Media: Boris Johnson nie chciał lockdownu. "Niech ciała piętrzą się w tysiącach"

Świat
Media: Boris Johnson nie chciał lockdownu. "Niech ciała piętrzą się w tysiącach"
PAP/EPA/ANDY RAIN
Johnson zapewnił, że z jego ust nie padły takie słowa

Brytyjski premier Boris Johnson zaprzeczył w poniedziałek prasowym doniesieniom, jakoby kilka miesięcy temu miał powiedzieć, że woli tysiące ciał zmarłych niż wprowadzenie w kraju trzeciego lockdownu. To kolejna w ostatnich dniach ostra krytyka mediów, wymierzona w szefa rządu.

Gazeta "Daily Mail" cytuje anonimowe źródła, które twierdzą, że w październiku, wkrótce po wyrażeniu zgody na drugi lockdown, Johnson powiedział podczas spotkania na Downing Street: "Nigdy więcej pieprzonych blokad - niech ciała piętrzą się w tysiącach".

 

Zapytany przez prasę o komentarz do tych doniesień, Johnson powiedział, że z jego ust nie padły takie słowa. - Myślę, że najważniejszą rzeczą, której ludzie chcą, to dobra praca rządu i pewność, że lockdown działa zgodnie z założeniem - skomentował.

"Szalony i nieetyczny"

Lider opozycyjnej Partii Pracy Keir Starmer powiedział, że był zdumiony, czytając doniesienia gazety. - Jeśli powiedział takie rzeczy, musi to wyjaśnić - oświadczył Starmer.

 

ZOBACZ: Johnson: Wielka Brytania przejmuje kontrolę nad pandemią

 

Johnson wprowadził trzeci lockdown w styczniu, chociaż jego krytycy twierdzą, że można było tego uniknąć, gdyby drugi lockdown był bardziej rygorystyczny.

 

Johnson jest w ogniu prasowej krytyki także z innego powodu. Dwa dni temu dziennik "Guardian" napisał, że Dominic Cummings, który był do listopada głównym doradcą Johnsona i szarą eminencją Downing Street, nazwał brytyjskiego premiera "szalonym i nieetycznym" oraz zarzucił mu postępowanie niezgodne z prawem.

Pieniądze na remont mieszkania

Cummings, który był jednym z głównych architektów kampanii na rzecz wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej (brexitu), oskarżył Johnsona na swym blogu, że usiłował on zablokować śledztwo w sprawie wycieku informacji o lockdownie, ponieważ mogłoby ono zaszkodzić przyjacielowi jego narzeczonej Carrie Symonds. Ta skądinąd miała być główną osobą, odpowiedzialną za odejście Cummingsa z zespołu doradców premiera.

 

ZOBACZ: Boris Johnson złamał obostrzenia? Gorąca dyskusja na Wyspach

 

Ponadto Cummings napisał, że premier usiłował nakłonić darczyńców Partii Konserwatywnej do pokrycia kosztów drogiego remontu jego mieszkania na Downing Street 10.

 

Cummings zaatakował premiera dzień po pojawieniu się w mediach informacji, pochodzącej podobno od informatora z Downing Street, zgodnie z którą to on miał sprawić, że do prasy przeciekły prywatne SMS-y, jakie premier wymieniał z miliarderem Jamesem Dysonem. Wynika z nich, że Johnson obiecał mu "załatwić" problemy podatkowe pracowników Dysona.

dsk / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie