzja o ewentualnym wniesieniu środka odwoławczego - zaznaczył.

Szpital zawiadomił sąd

Na początku grudnia 2019 roku do jednego z łódzkich szpitali zgłosiła się Agata K. wraz ze swoją niespełna 4-miesięczną córką. Dziecko miało sińce i urazy wewnątrzczaszkowe charakterystyczne dla tzw. zespołu dziecka potrząsanego. Dziewczynka poddana została neurochirurgicznej operacji ratującej życie. Wcześniej, jesienią 2019 r. Antosia była w szpitalu także z urazem wewnątrzczaszkowym. Wówczas również przeszła operację. Po tym zdarzeniu szpital zawiadomił sąd rodzinny, który ustanowił kuratora dla rodziny.

 

Przed sądem matka dziewczynki nie przyznała się do postawionych zarzutów. Wyjaśniła że, do obrażeń u dziewczynki miało dochodzić wtedy, gdy opiekował się nią ojciec. Matka - jak zeznawała - szukała wtedy pracy. Kiedy u dziecka występowały niepokojące objawy, partner miał namawiać ją, by nie korzystała z pomocy medycznej.

Ojciec nie przyznał się 

Gdy dziecko trafiło już do szpitala, Kacper J. - jak zeznała kobieta - miał tłumaczyć partnerce, co ma zeznawać i namawiał do wzięcia winy na siebie - kobieta początkowo mówiła w śledztwie, że do obrażeń u dziecka doszło, gdy przewróciła się, niosąc córkę na rękach. Przed sądem oświadczyła jednak, że była zastraszana przez partnera. Kobieta miała być nakłaniana do wzięcia winy na siebie, bo Kacper J. był karany i - jak mówiła Agata K. - nie chciał iść do więzienia.

 

ZOBACZ: Wielka Brytania. 11-latka urodziła dziecko. Sprawę bada opieka społeczna

 

Oskarżony ojciec przed sądem nie przyznał się do usiłowania zabójstwa córeczki, ale zaznaczył, że zdaje sobie sprawę, iż ją skrzywdził i jego czyn jest haniebny oraz zasługuje na karę. Podkreślił, że to on ponosi całą winę za obrażenia powstałe u dziecka. Dodał, że na jego postępowanie miało wpływ uzależnienie od leków.

 

Oboje oskarżeni kilkukrotnie przyznali przed sądem, że opieka nad małym dzieckiem ich przerosła.

 

Sędzia w trakcie ustnego uzasadnienia wyroku powiedziała, że dwuletnia teraz dziewczynka rozwija się prawidłowo, choć nie można wykluczyć w przyszłości negatywnych następstw rozległych obrażeń, których dziecko

dsk / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie