Podejrzane losowanie grantów w Choroszczy. Lista szczęśliwców bulwersuje
Wyniki konkursu na unijne dofinansowanie do fotowoltaiki poróżniły mieszkańców gminy Choroszcz koło Białegostoku. Zbulwersowały ich wyliczenia, że wśród wylosowanych 65 szczęśliwców "co trzeci był kimś o znanym nazwisku". To urzędnicy, samorządowcy, osoby publiczne. Materiał "Interwencji".
W Choroszczy miejscowy urząd gminy zorganizował losowanie na unijne dofinansowanie montażu paneli fotowoltaicznych. O granty starało się 260 osób. Wylosowano 65 nazwisk. Na liście szczęśliwców znalazły się osoby publiczne z burmistrzem, przewodniczącą rady i kierownikiem urzędu stanu cywilnego na czele.
Zastanawiające wyniki losowania
- Do tego osoby zatrudnione w gminie, osoby znane społecznie, jak również pracownicy wodociągów gminnych – mówią podczas spotkania z nami mieszkańcy gminy Choroszcz.
- Osoby znane, takie jak: były rektor politechniki, jego syn - obecny prorektor, dyrektor muzeum. Ja rozumiem, że te osoby tam mieszkają i mieli prawo startować. Ale ludzi bulwersuje, że żadna z tych osób nie trafiła na listę rezerwową. W sumie można było dostać dofinansowanie sięgające 54 tys. zł. Wśród 65 osób, które dostały pieniądze na budowę fotowoltaiki, co trzecia była kimś o znanym nazwisku - podkreśla "Interwencji" Andrzej Matys, dziennikarz Gazety Współczesnej i Kuriera Porannego.
ZOBACZ: Ciało mężczyzny w nodze... dinozaura. Wiadomo jak doszło do śmierci
- Nie wiemy, jak przebiegało losowanie. Gdybyśmy przegrali w jawnych okolicznościach, to nie mielibyśmy pretensji. Zabrakło przejrzystości, transparentności, obiektywizmu. Na tej liście znalazło się 8 z 15 radnych. I dziwnym trafem żaden nie znalazł się na liście rezerwowej – zauważają mieszkańcy.
Wideo: Materiał "Interwencji"
Mieszkańcy pytają o film z losowania
Wyniki poróżniły mieszkańców. Część z nich zarzuca między innymi brak transmisji przez internet. Nie ma także żadnego nagrania z losowania. Żaden z mieszkańców nie został nawet zaproszony jako obserwator. Urząd udostępnił jedynie 4 fotografie, na których tak na prawdę niewiele widać.
ZOBACZ: Józef Pinior będzie odbywał karę w systemie dozoru elektronicznego
- Nie było tej transmisji, być może z uwagi na pośpiech. Ja nie twierdzę, czy to dobrze czy źle – mówi "Interwencji" Robert Wardziński, burmistrz Choroszczy. Tłumaczy, że została powołana komisja, która przeprowadziła losowanie.
Reporter "Interwencji": Kto wchodził w jej skład?
Burmistrz: Komisja liczyła 3 osoby.
Reporter "Interwencji": Mieszkańcy stawiają zarzut, że na liście są radni, urzędnicy, osoby znane, VIP-y.
Burmistrz: To jest krzywdzące, bo na listach nie było napisane, kto jest dyrektorem, kierownikiem.
Reporter "Interwencji": Tu wszyscy się znacie, panie burmistrzu.
Burmistrz: Pan ma naszą gminę za zaściankową. A my jesteśmy rozwojowi.
- Epidemia nie jest żadną wymówką dla burmistrza. Szybko, szybko. Trzeba było to przeprowadzić zgodnie z prawem i sumieniem. Inne gminy potrafiły to zrobić w inny sposób – komentują mieszkańcy.
"Losowanie zgodne z prawem. Urzędnicy mieli dużo szczęścia"
Burmistrz Choroszczy zapewnia, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem. A urzędnicy, radni i inne osoby publiczne miały po prostu dużo szczęścia podczas losowania. Robert Wardziński zapewnia, że nie przyjmie dofinansowania. Rezygnacji nie wyklucza również
Beata Jeżerys, przewodnicząca Rady Miejskiej w Choroszczy.
- Być może i mnie to czeka w takich okolicznościach. Jest bardzo prawdopodobne, że zrezygnuję, muszę skonsultować się z mężem – mówi.
Do tej pory żaden z urzędników oprócz burmistrza nie zdecydował się na rezygnację z otrzymanego grantu czyli nawet 54 tys. zł. Mieszkańcy informują o innych nieprawidłowościach - np. zaledwie dwa dni przed kontrowersyjnym losowaniem, zmieniono zasady dotyczące składanych wniosków. Sporo wnioskodawców o tym nie wiedziało.
Pani Ewa o sprawie powiadomiła urząd marszałkowski województwa podlaskiego. Bo to właśnie on przekazał gminom unijne pieniądze do rozdania mieszkańcom.
- Poprosiłam o kontrolę przeprowadzonego losowania. Każdy, kto składał wniosek, liczył na uczciwe losowanie, że zostanie wybrany lub nie, ale uczciwie. Ja się czuję oszukana - mówi.
"Zamiast dbać o nas, dbają o siebie"
Zgłoszeń od mieszkańców gminy jest więcej. Jak usłyszeliśmy, Podlaski Urząd Marszałkowski w Białymstoku obcenie je analizuje. – Następnie zdecydujemy, w jakiej formie sprawdzimy projekt. Jeśli chodzi o sposób losowania, to leży on po stronie gminy, która otrzyma dotację – tłumaczy Izabela Smaczna-Jórczykowska, przedstawicielka Urzędu.
- Jesteśmy zawiedzeni. Wybierając tych ludzi liczyliśmy, że będą nas reprezentować i dbać o nasze dobro, a nie o swoje – podsumowują mieszkańcy.