Prezes Komitetu Olimpijskiego chciał zjednać sobie Japończyków. Zaczął od nazwania ich Chińczykami
Prezes Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego pojechał do Tokio, m.in. by próbować wpłynąć na niechętny stosunek Japończyków do imprezy, która ma wystartować w lipcu. W pierwszym zdaniu swojej przemowy pomylił mieszkańców wyspy z Chińczykami.
Thomas Bach udał się na początku lipca do stolicy Japonii, której 60 proc. mieszkańców, według sondażu z maja, było zwolennikami odwołania Igrzysk. Prezes MKOl chciał przekonać Japończyków, że impreza nie wiąże się z zagrożeniem powstania superogniska koronarwirusa.
Igrzyska nie będą przesunięte
- Naszym wspólnym celem są bezpieczne Igrzyska. Dla wszystkich: dla sportowców, dla delegacji, a przede wszystkim dla wszystkich Chińczyków... Japończyków – powiedział na rozpoczęcie spotkania z przewodniczącym komitetu organizacji igrzysk Tokio 2020 Seiko Hashimoto i dyrektorem wykonawczym Toshiro Muto.
ZOBACZ: Igrzyska olimpijskie. Pierwsza transpłciowa kobieta wystąpi w Tokio
Wpadka została skorygowana przez tłumacza z angielskiego na japoński, ale poszła w eter i wywołała burzę w mediach społecznościowych. Nałożyła się na nią krytyka nalegań, by Igrzyska Olimpijskie przesunięte z 2020 roku zostały zainaugurowane 23 lipca, pomimo wzrostu liczby zakażeń, ostrzeżeń ekspertów przez wybuchem epidemii i czwartego już stanu zagrożenia epidemicznego w kraju-gospodarzu.
60 proc. Japończyków przeciw Igrzyskom
Przeprowadzona w pierwszej połowie maja przez konserwatywny dziennik "Yomiuri Shimbun" sonda wskazała, że 59 proc. kraju jest za odwołaniem imprezy, a tylko 39 proc. chce, by się odbyły. Przesunięcie Igrzysk nie było dostępne jako opcja do głosowania. Wcześniej możliwość tę wykluczył Międzynarodowy Komitet Olimpijski.
ZOBACZ: Igrzyska w Tokio. Pierwszy przypadek koronawirusa na sztafecie z ogniem olimpijskim
Spośród głosujących za odbyciem się Igrzysk 23 proc. powiedziało, że impreza powinna być zamknięta dla publiczności. W czasie przeprowadzania badania było już wiadomo, że stadiony będą zamknięte dla obcokrajowców. W czwartek ogłoszono także decyzję, że na widownie nie będą wpuszczani sami Japończycy. W sobotę w Tokio padł rekord 950 nowych przypadków, to najwyższa liczba od dwóch miesięcy.
Czytaj więcej